Zakupy bez handlowych niedziel. Przez inflację kupowaliśmy mniej i głównie na promocjach. Jak jest teraz
REKLAMA
REKLAMA
- Częstsze i bardziej urozmaicone promocje przyciągają klientów
- Po większe zakupy Polacy idą tam gdzie są pewni zaoszczędzenia na promocjach
- Chęć kupowania taniej bez robienia zapasów skłania klientów do częstszych zakupów
Nastąpiły jednak duże zmiany co do miejsc, w których robimy zakupy. Jak pokazują badania i analizy, zdecydowanie więcej czasu spędzamy w sklepach sieci dyskontowych, a nieznaczny tylko przyrost odnotowują hipermarkety oraz sklepy osiedlowe. Czy to oznacza, że nadal najchętniej duże zakupy robimy korzystając z ofert promocyjnych – by zaoszczędzić jak najwięcej w domowym budżecie – a dyskonty właśnie z promocji są znane?
Częstsze i bardziej urozmaicone promocje przyciągają klientów
REKLAMA
Z analiz przygotowanych dla agencji Monday News Polska (badanie Proxi.cloud i UCE RESEARCH), wynika, że w trzech kwartałach br. ruch w sklepach zwiększył się o niecałe 4 procent, licząc rok do roku. Supermarkety i dyskonty zanotowały w tym czasie wzrosty powyżej 10 proc. a hipermarkety i małe sklepy (convenience) – poniżej 1 procent.
Do tego widać, że osoby robiące zakupy nieco dłużej przebywały w sklepach niż rok wcześniej, ale na plusie były tylko dyskonty. Takie są wyniki analizy zachowań ponad 520 tys. konsumentów. Komentujący je eksperci uważają, że Polacy częściej bywają na zakupach z powodu czynionych oszczędności.
– Wzrost na takim poziomie stanowczo nie powinien być interpretowany przez przedstawicieli handlu jako powód do entuzjazmu. Na taki rezultat mogło wpłynąć wiele czynników. Mogły to być np. oferty produktowe poszczególnych sieci, promocje, ale też trendy związane ze zmieniającą się każdego roku sytuacją ekonomiczną państwa i konsumentów – mówi Miłosz Sojka z Proxi.cloud.
Po większe zakupy Polacy idą tam gdzie są pewni zaoszczędzenia na promocjach
REKLAMA
Wyniki badania wskazują na nowe sposoby zachowań klientów w zakresie robienia zakupów. Ważne zmiany, które obserwujemy zarówno w omawianej analizie, jak i w naszej sieci odnoszą się do częstotliwości wizyt w sklepach i znaczenia promocji. Klienci częściej decydują się na zakupy w odpowiedzi na bieżące akcje promocyjne i dotyczące ich działania reklamowe – informuje Daria Raganowicz z sieci sklepów Stokrotka.
Z kolei dr Nikodem Sarna z Proxi.cloud stwierdza, że różnica na poziomie mniejszym niż 1% w przypadku sklepów convenience i hipermarketów nie jest zaskakująca. Oferty sieci należących do tych segmentów są dość przewidywalne. Grupa konsumentów, która je odwiedza, ma konkretne cele zakupowe. W placówkach convenience zazwyczaj są nabywane art. pierwszej potrzeby. Z kolei w hipermarketach z reguły są robione duże zapasy produktów spożywczych i chemii gospodarczej.
– Natomiast wzrost o ponad 10% w przypadku supermarketów i dyskontów potwierdza to, że mają one szerszą ofertę i lepsze ceny niż convenience oraz są bardziej dostępne niż hipermarkety. Dlatego są pierwszym wyborem konsumentów, jeśli chodzi o codzienne zakupy uzupełniające domowe półki – dodaje dr Sarna.
Chęć kupowania taniej bez robienia zapasów skłania klientów do częstszych zakupów
W trzech pierwszych kwartałach br. średnia liczba wizyt we wszystkich sklepach przypadająca na jednego skupującego wyniosła prawie 129. To wzrost o ponad 6% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku – ok. 121. Wszystkie formaty poszły do góry, a najbardziej – supermarkety, bo o prawie 16%. Kolejne w zestawieniu są dyskonty – ponad 14,5%, hipermarkety – przeszło 6%, a także convenience – niecałe 4%.
– Spowalniająca inflacja skłoniła najbardziej konkurujące ze sobą formaty, tj. dyskonty i supermarkety, do wznowienia agresywnych promocji i akcji marketingowych. W efekcie prowokują one konsumentów do częstszych odwiedzin ich placówek – zauważa Andrzej Wojciechowicz, Ekspert Komisji Europejskiej i firmy doradczej FMCG Business Consulting.
– Drugim czynnikiem jest relatywne zubożenie portfela konsumenckiego. Robienie zakupów częściej wywołuje iluzję mniejszych wydatków. Kupujemy mniej, a co za tym idzie – często pomijamy produkty, które – według nas – nie są jeszcze niezbędne. Jednak za ok. dwa dni zaczyna nam ich brakować i musimy powtórnie udać się na zakupy. Ta reguła nie dotyczy oczywiście sklepów convenience i hipermarketów. I z tego wynika różnica w przyrostach – dodaje ekspert.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.