Można sądzić, że gdyby nie dzień rozliczania kontraktów terminowych, indeksy na warszawskim parkiecie zaliczyłyby sporą korektę. Zanosiło się na to przez większą część dnia. Mocne spadki akcji sporej części spółek wchodzących w skład WIG20, błyskawicznie „poszły w niepamięć” i zamieniły się w mocne wzrosty. „Inwestorzy” nie zważali na pogorszenie się nastrojów ani na głównych giełdach europejskich, ani na Wall Street. Dziś nie liczyło się nic, poza rozliczeniem kontraktów.
Korekta obchodzi się na razie z trwającym ponad rok trendem bardzo łagodnie. Inwestorzy zachowują się tak, jakby żadnych zagrożeń dla jego kontynuacji nie dostrzegali. Trzeba jednak mieć świadomość, że ta sielska atmosfera może się lada moment zmienić. Póki co, akcje nie parzą nikogo w ręce, więc nie należy się spodziewać zbyt nerwowych ruchów. Tym bardziej, że w najbliższych dniach nie ma w planie publikacji istotnych danych makroekonomicznych.
Wtorkowa euforia była dziś na warszawskim parkiecie kontynuowana jedynie do południa. Śmiały atak byków, dzięki któremu doprowadziły indeks największych spółek w pobliże rekordu całej ponad rocznej hossy, sprowokował część posiadaczy akcji do sprzedaży. Bardzo wysokie obroty świadczą, że nie była to mała grupa. Z drugiej jednak strony, ktoś przecież te papiery kupował, i to wcale nie po najniższych cenach, szczególnie jeśli spojrzeć na notowania walorów PKN Orlen.
Wtorek przynosi nieznaczne osłabienie naszej waluty. O godz. 10:00 notowania euro zbliżają się w okolice 3,88 zł, a dolar znalazł się powyżej 2,85. Do 2,65 zł wzrósł szwajcarski frank. Słabość złotego nie wynika bezpośrednio z czynników fundamentalnych – nie pojawiły się żadne negatywne informacje, a raczej jest zwykłym odreagowaniem po okresie dość wyraźnego umocnienia w ubiegłym tygodniu.
W czwartek na giełdach można było obserwować jedynie niewielkie wahania w oczekiwaniu na piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Przekonanie, że będą one miały decydujący wpływ na losy rynków w najbliższym czasie jest tak powszechne, że trudno sobie wyobrazić, co się stanie, gdy okaże się, że ich wymowa nie będzie wcale „rozstrzygająca”. Wszystko wskazuje na to, że niewielką przewagę mają byki. Jednak siła niedźwiedzi i ich zamiary są sporą niewiadomą.
Przeciętnemu Polakowi nie jest potrzebna wiedza na temat funduszy luksemburskich, obligacji śmierci lub obligacji katastrofalnych. Ale dla fanów wiedzy, pytań, odpowiedzi i porad, to świetna okazja do poszerzenia horyzontów. Zobaczyć jak ludzie zarabiają pieniądze w sposób o jakim nam się nie śniło to znaczy odkryć nowy sposób myślenia, działania, patrzenia na świat. Porzucić ograniczenia i wejść na nowe ścieżki. To bardzo inspirująca lektura.