7978,85 zł to średnia krajowa w lutym, inflacja spada a wynagrodzenia rosną jak szalone
REKLAMA
REKLAMA
Takiego przypadku na rynku pracy nie było od 25 lat, w czasie których najczęściej spotykaną sytuacją był wzrost nominalny średniej płacy przy jednoczesnym spadku jej wartości realnej.
REKLAMA
Dlaczego płace rosną tak szybko
REKLAMA
Analitycy Departamentu Analiz Makroekonomicznych Banku Polska Kasa Opieki Spółka Akcyjna tłumaczą to zachowaniem przedsiębiorców, którzy – wbrew ciągle słabej koniunkturze gospodarczej – zamiast zwalniać pracowników na większą skalę, chomikują zatrudnienie tnąc wymiar etatów. Oznacza to, że po pierwsze spodziewają się rychłej odbudowy koniunktury, a po drugie rynek pracy pozostaje na tyle „ciasny”, że powstrzymują się od zwolnień, by uniknąć późniejszych problemów z zatrudnianiem nowych pracowników. To też jest bodziec wpływający dodatnio na dynamikę płac.
Ruchy płacowe mimo trudnej sytuacji ekonomicznej wymusił też bardzo dynamiczny, kolejny już raz, wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę – z 3600 zł na koniec 2023 r. do 4242 zł od stycznia 2024 r. Przedsiębiorcy nie mają wyboru – najniższe płace muszą podnieść do ustawowego poziomu, nawet jeśli burzy im to system wynagrodzeń i siatkę płac. W konsekwencji podwyżki z automatu dostają pracownicy, którzy w 2023 r. zarabiali nawet kilkaset złotych ponad najniższą krajową, a ci co zarabiali powyżej 4300 zł oczekują podwyżek, by wysokość ich wynagrodzenia była adekwatna do różnicy w kwalifikacjach i doświadczeniu zawodowym w porównaniu z zarabiającymi najniższą krajową.
Czy teraz płaca przyhamują tak jak inflacja
Jak ocenia Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Lewiatana, szybki wzrost wynagrodzeń pokazuje, że rynek pracy nadal jest w dobrej kondycji.
– Podobne wzrosty płac w różnych sektorach pokazują, że nie ma mowy o przypadkowych wahnięciach. Intensywny wzrost płac przemawia za scenariuszem rozwoju gospodarczego w 2024 r. opartego o konsumpcję – uważa Mariusz Zielonka.
REKLAMA
Konsumpcja, pobudzająca produkcję towarów i usług na rynek wewnętrzny, w ocenie ekonomistów powinna stać się filarem wzrostu gospodarczego w najbliższym czasie. Wyższe wynagrodzenia bowiem ośmielą Polaków do zdecydowanie odważniejszych zakupów, z czym w ostatnich miesiącach był duży problem.
To zaś oznacza, że przedsiębiorcy „chomikujący zatrudnienie”, na co wskazują analitycy Banku Pekao S.A. zachowują się racjonalnie – gdy przyjdzie im zwiększać produkcję, zamiast ciąć wymiar etatów wykonają ruch w drugą stronę. Pracownicy znów dostaną nowe zadania, a w ślad za nimi pójdą dodatkowe wynagrodzenia.
Poprawa koniunktury i „ciasny” rynek pracy przy spodziewanym wzroście konsumpcji są mocno podstawą ku dalszemu wzrostowi przeciętnego wynagrodzenia – wkrótce powinno ono przekroczyć granicę 8 tys. zł i zacząć marsz w stronę granicy kolejnego tysiąca złotych.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.