REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.
Roman Przasnyski

Główny analityk Gold Finance.

Roman Przasnyski przeszedł do Gold Finance z Forbesa, gdzie był redaktorem dodatku Forbes Investor. Ma za sobą doświadczenie w bankowości inwestycyjnej (Polski Bank Rozwoju, przejęty później przez BRE Bank) i pracy naukowej na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego.

Z polskim rynkiem kapitałowym związany jest od momentu jego powstania. Był zastępcą kierownika działu ekonomicznego i redaktorem w Rzeczpospolitej, zastępcą redaktora naczelnego Gazety Giełdy Parkiet oraz redaktorem naczelnym miesięcznika Gra na Giełdzie. Autor licznych artykułów, komentarzy, felietonów oraz materiałów edukacyjnych publikowanych w prasie codziennej i specjalistycznej od 1989 roku.

Z tak wielkim rozchwianiem cen surowców jak w ostatnich dniach, mieliśmy do czynienia dokładnie na początku marca, gdy rodziła się ostatnia fala wzrostów na światowych giełdach. Ściślej biorąc, gwałtowne wahania notowań ropy naftowej zaczęły się trochę wcześniej. Czyżby obecne dynamiczne ruchy na surowcowym rynku zwiastowały koniec wzrostowej fali? I czy mogą zwiastować koniec wzrostów na giełdach papierów wartościowych?
Pierwsza sesja września przyniosła giełdowym inwestorom korektę, której część z nich spodziewała się od dłuższego czasu. Niemniej, jak zwykle to bywa, stała się ona dla nich samych sporym zaskoczeniem. Myślę, że mało kto spodziewał się, iż dojdzie do niej już teraz, zwłaszcza, że wczorajszy dzień obfitował tak naprawdę w pozytywne publikacje danych makroekonomicznych.

REKLAMA

Wskaźnik aktywności PMI dla polskiego sektora przemysłowego, wyliczany przez firmę Markit, wzrósł z 46,5 pkt w lipcu do 48,2 pkt w sierpniu. Osiągnął tym samym poziom najwyższy od maja ubiegłego roku.
We wtorek cieszyliśmy się zwyżkami notowań tylko przez krótki czas. Szybko powróciły obawy przed większą korektą. Nie były ich w stanie rozwiać lepsze odczyty wskaźników aktywności gospodarczej w Polsce, ani w strefie euro.

REKLAMA

Giełda w Szanghaju znów nieźle postraszyła świat. Spadki sięgały 6 - 7 proc. Taki ruch nie mógł pozostać bez echa. Na razie wielkiej reakcji na parkietach nie było, ale na rynku surowców można mówić o popłochu. Kontrakty na miedź zniżkowały o ponad 4 proc., a na ropę o ponad 3,5 proc. To nie rokuje najlepiej, także giełdowym parkietom.
Ostatnia sesja w tym tygodniu zaczęła się bardzo dobrze, a rozwijała się znakomicie. Byki dostały potężny impuls w postaci danych o wzroście naszej gospodarki. To jednak nie wystarczyło, by utrzymać zdobycze do końca dnia.
Według opublikowanych dziś danych Głównego Urzędu Statystycznego, polska gospodarka w drugim kwartale wzrosła o 1,1 proc. To wynik o wiele lepszy niż spodziewały się tego zagraniczne instytucje finansowe i krajowi analitycy.
Większa część dnia niemal na wszystkich europejskich parkietach upłynęła na cierpliwym oczekiwaniu na dane ze Stanów Zjednoczonych. Handel toczył się leniwie, indeksy zmieniały się nieznacznie. Dane wreszcie ogłoszono, były dobre i na tym koniec.
Do sześciu razy sztuka. Mowa oczywiście o jednej z najdłuższych i najbardziej dynamicznych serii wzrostowych sesji z rzędu w trwającej od połowy lutego tendencji wzrostowej.
Rada Polityki Pieniężnej na sierpniowym posiedzeniu po raz trzeci z rzędu postanowiła pozostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Wysokość podstawowej stopy referencyjnej nadal wynosi więc 3,5 proc.
Nasza giełda od dwóch dni daje popis siły. Trudno znaleźć równie mocny rynek na świecie. I nie jest to tylko chwilowy kaprys, bo jeśli policzyć o ile wzrosła wartość warszawskich indeksów od lutowych dołków to również okaże się, że w tyle pozostają nawet tacy konkurenci, jak Szanghaj.
Od dwóch dni powodów do radości jest tyle samo, co wcześniej powodów do zmartwień. Ich źródło wydaje się to samo: nastroje inwestorów. Opinie o perspektywach globalnej gospodarki są tak samo zróżnicowane, jak poprzednio, dane są trochę gorsze lub trochę lepsze
Giełdy nie były dziś w najlepszych nastrojach. Trudno się dziwić. Nie widać żadnych pozytywnych impulsów, które mogłyby pobudzić rynki do zwyżek, a chiński parkiet raz po raz straszy coraz większymi spadkami notowań. Nawet Wall Street zdaje się być zaniepokojona.
Po kilku miesiącach stabilizacji, a nawet niewielkiego wzrostu, oprocentowanie lokat bankowych dość wyraźnie idzie w dół. Zmiany nie są zbyt duże, ale tendencja nie podlega dyskusji.
Po poniedziałkowej silnej przecenie dziś przyszedł czas na wytchnienie. Trudno jednak mówić o poważniejszym odreagowaniu. Nastroje wciąż nie są najlepsze i nie widać czynnika, który mógłby je poprawić. Inwestorzy nie reagują na pozytywne informacje, widać więc, że ich nastawienie do rynku wyraźnie się zmieniło.
Dziś wszystkie światowe giełdy chorowały na korektę. Jak widać to przypadłość bardzo zaraźliwa. Nie ma na nią odpornych i nie ma skutecznej szczepionki. Różnica jest tylko taka, że jedni cierpią mniej, inni bardziej.
Piątek upłynął na oczekiwaniu na ważne informacje zza oceanu. Tym razem jednak nie było widać żadnej nerwowości w zachowaniach inwestorów. Wyjątkiem był parkiet w Szanghaju, ale tamtejszy indeks mniej martwi się problemami gospodarki amerykańskiej, a bardziej swoimi.
Wydawało się, że to brak prądu na warszawskim parkiecie najbardziej zelektryzował naszych inwestorów. Gdy tylko stało się to możliwe, czym prędzej przystąpili oni do zakupów akcji. Ale tak było tylko do czasu ogłoszenia informacji o zasiłkach dla bezrobotnych i sprzedaży detalicznej. Zapał do posiadania akcji i windowania cen szybko minął. Okazało się, że awaria za oceanem jest znacznie poważniejsza. Rynek pracy wciąż w remoncie, a w amerykańskich sklepach coraz mniej kupujących.
Huśtawka nastrojów na rynkach akcji wciąż trwa. Oczekiwanie na dzisiejszy komunikat po posiedzeniu Fed jeszcze bardziej podgrzewało emocje. W Warszawie inwestorzy nie mogli się zdecydować, czy akcje największych spółek wciąż zasługują na przecenę, czy wręcz przeciwnie. Tę walkę widać było szczególnie wyraźnie w przypadku papierów KGHM, które przechodziły od mocnych spadków do zwyżki i z powrotem.
Czerwiec był piątym już z kolei miesiącem, w którym saldo rachunku bieżącego naszego kraju było dodatnie. Tym razem wyniosło 459 mln euro (w maju, po korekcie, sięgnęło 284 mln euro). To bardzo korzystne dane. Znacznie lepsze, niż się spodziewano.

REKLAMA