REKLAMA
Zarejestruj się
REKLAMA
Bezwarunkowy dochód podstawowy to zasiłek, który ma się należeć każdemu. Choć jego wypłacanie rozważano jeszcze przed pandemią, to COVID-19 zahamował ten proces. Obecnie w wielu krajach, po ustabilizowaniu się sytuacji, podejmowane są działania w tym kierunku - na razie eksperymentalnie. Czy są szanse, by taki uniwersalny zasiłek, bez dodatkowych warunków, pojawił się także w Polsce?
Rząd musi znaleźć oszczędności w budżecie. To oznacza konieczność zmian w emeryturach, 800 plus i innych świadczeniach finansowanych ze środków publicznych. Można to zrobić zmniejszając wypłaty - ich wysokość lub liczbę osób uprawnionych. Można też poszukać oszczędności w samym systemie wypłat, redukując koszt obsługi, np. przez zastąpienie wielu zasiłków jednym świadczeniem wypłacanym przez ZUS.
Koszty obsługi niezliczonej liczby świadczeń z ZUS i zasiłków z pomocy społecznej idą w miliardy złotych. Gdyby był jeden, na dodatek obsługiwany jak niedawny bon turystyczny, te miliardy szłyby nie na straty, ale na wsparcie.
Projekt jednego zasiłku dla wszystkich, który miałby zastąpić różne transfery społeczne typu 800+ oraz zasiłki z pomocy społecznej wraca po pandemii, zyskuje nowe argumenty przemawiające za i nowych zwolenników. Czy jednak znajdą się środki na jego sfinansowanie?
REKLAMA
Bezwarunkowy dochód podstawowy to zasiłek, który ma się należeć każdemu. Choć jego wypłacanie rozważano jeszcze przed pandemią, to COVID-19 zahamował ten proces. Obecnie w wielu krajach, po ustabilizowaniu się sytuacji, podejmowane są działania w tym kierunku - na razie eksperymentalnie. A jak jest w Polsce?
Na podwyższenie kwoty wolnej w podatku dochodowym od osób fizycznych z obecnych 30 000 zł do 60 000 zł czekają wszyscy, zwłaszcza emeryci, którym obiecano zwolnienie emerytur z podatku. Podwojenie kwoty wolnej w PIT oznacza 300 zł dodatkowego dochodu dla osób zarabiających więcej niż 2 500 zł miesięcznie; taki bowiem dochód z podatku jest zwolniony obecnie.
Gdyby nie pandemia, to stały zasiłek w określonej wielkości – w Polsce analizy wskazywały na 1 300 zł co miesiąc – prawdopodobnie trafiałby na konta wszystkich obywateli w kilku przynajmniej krajach Europy i świata. Być może także w Polsce, choć zapewne nie w całym kraju, ale tytułem eksperymentu w kilku najbiedniejszych regionach.
REKLAMA
REKLAMA