Powyższy tytuł nie jest mojego autorstwa, ale w ostatni piątek przyciągnął moją uwagę kiedy przeczytałem go na pierwszej stronie jednego z głównych źródeł informacji Warszawiaków, czyli jednej z gazet, którą można bezpłatnie otrzymać wchodząc lub wychodząc z metra. Tamten artykuł nie odnosi się co prawda do bieżącej sytuacji ekonomicznej tylko przedstawia przyszłego emeryta, który żeby nie klepać przysłowiowej biedy już dziś musi zacząć oszczędzać i jak łatwo się domyślić zaleca mu się inwestycje w obligacje skarbowe dający pewny zysk i brak ryzyka. Idea oczywiście szczytna i godna poparcia, ale rekomendacja już daleka od ideału.
Wtorek przynosi umocnienie dolara względem głównych walut (poza jenem). To wynik wczorajszego wystąpienia Janet Yellen, która nieoczekiwanie przyznała, iż długie utrzymywanie niskich stóp procentowych może inicjować powstawanie baniek spekulacyjnych, co zostało odebrane jako sygnał, iż sami członkowie FED zaczynają mieć wątpliwości, czy polityka „bezwarunkowego dodrukowania pieniądza” jest właściwa.
Pogorszenie nastrojów na rynkach akcji, z jakim mamy dziś do czynienia, tłumaczone jest działaniami chińskich władz w celu chłodzenia akcji kredytowej. Krokiem ku temu ma być wczorajsza podwyżka stopy rezerwy obowiązkowej, do 17% dla 6 największych banków. W przypadku mniejszych podmiotów stopa wynosi 15%. Ciekawe jednak, że nie zareagowała na to chińska giełda, a zniżki przetoczyły się przez pozostałe azjatyckie parkiety i przeniosły się na Stary Kontynent.
Wczorajsza sesja na rynku krajowym pokazała, jak istotny dla notowań EUR/PLN jest przedział wahań 3,9200-4,0000. Po zbliżeniu się wartości euro względem złotego do dolnego ograniczenia tego zakresu obserwowaliśmy dynamiczne odbicie, które doprowadziło kurs tej pary walutowej ponad poziom 3,9600. Ruch ten miał miejsce, mimo że nastroje na światowych rynkach nie uległy silniejszemu pogorszeniu. Wynika z tego, że kurs EUR/PLN ponownie przestał być zależny od sytuacji panującej na globalnych giełdach. Fakt ten powinien sprzyjać kontynuacji konsolidacji w dotychczasowym przedziale wahań.
Wtorkowy wieczór ponownie pokazał, jak duży wpływ na zachowanie się EUR/USD mają czynniki giełdowe. Wystarczyło, że silna wyprzedaż na Wall Street po dość słabych danych o sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA (spadek w lipcu aż o 27,2 proc. m/m) została na chwilę powstrzymana, kurs EUR/USD dość szybko odbił się w górę z okolic 1,2588, czyli bliskich wskazywanemu kilka dni temu celowi na 1,26.
Niemieckie obligacje 30-letnie były wyceniane wczoraj po raz pierwszy z rentownością poniżej 3%. To oznacza, że są one rekordowo drogie. Tymczasem roczna dynamika produkcji przemysłowej w naszym kraju spadła w lipcu z 14,3% do 10,3%, nieco więcej niż oczekiwano, ale ekonomiści nie wiążą z tym większych zagrożeń.