REKLAMA
Zarejestruj się
REKLAMA
Jedną z podstawowych wartości, na których opiera się Unia Europejska, jest równość kobiet i mężczyzn. Od lat unijne prawodawstwo i orzecznictwo dążą do wyeliminowania dyskryminacji ze względu na płeć oraz wspierają równouprawnienie kobiet i mężczyzn na wszystkich płaszczyznach, w tym w szczególności na rynku pracy. Art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) nakłada na każde państwo członkowskie obowiązek zapewnienia stosowania zasady równości wynagrodzeń dla pracowników płci męskiej i żeńskiej za taką samą pracę lub pracę takiej samej wartości. W ocenie UE kluczowymi przeszkodami w realizacji tej zasady są: brak przejrzystości systemów wynagradzania, niejasne i budzące wątpliwości interpretacyjne pojęcie pracy o takiej samej wartości oraz utrudnienia proceduralne uniemożliwiające ofiarom dyskryminacji dochodzenie ich praw. Negatywne piętno w obszarze równouprawnienia poprzez pogłębienie różnic w traktowaniu kobiet i mężczyzn przez pracodawców odcisnęła także pandemia COVID-19.
Przeciętne emerytury kobiet są blisko o ⅓ niższe od przeciętnych emerytur mężczyzn. Winę za to ponosi w szczególności różny dla kobiet i mężczyzn wiek emerytalny (odpowiednio: 60 i 65 lat). Wiele środowisk (także politycznych) dyskutuje na temat plusów i minusów zrównania wieku emerytalnego. Katarzyna Kotula (ministra do spraw Równości w rządzie Donalda Tuska) powiedziała 29 stycznia 2024 r. w RMF24, że nierówny wiek przejścia na emeryturę kobiet i mężczyzn to dyskryminacja. Jest zdaniem rząd ani "koalicja 15 października" nie planuje zmian w tym zakresie. Ale - jak wskazała ministra - kwestia przebudowy systemu emerytalnego "jest na agendzie". Sprawa ewentualnych zmian wieku emerytalnego budzi cały czas duże emocje społeczne.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA