Premier Mateusz Morawiecki poinformował w środę, że od 6 maja dopuszczona będzie możliwość otwarcia żłobków i przedszkoli. Odniosły się do tego władze samorządowe, które deklarują, że czekają na dokładne wytyczne, jak to zrobić lub przeprowadzają konsultuje z rodzicami, dyrektorami placówek i sanepidem. Są też takie miasta, jak np. Warszawa, które informują, że nie otworzą placówek w tym terminie.
Rodzice dzieci, które uczęszczają do prywatnych szkół i przedszkoli coraz częściej skarżą się, że w czasie epidemii, gdy dzieci są w domach, nadal trzeba płacić czesne. Argumentują to w ten sposób: dziecko nie chodzi do szkoły czy przedszkola, rodzic nie chce płacić. Rozumowanie to na pierwszy rzut oka wydaje się logiczne. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.
Władza rodzicielska przysługuje obu rodzicom, jednak sąd z ważnych powodów może orzec o jej zawieszeniu, ograniczeniu lub pozbawieniu wobec jednego lub obojga rodziców. Sąd rodzinny może pozostawić władzę obojgu rodzicom wówczas, gdy przedstawili oni zgodne z dobrem małoletniego, porozumienie dotyczące sposobu wykonywania władzy rodzicielskiej nad małoletnim i utrzymywaniu z nim kontaktów oraz gdy istnieje pozytywna prognoza co do współdziałania przez rodziców małoletniego, w sprawach dotyczących dziecka, w przyszłości.
Wychowawca powinien mieć pewność, że osoba odbierająca dziecko jest upoważniona przez jego prawnych opiekunów. Jednak na fali RODO-paniki, która wybuchła na początku roku szkolnego, wiele przedszkoli i szkół staje na głowie, by zdobyć papierową podkładkę na wszystkie dane osobowe, które przetwarzają. Czy słusznie?