Firmy muszą płacić dużo więcej pracownikom szeregowym, bo nie ma chętnych do pracy. Fala zwolnień grupowych tylko zaciemnia obraz
REKLAMA
REKLAMA
- Dlaczego brakuje pracowników szeregowych i trzeba im więcej płacić
- Przez brak pracowników szeregowych firmy tracą na obrotach
- Fachowiec idzie do prac prostych lub firma traci klientów
- Firmy płacą za nadgodziny specjalistom zastępującym pracowników szeregowych
- Brak pracowników szeregowych: może wystarczą elastyczne formy zatrudnienia?
Obiektywnie trzeba przyznać, że i tak rewolucja ta zachodzi względnie łagodnie. Wzrost płac wymusiły rządowe decyzje dotyczące dynamicznego wzrostu najniższej krajowej – w kilka lat praktycznie się ona potroiła. Do tego doszły nowe technologie, co widać szczególnie w usługach.
Gdyby nie to, dramat z pracownikami szeregowymi były jeszcze większy.
REKLAMA
Dlaczego brakuje pracowników szeregowych i trzeba im więcej płacić
Niskie płace, zły PR, ambicje najmłodszych pokoleń i parcie na coraz wyższe wykształcenie formalne. Formalne, bo dzisiejszy magister pod względem faktycznych kompetencji nawet nie umywa się do maturzysty z końca ubiegłego wieku. Dlatego brakuje chętnych do pracy na stanowiskach produkcyjnych, a tych przecież jest najwięcej.
Zresztą w miarę jak typowa produkcja ustępuje usługom, nomenklatura – pracownicy szeregowi wydaje się bardziej adekwatna do rzeczywistości niż pracownicy fizyczni. Obsługiwanie kasy w supermarkecie wymaga bardziej dobrej kondycji niż wysiłku stricte fizycznego. Chyba, że kasjer łączy pracę na kasie z rozkładaniem towarów na półkach.
Przy okazji tej grupy widać zresztą bardzo wyraźnie, jak polityka dynamicznego wzrostu płacy minimalnej obroniła ten segment pracowników szeregowych przed głęboką zapaścią. Szeregowi pracownicy handlu zarabiają dziś już nie tysiąc złotych na rękę, ale jeszcze trochę i będzie to netto tysiąc euro.
Przez brak pracowników szeregowych firmy tracą na obrotach
Aż 72% ankietowanych przez Tikrow firm z czterech kategorii wielkości (zatrudniających od 10 do ponad 500 osób) przyznaje, że niedobór pracowników dbających o kluczowe dla funkcjonowania przedsiębiorstw czynności niespecjalistyczne obniża ich obroty.
Spadek miesięcznych obrotów spowodowanych brakiem odpowiednio licznej kadry ma tutaj wiele wymiarów. Aż połowa firm przyznała, że nie jest w stanie znaleźć natychmiastowego zastępstwa w przypadku, gdy dany pracownik szeregowy nie pojawi się w pracy ze względu na chorobę czy też inne, niespodziewane zdarzenie. Każdy nowo rozpoczęty proces rekrutacyjny w przypadku aż 53% firm trwa z kolei więcej niż miesiąc.
Dla 34% przedsiębiorstw brak pracowników niespecjalistycznych oznacza brak płynności procesów (np. produkcyjnych), a aż 58% firm dostrzega przeciążenie prostymi pracami wyszkolonych pracowników, którzy powinni w tym czasie wykonywać obowiązki odpowiadające ich kompetencjom.
Fachowiec idzie do prac prostych lub firma traci klientów
REKLAMA
Niemal co trzecia (32%) badana firma przekonuje, że traci klientów i musi pogodzić się ze spadkiem ilości zleceń – podobny odsetek respondentów (28%) uważa, że ze względu na brak odpowiednio licznej kadry motywacja oraz zaangażowanie obecnych pracowników zauważalnie spadają.
Krzysztof Trębski, członek zarządu Tikrow tłumaczy, że firmom naprawdę zależy na wypełnianiu tych luk, zważywszy na to, że jak same przyznają już jeden dzień pracy przy niepełnej obsadzie wiąże się z wymiernymi stratami, których można byłoby uniknąć, gdyby kadra była odpowiednio liczna.
– Niski poziom bezrobocia i trudności w szybkim odnalezieniu potrzebnego wsparcia kadrowego będą naturalnie zwracać firmy ku bardziej elastycznym modelom zatrudniania, skoro te tradycyjne coraz częściej nie spełniają oczekiwań pracodawców i dynamiki – mówi Krzysztof Trębski.
