Niekoniecznie. Co prawda gdy tyko minie Wielkanoc i 2 kwietnia pójdziemy do sklepów z żywnością za wiele podstawowych produktów kasjerka nabije nam już na paragonie 5 proc. VAT, ale wcale nie musi to być cena wyższa niż podczas zakupów w Wielki Tydzień.
- Dlaczego przywrócenie VAT nie podwyższy cen żywności
- Zakupy na Wielkanoc: jest drożej i wydamy więcej?
- Wielkanoc 2024: unikaj zakupów 29 marca w Wielki Piątek
Zresztą w wielu sklepach, zwłaszcza małych zakupów we wtorek nie zrobimy – będą one nieczynne gdyż właściciele będą musieli najpierw przestawić kasy fiskalne na ponowne doliczanie podatku od towarów i usług do artykułów wcześniej objętych stawką VAT 0 procent.
Dlaczego przywrócenie VAT nie podwyższy cen żywności
Żywność i tak jest już droga, a konkurencja między handlowcami coraz większa. Widać to choćby na przykładzie ostrej walki między dwoma największymi dyskontami – Biedronką i Lidlem.
Lidl zresztą zapowiedział w miniony weekend, że nie podwyższy cen ok. 1 600 artykułów, które teraz objęte są zerową stawką VAT – to oznacza, że cały podatek, który zacznie odprowadzać od kwietnia pokryje sam ze swojej marży handlowej.
Wcześniej podobną deklarację złożył Kaufland i należy się spodziewać, że w ślady tych dwóch sieci pójdą inne.
Zakupy na Wielkanoc: jest drożej i wydamy więcej?
Na pewno wydamy więcej niż w ubiegłym roku, ale nie tylko dlatego, że ceny poszły w górę wskutek inflacji. Ta zresztą już wyraźnie wyhamowała. W styczniu GUS wyliczył ją w skali roku na 3,9 proc., w lutym na 2,8 proc., a w Wielki Piątek gdy poznamy szybki szacunek marcowy ze strony GUS może się okazać, że nawet spadła poniżej 2 proc., a co najwyżej jak spodziewają się ekonomiści – będzie nieznacznie wyższa niż 2 proc.
To oznacza, że ceny w marcu 2024 są tylko nieznacznie wyższe od tych w marcu 2023. Wyhamowanie inflacji oraz podwyżki płac z początku roku – najniższej krajowej aż o 624 zł, z 3 600 zł w grudniu do 4 242 od nowego roku, a w ślad za nią regulacje wynagrodzeń pracowników, którzy zarabiają więcej niż minimalne wynagrodzenie za pracę – sprawiły, że zaczęliśmy śmielej wydawać pieniądze.
Pokazały to zresztą także statystki GUS, w lutym kupowaliśmy o 6,2 proc. więcej niż rok wcześniej, choć ekonomiści spodziewali się wzrostu na poziomie 3,6 procent.
Chęć do głębszego sięgania do portfeli pokazują też badania i analizy przedświąteczne.
Jak wynika z badania UCE RESEARCH i Grupy Offerista, w tym roku, ze względu na odpuszczającą inflację, 28 proc. Polaków zamierza zwiększyć swoje świąteczne wydatki w porównaniu z zeszłorocznymi.
– Fakt, że blisko co czwarta badana osoba chce poluzować wydatki świąteczne, jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Jednak trzeba mieć na uwadze to, że wciąż ponad połowa Polaków nie myśli o tym. To oznacza, że wielu rodaków nadal musi liczyć się z każdym groszem. I to akurat jest zły sygnał. Oczywiście część osób zaciska pasa z daleko posuniętej ostrożności – mówi Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.
Wielkanoc 2024: unikaj zakupów 29 marca w Wielki Piątek
Nie tylko 2 kwietnia w poświąteczny wtorek zakupy są niewskazane – ze względu na możliwe problemy z kasami fiskalnymi. Przede wszystkim w tym roku nie jest inaczej niż wcześniej – największe kolejki w sklepach będą w Wielki Piątek 29 marca, bo tak tradycyjnie Polacy robią zakupy, co potwierdzają badania i analizy.
Analitycy z Proxi.cloud prognozują, jak w tym roku może wyglądać ruch w sklepach, galeriach i centrach handlowych przed świętami. W ub.r. zarówno w dyskontach, jak i w hipermarketach zaobserwowano największą dzienną liczbę wizyt w Wielki Piątek. Z kolei w przypadku galerii i supermarketów odnotowano ją ponad tydzień przed świętami. W tym roku nie warto odkładać zakupów na ostatnią chwilę, bo można utknąć w naprawdę długich kolejkach. W związku z poprawą sytuacji finansowej Polaków, mogą oni chcieć odbić sobie poprzednie „chudsze” święta. I jeżeli rzeczywiście tak się stanie, to wówczas natężenie w sklepach i galeriach mocno wzrośnie.
Jak informuje dr Nikodem Sarna z Proxi.cloud, na podstawie zebranych danych uzasadnione jest postawienie tezy, że w ubiegłym roku znaczna część Polaków robiła zakupy świąteczne na ostatnią chwilę. Największa liczba wizyt w dyskontach i hipermarketach przypadła w Wielki Piątek. W pozostałych placówkach była ona tego dnia niewiele mniejsza niż w poprzedzające go piątki.
– Jednocześnie spora dynamika ruchu tydzień i dwa tygodnie przed Wielkanocą sugeruje, że wielu konsumentów planuje przygotowania do świąt z większym wyprzedzeniem. Moim zdaniem, ta grupa osób chce przede wszystkim uniknąć kolejek – dodaje dr Krzysztof Łuczak, ekspert rynku retailowego z Grupy BLIX.
Dr Sarna przewiduje, że sytuacja z zeszłego roku może się powtórzyć przed nadchodzącą Wielkanocą, ponieważ nic nie wskazuje na zmianę zwyczajów zakupowych Polaków.
Na dodatek, o czym już była mowa, w tym roku nieco poprawiła się sytuacja finansowa Polaków, a do tego spadła inflacja.
Przez to rodacy będą chcieli sobie odbić poprzedni „chudszy” dla nich czas. I jeżeli to wszystko się sprawdzi, to wówczas natężenie ruchu w sklepach i galeriach się zmieni. To znaczy, będą większe kolejki i zatory. Dlatego tym bardziej nie warto odkładać zakupów na ostatnią chwilę.