Zbliża się pierwsza niedziela w tym roku, a przed nią sobota ze świętem – Trzech Króli, kiedy to nawet w sobotę obowiązuje zakaz handlu. Choć po Bożym Narodzeniu i Nowym roku jeszcze w lodówkach i spiżarniach są zapasy, jednak zakupy zrobić trzeba. Czy więc w piątek po pracy w dyskontach i innych sklepach czeka nas zakupowy Armagedon porównywalny z tym przed Sylwestra, czy może luz i spokój, bo niedziela 7 stycznia jest niedzielą handlową?
- Czy ustawa o zakazie handlu w niedziele została zmieniona
- Co dalej z ustawą o zakazie handlu w niedziele
- Handel we wszystkie niedziele: czy ma sens
Niestety, zakupy na ostatnią chwilę na święto Trzech Króli i niedzielę 7 stycznia zrobić trzeba najpóźniej w piątek 5 stycznia. Potem pozostanie czekanie na niedzielę 7 stycznia, która jednak niedzielą handlową nie jest, ale jak większość niedziel w 2024 roku – 7 stycznia 2024 roku to niedziela z zakazem handlu.
Czy ustawa o zakazie handlu w niedziele została zmieniona
Choć nowy Sejm i rząd zaczął prace od nowelizacji ustawy o zakazie handlu w niedzielę, to jednak cały impet poszedł wyłącznie na jedną zmianę – przesunięcie jednej z siedmiu niedziel handlowych przypadających na 45 lub 46 niedziel z zakazem handlu – z niedzieli wigilijnej na drugą w miesiącu grudniu. Zresztą, wbrew projektowi poprzedniego rządu, który całę to zamieszkanie stworzył, załatwił sprawę nie kolejną legislacyjną prowizorką obowiązującą tylko w 2023 roku, ale rozwiązaniem systemowym – tak ma być zawsze gdy trzecia niedziela grudnia wypada 24 czyli w Wigilię.
Niestety, resztą problemu się nie zajął, co oznacza, że zachowano wcześniej już ustalony handlowy kalendarz AD 2024. Przedstawia się on następująco – niedziele handlowe, podobnie jak w 2023, w sumie siedem, to:
- 28 stycznia,
- 24 marca,
- 28 kwietnia,
- 30 czerwca,
- 25 sierpnia,
- 15 grudnia,
- 22 grudnia.
Jak widać, w wykazie tym nie ma niedzieli 7 stycznia, co oznacza, że w tym terminie mamy niedzielę z zakazem handlu.
Z kolei ta okoliczność nakazuje nam zaplanowanie zakupów na czwartek lub piątek 4-5 stycznia lub ewentualnie, na mniejszą skalę, pozostawienie na niedzielę 7 stycznia. Wtedy co prawda nie pójdziemy do Biedronki, Lidla, Stokrotki czy innego dyskontu, ale na pewno nie zastaniemy zamkniętych drzwi do małych sklepów osiedlowych prowadzonych bezpośrednio przez właścicieli, bez zatrudniania pracowników, a co najwyżej ze wsparciem członków rodziny.
Z sieciówek czynnych jak zwykle w niedzielę będzie wiele małych sklepów Żabka – one podobnie jak małe prywatne mogą być otwarte w każdą niedzielę, bo sprzedaje w nich właściciel lub członkowie jego rodziny – nie są zatrudniani pracownicy; Żabka daje tylko markę na zasadzie franczyzy lub agencji.
Żabka w niedzielę 7 stycznia ma też tę przewagę nad innymi sklepami, że przeważnie wyposażona jest w agregat do pieczenia – świeże bułki, bagietki itp., zwłaszcza gdy piekarnie będą nieczynne także w sobotę 6 grudnia – Trzech Króli, to dobry kierunek na ekspresowe zakupy.
Większe zakupy można też robić w sklepach działających na stacjach benzynowych – tam poza własnymi markami są nawet sklepy Auchan. Można bez problemu zaopatrzyć się nie tylko na sylwestrowe szaleństwa, ale także nabyć produkty potrzebne choćby na noworoczny obiad.
Co dalej z ustawą o zakazie handlu w niedziele
Tak sytuacja przedstawia się według obecnego stanu prawnego. Ponieważ jednak nowy rząd Koalicji 15 Października deklaruje wiele zmian w prawie, z pewnością nie ominą one zasad handlu w niedzielę.
Tym bardziej, że takie obietnice były składana w czasie kampanii wyborczej. Inna sprawa, to czy uda się je wcielić w życie. Na pewno ustawa liberalizująca handel w niedziele nie spotka się z aprobatą prezydenta i już teraz z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że napotka ona prezydenckie weto.
Natomiast na stan obecny – który mocą różnych transferów i alinasów politycznych może przecież ulec zmianie – koalicja rządowa nie ma dostatecznej liczby głosów w Sejmie, by prezydenckie weto odrzucić.
Handel we wszystkie niedziele: czy ma sens
Inna kwestia, to czy powrót do handlu w niedziele ma dostateczne poparcie społeczne. Wiadomo, że przeciwko są pracownicy handlu i reprezentujące ich związki zawodowe. Nie przyjmują one do wiadomości nawet takich kompromisowych propozycji, że w niedziele praca byłaby dobrowolna a na dodatek dużo lepiej opłacana niż w inne dni tygodnia. A bez gody pracowników sieci handlowe nie będą upierały się przy handlowych niedzielach. Już teraz mają kłopoty z rekrutacją pracowników – i to mimo rekordowych podwyżek płac, które od początku stycznia sięgają nawet 20 procent i np. w Lidlu dopiero rozpoczynająca pracę osoba na stanowisku kasjera może liczyć na wynagrodzenie w wysokości 5 550 zł brutto.
By to się wszystko spinało w jedną logiczną całość, musi być pewność, że sklepy otwarte w niedzielę przyniosą dodatkowe zyski a nie straty. Z tym zaś może być różnie. Jak pokazują kolejne badania, Polacy odwykli już od zakupów w niedzielę. Męczące jest dla konsumentów sprawdzanie czy niedziela jest handlowa czy z zakazem handlu, starają się więc tak organizować zakupy, by wyprawa do sklepu w niedzielę nie była potrzebna.