Według najnowszej aktualizacji Barometru ofert pracy, który przygotowuje Katedra Ekonomii i Finansów WSIiZ w Rzeszowie wraz z Biurem Inwestycji i Cykli Ekonomicznych najwięcej nowych ofert pracy publikowanych w kwietniu dotyczyło pracowników wykonujących prace fizyczne. Co więcej, to jedyna grupa wakatów, w której niezmiennie od półtora roku notuje się przyrost liczby ofert.
Firmy płacą za nadgodziny specjalistom zastępującym pracowników szeregowych
REKLAMA
Paradoksalnie, niewiele firm potrafi wyciągać wnioski z sytuacji rynkowej. Pracownikom HR wydaje się, że to sytuacja przejściowa – rynek pracownika lada moment się skończy i wszystko wróci do „normy” czyli w „fizycznych” znów będą mogli przebierać.
Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że to nie tylko krótkowzroczność polska, ale zjawisko obserwowane na całym świecie.
Przedsiębiorstwa aktualnie obciąża więc jeszcze jeden koszt niedoboru pracowników niespecjalistycznych – to ten związany z koniecznością wypłat nadgodzin dla obecnej kadry, która godzi się je realizować w związku ze znaczną przewagą pracy do wykonania nad liczebnością personelu.
Jak wskazuje ekspert, to zjawisko widoczne dziś niemal na całym świecie, co obrazuje na obecność problemu braku pracowników nie tylko w Polsce ale także w skali globalnej.
Dla przykładu, amerykańska organizacja Thrive Economic Development zwracała uwagę na zauważany przez tamtejszy sektor produkcyjny wzrost kosztów nadgodzin sięgający nawet ponad 10%.
Ostatnie propozycje przepisów dotyczących nadgodzin mają z kolei kosztować pracodawców z USA ponad 660 mln dolarów w ciągu dekady.
Po inny przykład możemy sięgnąć znacznie bliżej, tuż za naszą zachodnią granicę. Średni łączny czas nadgodzin niemieckiego pracownika to wg. serwisu Deutsche Welle ponad 31, a więc blisko 4 dni robocze.
Brak pracowników szeregowych: może wystarczą elastyczne formy zatrudnienia?
Służby kadrowe w tej sytuacji uważają, że sposobem na ograniczanie strat powodowanych brakiem kadry szeregowej mogą być elastyczne formy zatrudniania pracowników.
Polski Instytut Ekonomiczny w opublikowanym pod koniec kwietnia raporcie „Work-life balance a elastyczne formy organizacji pracy” informował, że dla ponad 60% pracodawców elastyczne formy zatrudnienia zwiększają produktywność pracowników.
– Chodzi tutaj o ruchome godziny pracy czy niepełny ich wymiar. Pracodawcy dostrzegają, że członkowie personelu którzy mają większą swobodę w planowaniu swojej pracy i wysoki stopień elastyczności, chętniej wybierają właśnie takich pracodawców, są bardziej zmotywowani i produktywniejsi. Co ciekawe, przedsiębiorcy byli również zgodni co do tego, że elastyczne modele pracy sprzyjają działaniom mającym na celu ograniczanie kosztów – dodaje Krzysztof Trębski z Tikrow.
Czy to wystarczy? Blisko 60% ankietowanych przez Tikrow firm zamierza w tym roku zwiększyć liczbę pracowników szeregowych, zaś połowa z nich zamierza zrobić to przy współpracy z agencją pracy.
Rynek jest bezlitosny i wcześniej czy później zamiast półśrodków na szeroką skalę firmy zaczną stosować jedyne skuteczne na dłuższą metę rozwiązanie – konkurować o pracowników szeregowych płacowo. Wyjdzie to taniej i skuteczniej niż płacenie księgowym nadgodzin za pracę przy pakowaniu i wysyłce towarów czy perswadowanie kandydatom, jakie korzyści odniosą dzięki stosowanym w przedsiębiorstwie elastycznym formom pracy.
Przykład kasjerów z supermarketów warto tu przywołać raz jeszcze. Jak diametralnie zmienił się ich stosunek do stanowisk pracy dzięki odpowiedniej polityce płacowej mogą zaświadczyć badania dotyczące przywrócenia handlu w niedzielę – większość jest gotowa pracować nawet w każdą niedzielę, skoro wynagrodzenie będzie podwójne, a prawie wszyscy są już za przywróceniem niedziel handlowych.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.