Migoczące światło na szarych skałach, pola słoneczników, lśniące fioletem krzaczki lawendy, stoki zanurzone w delikatnej zieleni winorośli, stare wioski, ruiny zamczysk na skałach: kiedy na drogowskazach pojawiają się pierwsze nazwy prowansalskich miast w rodzaju Orange, Avignon, Arles czy Aix-en-Provence, w powietrzu zaczyna pachnieć ziołami, rozmarynem, lawendą i tymiankiem, czuć delikatny wiatr od Morza Śródziemnego.
Niejednokrotnie nasze balkony, werandy, tarasy przedstawiają iście żałosny widok, nie dość, że szare, to jeszcze zupełnie bez życia, bez roślin, pełne przeróżnych rzeczy, które szpecą i zagracają przestrzeń. Otóż za pomocą kwitnących ziół, kilku doniczek, drucianej siatki, mchu i dobrych chęci można to łatwo zmienić, przy niewielkim nakładzie sił i kosztów.