REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.
Roman Przasnyski

Główny analityk Gold Finance.

Roman Przasnyski przeszedł do Gold Finance z Forbesa, gdzie był redaktorem dodatku Forbes Investor. Ma za sobą doświadczenie w bankowości inwestycyjnej (Polski Bank Rozwoju, przejęty później przez BRE Bank) i pracy naukowej na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego.

Z polskim rynkiem kapitałowym związany jest od momentu jego powstania. Był zastępcą kierownika działu ekonomicznego i redaktorem w Rzeczpospolitej, zastępcą redaktora naczelnego Gazety Giełdy Parkiet oraz redaktorem naczelnym miesięcznika Gra na Giełdzie. Autor licznych artykułów, komentarzy, felietonów oraz materiałów edukacyjnych publikowanych w prasie codziennej i specjalistycznej od 1989 roku.

Brak sesji na Wall Street, upały i wakacje. To dzisiejszy obraz rynków finansowych. Spośród ponad dwudziestu europejskich indeksów giełdowych tylko trzy zanotowały zmianę większą niż 1 procent. Niemal wszędzie obroty były symboliczne. Na największych europejskich parkietach zmiany wskaźników nie przekroczyły 0,3 proc.
Trwający od kilkunastu już niemal tygodni marazm na giełdach zdaje się dobiegać końca. Informacje płynące z amerykańskiej gospodarki wskazują, że wcześniejszy optymizm inwestorów był przesadzony. Indeksy wzrosły ponad racjonalną miarę. Co prawda kiepski stan rynku pracy za oceanem był znany od dawna i nikt nie miał nadziei, że wkrótce się poprawi, jednak na giełdach często liczą się nie fakty, lecz ich oceny i interpretacje. Dziś przeważyły one na niekorzyść byków.

REKLAMA

Rządowy program „Rodzina na Swoim”, mający na celu pomoc w zdobyciu własnego mieszkania działa już 2,5 roku. Ale takiego powodzenia, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie notował w swojej historii. Czerwiec był pod tym względem rekordowy.
W czerwcu wskaźnik aktywności gospodarczej PMI w Polsce zwiększył swoją wartość z 42,5 do 43 punktów. Dla strefy euro wskaźnik ten wyniósł 42,6 punktu i zwiększył się z 40,7 punktu w maju. Choć wciąż pozostają one poniżej poziomu 50 punktów, od którego wskaźnik sygnalizuje poprawę w gospodarce, powoli pną się w górę.

