Kserowanie książek – przestępstwo, czy dozwolony użytek?
REKLAMA
REKLAMA
Ze zjawiskiem tym najczęściej spotkamy się w punktach kserograficznych zlokalizowanych w pobliżu uczelni wyższych, jednak nie tylko. Wielkie wydawnictwa od lat próbują walczyć z kserowaniem książek i podręczników, które naraża je na olbrzymie straty, jednak do tej pory nieskutecznie.
REKLAMA
Czy obowiązujące przepisy prawne dają wydawnictwom możliwość skutecznej walki z tym procederem? Czy studenci kserujący fragmenty, czy nawet całe podręczniki łamią prawo? A może działalność sprzeczną z prawem prowadzą właściciele, bądź pracownicy punktów ksero?
Zobacz: Prawa konsumenta nabywającego muzykę on-line
REKLAMA
Swego czasu jedno z wydawnictw umieszczało na stronach publikowanych książek zdanie: „Uwaga!!! Kopiowanie zabija książkę”. Inne wyszło naprzeciw zarzutom dotyczącym cen książek z inicjatywą: „Taniej niż ksero”. W skrajnych przypadkach na książkach umieszczano nawet ostrzeżenia, że ich kopiowanie stanowi czyn zabroniony – „Kserujesz – kradniesz”. Te i podobne sposoby walki z kserowaniem książek nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu, a skala zjawiska nie zmalała. Wydawcy zjednoczyli w końcu siły i zapowiadają twardą walkę z „piractwem” poprzez wytaczanie tysięcy powództw.
Słowo piractwo nie przez przypadek wzięte zostało w cudzysłów, ponieważ kopiowanie książek przez ich końcowych użytkowników w ogóle nie stanowi czynu sprzecznego z prawem. Kserowanie książek, które wcześniej zostały już rozpowszechnione, na własny użytek, stanowi postać dozwolonego użytku prywatnego przewidzianego w art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych i można tego dokonywać bez zezwolenia twórcy, czy raczej uprawnionego z tytułu autorskich praw majątkowych do danego utworu.
Dopóki osoba, przy czym dotyczy to wyłącznie osób fizycznych, która skopiowała książkę na własny użytek (dla celów osobistych), nie rozpowszechnia jej (poza krąg osób najbliższych - rodziny czy znajomych) lub nie sprzedaje jej, dopóty nie łamie praw twórcy (uprawnionego).
Nie ma przy tym znaczenia, czy skopiowany został jedynie fragment, czy też całość danego utworu. Twierdzenia przeciwników kserowania, iż dozwolony użytek osobisty w tej postaci narusza przepis art. 35 ustawy prawno-autorskiej nie uzyskały szerszego poparcia.
Zobacz: Prawa konsumenta nabywającego muzykę on-line
REKLAMA
Obowiązujące przepisy nie dają podstaw do walki z osobami kserującymi książki. Wydawnictwa skierowały zatem swoją uwagę na właścicieli punktów ksero.
Z jednej strony postawić można zarzut, iż prowadzący takie punkty łamią autorskie prawa majątkowe, ponieważ zwielokrotniają utwory na zlecenie osób trzecich, a więc nie czynią tego w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Jest to jednak słaby i łatwy do obalenia argument, ponieważ powszechnie dopuszcza się powierzanie technicznej czynności kopiowania przedsiębiorstwom świadczącym tego rodzaju usługi. Stanowisko takie potwierdza tylko regulacja art. 201 prawa autorskiego, na mocy której posiadacze urządzeń reprograficznych, którzy prowadzą działalność gospodarczą w zakresie zwielokrotniania utworów dla własnego użytku osobistego osób trzecich, są obowiązani do uiszczania z tego tytułu odpowiednich opłat na rzecz twórców.
Z drugiej strony zdarza się, iż prowadzący punkty ksero posiadają własne zbiory „kserówek”, które niejako udostępniają swoim klientom do skopiowania, bądź sprzedają gotowe kopie. Takie praktyki rzeczywiście uznać należy za sprzeczne z prawem i naruszające autorskie prawa majątkowe.
Zobacz: Dołączanie tłumaczenia do pozwów
Obok kwestii prawnych pozostają jednak i etyczne. Ocena, czy kopiowanie książek jest działaniem moralnym, czy też nie, pozostanie do subiektywnej oceny twórców/wydawnictw, którzy w zdecydowanej większości potępiają takie zachowanie, oraz użytkowników, dla większości których książki i podręczniki są po prostu za drogie.
Autor: Jarosław Góra- aplikant adwokacki
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat