Niezwykle istotne znaczenie kanoniczno-prawne, a jeszcze większe kanoniczno-procesowe, ma określenie tytułów, z których ma się toczyć proces małżeński. Można to porównać do procesu cywilnego, w którym oskarża się kogoś o kradzież, a zostało się pobitym - sąd nie orzeknie kradzieży, a o pobicie nikt sądu nie zapytał - sprawę się przegra. Podobnie w procesie małżeńskim - jest poprosimy sąd kościelny o orzeczenie nieważności małżeństwa z tytułu niezdolności, sądu nie będzie interesowała ewentualna symulacja i odwrotnie. A konsekwencje mogą być przemienne w skutkach - po nieraz długim i kosztownym procesie otrzymuje się wyrok negatywny (niestwierdzający nieważności małżeństwa), choć z łatwością można by uzyskać wyrok pozytywny, gdyby tylko zamiast niezdolności badać sprawę pod kątem symulacji lub odwrotnie.
Nie do rzadkości należy pytanie o to, czy nowo założona rodzina, czyli sytuacja, kiedy na świat przyszło już dziecko, ma wpływ na kościelny proces małżeński. W pytaniu tym często kryje się nadzieja, iż kościelny trybunał sądowy, biorąc pod uwagę aktualną sytuację stron, przychylniej spojrzy na sprawę.
Kwestia homoseksualizmu jako przyczyny uznania małżeństwa za nieważnie zawarte wydaje się tak oczywista, że poruszanie jej właśnie w tym aspekcie mogłoby nic nie wnieść w naszą analizę. Postarajmy się zatem spojrzeć na tę seksualną orientację w kontekście przyczyn, na podstawie których może przebiegać proces małżeński, jak i w świetle tego, kiedy trudno orzec nieważność małżeństwa, gdyby się poszło w tym kierunku.