REKLAMA

Dziś inwestorzy na europejskich parkietach nie przejmowali się kiepskimi danymi płynącymi z gospodarki. Wzrosty nie były duże, ale jak na taką dawkę niezbyt dobrych wieści, rynek można było przez większą część dnia uznać za wyjątkowo silny. Trudno nie podejrzewać, że to efekt utrzymywania wysokich cen akcji przed końcem kwartału i półrocza.
Dziś kupującym udało się zbliżyć do poziomu 1900 w przypadku indeksu największych spółek. Atak nie był specjalnie udany, ale mają oni niezłą pozycję wyjściową na najbliższe sesje. Sprzyjać im będą nadzieje na window dressing, czyli podnoszenie kursów akcji przez inwestorów instytucjonalnych. Wszak jutro ostatni dzień półrocza i chęć poprawienia wyników będzie nieodparta.
Dzisiejsze prognozy OECD, niemal tak samo pesymistyczne, jak te Banku Światowego, nie spowodowały prawie żadnej reakcji rynków. Widocznie inwestorzy wyczerpali już swoje zapotrzebowanie na gwałtowne ruchy i teraz potrzebują nieco więcej refleksji.
Opublikowana w poniedziałek prognoza Banku Światowego, dotycząca perspektyw globalnej gospodarki, spowodowała małe trzęsienie ziemi na rynkach finansowych i surowcowych. Przewidywania OECD, dotyczące tej samej kwestii są nieco bardziej pesymistyczne.
Niezasłużony wczorajszy spadek indeksów w Warszawie, sięgający 5-6 proc. musiał dziś mieć swoje konsekwencje. Poturbowane byki nie miały zbyt wiele siły, by pokazać niedawną formę.
Początek dzisiejszej sesji nie wskazywał na tak dramatyczny rozwój wydarzeń, z jakim mieliśmy do czynienia pod koniec dnia. Cierpliwość inwestorów w końcu uległa wyczerpaniu. Impulsem stała się korekta prognozy dla globalnej gospodarki, opublikowana przez Bank Światowy.
Wygasanie kontraktów terminowych tylko na początku sesji nieco onieśmielało inwestorów. Im bliżej końca dnia, tym strach był mniejszy, a wzrosty wartości indeksów przybierały na sile. Pomagały im dane o mniejszym niż się spodziewano spadku produkcji przemysłowej w maju. Wskaźniki oddaliły się od niebezpiecznych poziomów na przyzwoity dystans.
Dziś bykom udało się utrzymać indeks największych spółek nad poziomem 1900 punktów, którego przebicie mogłoby skutkować nasileniem wyprzedaży. Na jak długo starczy im sił, trudno przewidzieć. Jutro dzień wygasania kontraktów terminowych i wszystko może się zdarzyć.
Korekta ostatnich wzrostów nabiera rozpędu. Dziś sytuacja zaczęła wyglądać coraz poważniej. Spadki indeksów w Warszawie zdecydowanie przyspieszyły. Obroty wzrosły do poziomu najwyższego od końca maja.
Wczorajsze spore spadki na Wall Street zwiastowały poważniejszą korektę na światowych giełdach. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny. Dzisiejsze dane, dotyczące sytuacji na amerykańskim rynku nieruchomości okazały się nie takie złe, jak się obawiano.
W tym roku po raz pierwszy od lat banki nie ruszyły z akcją promowania kredytów wakacyjnych. Nie oznacza to jednak, że nie możemy sfinansować wymarzonego wyjazdu za pożyczone pieniądze. Wystarczy zwykły kredyt gotówkowy lub karta kredytowa.
Już po piątkowej sesji za oceanem, zakończonej kolejnym remisem, wydawało się, że nerwy inwestorów wystawione zostały na zbyt wielką próbę. Dziś jako pierwsi nie wytrzymali gracze w Azji. Za nimi podążyły parkiety europejskie. Warszawa, choć broniła się przed większymi spadkami, też nie miała szans.
O ile na początku maja, w porównaniu do poprzednich miesięcy, można było zauważyć wyraźną tendencję do obniżania przez banki oprocentowania lokat, to w ostatnich tygodniach uległa ona wyhamowaniu. Liderzy wciąż utrzymują oprocentowanie na poziomie z połowy maja. Nieznacznie obniżają stawki banki zajmujące dalsze pozycje w naszym rankingu.
To, co wczoraj zdawało się być obroną przed głębszą korektą notowań, okazało się przygotowaniem do pokonania poziomu 2000 punktów w przypadku indeksu największych spółek. Atak nastąpił już na otwarciu notowań. Niedźwiedzie dały radę mu się przeciwstawić dopiero przed zakończeniem dnia, przy wsparciu amerykańskich kolegów, którzy na początku sesji za oceanem nie przejawiali zbyt wielkiego optymizmu. Na końcowym fixingu musiały jednak uznać przewagę byków.
Po nijakim początku dnia, na rynku przeważył optymizm. Trudno jednak do dzisiejszego ruchu przywiązywać większą wagę. Wzrost indeksów zawdzięczamy drożejącym surowcom: ropie naftowej i miedzi, co przełożyło się na notowania naszych największych spółek.
Informacja o nieoczekiwanym spadku produkcji przemysłowej w Niemczech spowodowała osłabienie się euro wobec dolara oraz pogorszenie nastrojów na europejskich giełdach.

REKLAMA