Pracoholizm jako powód stwierdzenia nieważności małżeństwa kościelnego
REKLAMA
REKLAMA
Psychologiczne ujęcie pracoholizmu
Pracoholizm to, najprościej to ujmując, uzależnienie od pracy. W naszym społeczeństwie dotychczas najczęściej mieliśmy do czynienia z uzależnieniem od alkoholu, wyrobów tytoniowych, czy narkotyków. Ostatnio coraz bardziej popularne staje się uzależnienie od pracy. Pracoholik ma nieodpartą chęć pracy – nie potrafi przestać pracować – posiada wewnętrzny przymus pracy. Poświęcając całe dnie na pracę zaniedbuje relacje międzyosobowe, w tym relacje z małżonkiem i dziećmi.
REKLAMA
Polecamy: Seria 5 książek. Poznaj swoje prawa!
Wpływ pracoholizmu na zdolność do wypełniania istotnych obowiązków małżeńskich
REKLAMA
Na wstępie należy z naciskiem zaznaczyć, że pomiędzy psychologicznym i kanonistycznym ujęciem pracoholizmu może mieć miejsce pewna dychotomia. W praktyce zdiagnozowanie przez biegłego psychologa u którejś ze stron pracoholizmu (co jest aktualnie trudne, gdyż pracoholizm nie stanowi, z punktu widzenia medycyny, choroby ani zaburzenia i nie znajduje się w międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10), niekoniecznie jest gwarancją uzyskania wyroku stwierdzającego nieważność małżeństwa. Biegły nie jest bowiem asesorem, czy ławnikiem, zaś jego opinia jest ledwie jednym w wielu materiałów dowodowych mających miejsce w małżeńskim procesie kanonicznym. Na te dwie kwestie, a więc na to, że opinia biegłego nie stanowi jeszcze wyroku oraz na to, że psychologiczne rozumienie jakiegoś zaburzenia osobowości może odbiegać od jego kanonicznego ujęcia zwrócił uwagę w swej dorocznej alokucji do pracowników Trybunału Roty Rzymskiej papież Jan Paweł II dnia 25 I 1988 r. Tak więc według psychologa strona może być pracoholikiem, a mimo to, nie będzie to powodem stwierdzenia nieważności małżeństwa. Kluczowe jest, by ów pracoholizm uniezdalniał osobę do wypełniania istotnych obowiązków małżeńskich, a w tym konkretnym przypadku uniezdalniał stronę przede wszystkim do budowania wspólnoty całego życia (consortium totiuus vitae), czyli dobra małżonków (bonum coniugum) i do przyjęcia oraz wychowania potomstwa, czyli dobra potomstwa (bonum prolis).
W praktyce małżeńskiej wewnętrzny przymus pracy niejednokrotnie okazuje się mocniejszy niż pragnienie wypełniania obowiązku budowania wspólnoty całego życia (dobro małżonków), czy wychowania potomstwa (dobro potomstwa). W związku stron, w którym strona jest pracoholikiem, praca jest stawiana ponad wszystko – osoba małżonka i dzieci stawiana jest w najlepszym razie na drugim miejscu.
Jak już wspomniano pracoholizm nie zawsze będzie powodować nieważność małżeństwa. Jest tak na przykład, gdy strona wskazuje na nadmierną ilość czasu spędzanego przy pracy, jednak jest to spowodowane warunkami ekonomicznymi rodziny (bieda vel ubóstwo), charakterem pracy (praca w delegacjach), złą atmosferą w domu, od której rzekomy pracoholik chce uciec (niektórzy uciekają w alkohol, inni w pracę).
Dowodzenie pracoholizmu w kanonicznym procesie małżeńskim
REKLAMA
Chcąc udowodnić istnienie pracoholizmu, który uniezdalnia stronę do wypełniania istotnego obowiązku małżeńskiego jakim jest w tym wypadku przede wszystkim budowanie wspólnoty całego życia (consostrium totiuus vitae), czyli dobro małżonka (bonum coniugum) oraz wychowanie potomstwa, czyli dobro potomstwa (bonum prolis) należy wskazać na jego uprzedniość, ciężkość oraz absolutność.
Uprzedniość oznacza, że strona wypowiadając słowa przysięgi małżeńskiej była pracoholikiem. By to udowodnić należy wskazać na okoliczności mające miejsce przed i krótko po zawarciu małżeństwa, wskazujące na istnienie uzależnienia od pracy. Potocznie powiedzielibyśmy, że trzeba udowodnić, że strona od zawsze taka była. Jeśli pracoholizm strony zaczął się manifestować dopiero po upływie jakiegoś czasu od zawarcia małżeństwa, to nie mamy tu do czynienia z uprzedniością, a więc niemożliwe będzie stwierdzenie nieważności takiego małżeństwa.
Ciężkość oznacza, że pracoholizm skutecznie uniemożliwił stronie wypełnianie istotnych obowiązków małżeńskich. Jeśli strona jest uzależniona od pracy, ale jednocześnie radzi sobie z wypełnianiem istotnych obowiązków małżeńskich, to oznacza to, że wspomniane zaburzenie jest lekkie, a więc nie powoduje nieważności małżeństwa kościelnego. W tym miejscu po raz kolejny należy podkreślić charakter opinii biegłego – liczy się faktyczne uniezdolnienie strony, tzn. takie które uniemożliwia jej wypełnianie istotnych obowiązków małżeńskich (ciężkość w znaczeniu kanonistycznym), a nie ciężkość w ujęciu psychologicznym, która nie musi uniezdalniać osoby do wypełniania tychże obowiązków.
Absolutność oznacza, że strona uzależniona od pracy nie jest w stanie wypełniać istotnych obowiązków małżeńskich w związku z każdą osobą, a nie tylko tą konkretną. Innymi słowy, że do wypełniania wspomnianych obowiązków byłaby taka strona niezdolna także będąc w związku małżeńskim z inną osobą. Nie wystarczy więc, by niezdolność była względna.
Podsumowanie
Pracoholizm może, lecz nie musi być powodem stwierdzenia nieważności małżeństwa z tytułu niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej. Opinia wydawana w tym zakresie przez biegłego ma pomóc stwierdzić istnienie takiego uzależnienia oraz jego wpływu na powodzenie małżeństwa – nie stanowi jednak swoistego „przedwyroku”. Aby pracoholizm powodował nieważność małżeństwa musi być uprzedni (a więc istnieć w chwili zawierania małżeństwa), ciężki (a więc uniezdalniać osobę do wypełniania istotnych obowiązków małżeńskich) oraz absolutny (a więc występujący niezależnie od drugiej strony małżeństwa).
Bolesław A. Dùllek - adwokat kościelny
www.cancellariacanonica.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat