Teraz instalacje fotowoltaiczne z nakazami wyłączenia w każdy weekend. Czy warto wciąż inwestować w panele słoneczne
REKLAMA
REKLAMA
- Czy najpierw nie powinny być wyłączane elektrownie napędzane węglem, a słońcem i wiatrem na końcu?
- Łatwość decyzji o wyłączeniach nie mobilizuje do rozwiązania problemu w sposób korzystny dla gospodarki i środowiska
- Stracona energia elektryczna i wyemitowany dwutlenek węgla
- O co ten krzyk? konsument zapłaci podatek od emisji i po problemie?
Teraz nowi inwestorzy fotowoltaiki tracą w inny sposób: za odbierany przez operatorów prąd dostają grosze, bo ceny są ustalane arbitralnie.
REKLAMA
Czy najpierw nie powinny być wyłączane elektrownie napędzane węglem, a słońcem i wiatrem na końcu?
REKLAMA
Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) konsekwentnie odpowiadają, że wyłączają elektrownie słoneczne bo jest za małe zapotrzebowanie na energię, a fotowoltaikę wyłączyć i włączyć jest łatwiej niż elektrownie emitujące gazy cieplarniane.
Nikt nie czuje się też odpowiedzialny za krótkowzroczną politykę energetyczną – zwłokę w budowie magazynów energii w tempie równym przybywaniu energii ze słońca. Być może to jest skandal większy niż wszelkie niegospodarności, którymi teraz zajmują się komisje śledcze w Sejmie.
Nie dość, że za magazynowanie energii nie odpowiada praktycznie żadna firma państwowa, to nie ma dostatecznych ułatwień i wsparcia dla inwestorów prywatnych, którzy potrafią takie magazyny wybudować i zarabiać na zmiennych cenach energii – co pokazuje praktyka innych krajów.
W Polsce łatwiej dopłacać do rachunków gospodarstw domowych – w gruncie rzeczy przecież ich pieniędzmi pochodzącymi z podatków – niż zapewnić tanią energię elektryczną, a gdy się już ona pojawia, wyłączać.
Łatwość decyzji o wyłączeniach nie mobilizuje do rozwiązania problemu w sposób korzystny dla gospodarki i środowiska
REKLAMA
Jak wskazuje dr Kamil Kwiatkowski, dyrektor ds. projektów badawczych w Euros Energy, w Święta Polskie Sieci Elektroenergetyczne wyłączyły instalacje fotowoltaiczne, w wyniku czego „przepadło” ponad 13 000 MWh energii elektrycznej pochodzącej z odnawialnych źródeł energii.
Warto wspomnieć, że tylko w marcu br. takich interwencji dotyczących energii z OZE było kilka. Czy jest to zwiastun tego co może nas czekać w nadchodzącym lecie? Czy możemy zmienić tę sytuację i nie dopuszczać do utraty zielonej energii?
W same święta, czyli 31.03 wydano polecenie wyłączenia w godz. 12:00-17:00 źródeł fotowoltaicznych o łącznej mocy zainstalowanej 3 237 MW. Natomiast w lany poniedziałek wprowadzono ich redukcję w wysokości: 1 158 MW w godz. 11:00-2:00, 1 937 MW w godz. 12:00-13:00, 1 841 MW w godz. 13:00-14:00.
Jak wyjaśnia ekspert, konieczność wyłączenia instalacji fotowoltaicznych wynika z wysokiej generacji energii elektrycznej pochodzącej z OZE przy jednoczesnym niskim zapotrzebowaniu (w związku z dniami wolnymi) oraz niewystarczalności innych środków do zbilansowania krajowego systemu elektroenergetycznego (KSE), w szczególności ograniczenia generacji źródeł konwencjonalnych.
W takich okolicznościach, nadmiar energii generowanej przez odnawialne źródła energii, przekraczający aktualne potrzeby na energię elektryczną, nie może być efektywnie wykorzystany.
W wyniku wyłączenia instalacji fotowoltaicznych, w dniach 29.03-01.04, „przepadło” ponad 13 000 MWh energii elektrycznej pochodzącej z odnawialnych źródeł energii.
Stracona energia elektryczna i wyemitowany dwutlenek węgla
– Warto wiedzieć, że energia ta mogła łatwo zasilić magazyny ciepła w ciepłowniach powiatowych, zmniejszając emisje dwutlenku węgla ze spalania węgla o ponad 5 000 ton w przypadku klasycznej sieci ciepłowniczej – wskazuje dr Kamil Kwiatkowski.
Przykładem takiego rozwiązania może być pierwszy w Polsce magazyn wodny PTES zainstalowany w „Ciepłowni Przyszłości” w Lidzbarku Warmińskim.
Jak wylicza ekspert, w przypadku najprostszego ładowania elektrycznego, zmarnowane ponad 13 000 MWh energii elektrycznej pozwoliłoby załadować około 10 takich magazynów jak w Lidzbarku Warmińskim.
– Co więcej, w „Ciepłowni Przyszłości” PTES wspierany jest pompami ciepła, gdyby również i to wziąć pod uwagę, 13000 MWh energii elektrycznej pozwoliłoby załadować 40 magazynów – dodaje dr Kamil Kwiatkowski.
O co ten krzyk? konsument zapłaci podatek od emisji i po problemie?
Opisane magazyny mogłyby stanowić idealne źródło taniego, ekologicznego ciepła na zimne dni. Oszczędzanie każdej megawatogodziny energii o zerowej emisji stanie się wkrótce istotne również dla małych ciepłowni, kiedy to i one zostaną włączone do rozszerzonego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla w ramach nowego ETS2.
To stanie się jednak dopiero w 2027 r. i wcale nie jest powiedziane, że dalej nie będzie wygodniej płacić za emisję zamiast inwestować w magazyny – tak jak i teraz, za zakup praw do emisji finalnie płacą konsumenci.
Jedyna prawdziwa nadzieja jest w tym, że coraz wyższe ceny energii skłonią konsumentów do większej edukacji w tym zakresie, a w konsekwencji – rozliczenia rządu za woluntaryzm w polityce energetycznej. Konsumentowi można zaciemniać obraz przyczynami drożejącej energii elektrycznej przyczynami obiektywnymi tylko wtedy gdy nie jest on w pełni zorientowany w meandrach polityki energetycznej. Ale gdy już pojmie w czym rzecz, ci którzy dziś pozwalają na takie marnotrawstwo zostaną rozliczeni przy urnach wyborczych.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.