Problem for poruszony też został przy okazji innego artykułu w kontekście pomocy, którą można uzyskiwać na nich.
Za punkt odniesienia posłuży jedno z for za granicą (IHLISOFT) - forum powstałe przy Biskupim Sądzie Rottenburg-Stuttgart, na którym odpowiedzi udzielane są przede wszystkim (czy m. in.) przez pracowników tegoż sądu jak i zatwierdzonych przezeń adwokatów. Za punkt odniesienia z polskich for można wymienić Nasze – infor.pl, na którym odpowiedzi niekoniecznie udzielane są przez ekspertów z różnych dziedzin. Przy tym winno się dodać, iż rozważania nasze będą koncentrowały się wokół zagadnień z kościelnego prawa małżeńskiego, gdyż na wymienionym polskim forum poruszane są też problemy z innych dziedzin.
Porozmawiaj o tym na naszym FORUM!
Na polskich forach można zaobserwować pewną specyfikę, a mianowicie: pytania nie tyle, że mają w większości charakter indywidualny, co przez swoją indywidualność (w znaczeniu, że dotyczą jednej, konkretnej sprawy) nie mogą służyć innym zainteresowanym procesem. Co więcej przybierają charakter pytania o indywidualną poradę na forum publicznym. To pytania w formie: „Czy moja sprawa ma sens”, „Czy moja sprawa jest zasadna” - aby wszcząć proces, po czym następuje opis już indywidualnego problemu. Daleka jestem od sugerowania na tak sformułowane pytanie odpowiedzi, gdyż strona koncentruje się na tym, co z punktu jej widzenia jest ważne, a co może być jednak bez znaczenia dla prawa kanonicznego. Może też pominąć to, co jest dla tego prawa istotne, a to z racji ignorancji (nota bene całkiem uzasadnionej) odnośnie konkretnych przyczyn prawnych, na podstawie których może przebiegać proces. Może mieć też miejsce sytuacja, że co prawda strona opisuje to, co jest zasadne, jednakże pomijając inne problemy również ważne. W ten sposób zaprzepaszcza szansę na wnikliwe podejście do swojej sprawy.
Zagraniczne fora internetowe
Z kolei przechodząc do for zagranicznych, oczywiście nie należy od razu generalizować, albowiem także i tam są pytania podobne naszym, jednakże stawiane problemy dotyczą jakiegoś ogółu. Pojawiają się pytania o procedurę, a nawet pytania, w których porusza się niuanse prawne typu: czy istnieje możliwość konwalidacji zawartego związku cywilnego? Na czym polega pewność moralna? Porusza się też zagadnienia nt. usprawnień procedury. Przykładowo: możliwość przeprowadzenia przesłuchań świadków i jednocześnie badań przez biegłych w jakimś celu. Odnośnie z kolei pytań o procedurę: czas procesu czy poszczególne etapy. Przy tych zagadnieniach może pojawić się mały problem, bowiem przy niezmiennej istocie, wspólnej wszystkim kościelnym trybunałom, istnieją różnice, gdy chodzi o poboczne elementy. Stąd różnice przy kosztach, czasie trwania procesu, kolejności poszczególnych etapów, sposobu przeprowadzania przesłuchania itp.
Reasumując tę kwestię, jestem zwolenniczką stawiania na forum pytań o charakterze ogólnym, natomiast przy formułowaniu pytań sensu stricte indywidualnych trzeba liczyć się z niepełną odpowiedzią.
Zawieszenie kościelnego procesu małżeńskiego
Kolejną różnicę widać przy rodzajach proponowanych tytułów. W Polsce często procesy prowadzone są z kan. 1095 nr 3 KPK (niezdolność natury psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich), z kolei przykładowo w Niemczech – przy tym posłużę się corocznym sprawozdaniem, tym razem Biskupiego Sądu w Eichstätt za rok 2010 i 2012 – praktycznie podobnie. Procesy zatem nie oscylują wokół przede wszystkim jakiegoś rodzaju wykluczenia. Wśród symulacji w 2010 r., a dokładnie z tytułu symulacji całkowitej zapadł jeden wyrok, symulacji wierności i potomstwa tak samo, zaś z wykluczenia nierozerwalności - pięć. Dla porównania w 2012 r.: z symulacji całkowitej zapadło pięć wyroków, z wykluczenia potomstwa trzy, nierozerwalności dwa. Odnośnie kan. 1095, to w 2010 r. łącznie zapadło dwadzieścia trzy wyroki (przy tym trzeba pamiętać, iż wspomniany kanon to nie tylko niezdolność natury psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich, ale nadto poważny brak rozeznania oceniającego, nie wspominając o braku używania rozumu). Z kolei w 2012 r. w sumie dwanaście. W 2012 r. nie zabrakło tytułu w formie podstępnego wprowadzenia w błąd jak i przymusu oraz bojaźni - na ich podstawie zapadło po jednym wyroku. Warto tylko dopowiedzieć, iż ilość wyroków obejmuje wyroki pozytywne, jak i negatywne. Przy podanych przykładach pominięte zostały inne kwestie, jak rozwiązanie małżeństwa czy rozstrzygnięcie spraw przez wyższe trybunały. Mówienie natomiast w tym momencie, a pytanie takie cieszy się sporą popularnością, ile zapada wyroków pozytywnych, a ile negatywnych, jest w pewnym sensie nie na miejscu, gdyż można wyciągnąć całkiem inny wniosek, aniżeli stan faktyczny, wniosek odnośnie istnienia jakiegoś laksyzmu w niektórych sądach.
Jedyna konkluzja to chyba taka, iż ilościowo tych spraw jest o wiele mniej. Natomiast nie ma sporej różnicy, gdy chodzi o tytuły, na podstawie których przebiega proces o nieważność małżeństwa.
Czy można mówić o przegranej sprawie w kościelnym procesie małżeńskim?