Przywykło się, iż pozew pisze zwykle strona powodowa, powodując różne, często negatywne w swoim wydźwięku reakcje ze strony przeciwnej. Mogą być nimi skarga wzajemna z nowym tytułem bądź tytułami po stronie powodowej, brak zgody na zaproponowaną przyczynę czy przyczyny, nie wyrażenie woli udziału w procesie w ogóle. Oczywiście bez względu na podjęte kroki przez stronę pozwaną powództwo, przy jego zasadności, i tak zostanie przyjęte (kan. 1592 §1 KPK). Strona wszczynająca proces jest narażona często na negatywne, emocjonalne przeżycia, pomijając już kwestię zastraszania strony powodowej. Pozew może być skonstruowany przez obie strony procesowe. W praktyce, sytuacja ta ma miejsce niezwykle rzadko, mimo iż przynosi więcej korzyści aniżeli skutków negatywnych.
Po pierwsze, przy skonstruowaniu pozwu przez obie strony procesowe, gdy zaproponowana zostaje przyczyna prawna po jednej ze stron, to istnieje większa szansa na uzupełnienie przez drugą stronę potrzebnych do procesu informacji. Jest to szczególnie cenne przy różnego rodzaju symulacjach. Po drugie, wskazując na tytuł po swojej stronie, dzięki informacjom wniesionym przez stronę przeciwną, treść uzyskana podczas całego procesu jest bardziej obiektywna. Powszechne jest bowiem przeświadczenie, iż swoich wad nie dostrzega się tak łatwo, jak wad strony przeciwnej. Skonstruowanie pozwu przez obie strony więc sprawia, iż przesłanki w nim zawarte wydają się być bardziej obiektywne. Po trzecie bywa, iż jedna ze stron ma obiekcje i nie chce wnosić przyczyny po stronie drugiej. Dzięki spotkaniu z obiema stronami oraz przez wyjaśnienie istoty kościelnego procesu, obiekcje te można rozwiać. Wreszcie po czwarte, już przy skardze powodowej, strony mogą podać zobiektywizowane dowody, przykładowo: świadków z obu stron czy dokumenty, które może dostarczyć tylko jedna strona z racji tego, iż dotyczą one tylko jej. Jak widać więc, już u podnóża małżeńskiego procesu kościelnego, przyjęcie takiego nietypowego rozwiązania, czyli współpracy, niesie ze sobą więcej korzyści, aniżeli szkód. Naturalnie współpraca ta nie jest kwestią prostą i wymaga to od obu stron pewnej dojrzałości.
Gdy już od samego początku obie strony procesowe wykazują współpracę, łatwiej będzie o to samo, gdy chodzi o udział ich jak i ich świadków podczas składania zeznań. Naturalnie, proces może przebiegać bez udziału strony pozwanej i bez świadków przez nią zaproponowanych, ale trzeba wówczas wziąć pod uwagę, iż strona powodowa naraża się na zarzut małej i słabej jakości dowodów oraz zarzut braku udziału strony przeciwnej. Nieraz sąd też wzywa stronę powodową do podania nowych świadków, gdy obie strony procesowe współpracują ze sobą, wówczas przy braku świadków u jednej ze stron, druga może ten brak jakoś wypełnić, pomijam przy tym kwestię, kiedy sąd wzywa do zaproponowania świadków strony przeciwnej, wówczas współpraca okazuje się jeszcze bardziej cenna.
Podobnie przedstawia się rzecz, gdy chodzi o ew. poddanie się badaniom przed danym biegłym. Kolejny raz można wysunąć wówczas analogiczny wniosek, iż współpraca od samego początku obu stron czyni bardziej prawdopodobnym uczestnictwo i aktywność na kolejnych etapach procesu. Taki bezpośredni udział w badaniach, nie zaś sporządzenie opinii na podstawie tylko samych akt sprawy czyni materiał bogatszym. Strona, która poddaje się też badaniom, jest psychicznie przygotowana na taką kolej rzeczy, ona już świadoma jest istoty danego tytułu, tego, co przy tym tytule jest wymagane od momentu tworzenia powództwa, nie będzie zatem „buntować się” przeciwko temu, utrudniając tym samym pełne przeprowadzenie procesu.
Końcowym etapem jest udział w publikacji akt oraz pozostające z tym w związku udzielenie odpowiedzi na uwagi przedwyrokowe. Tutaj także dzięki współpracy dwóch stron uzupełnienie dotychczasowego materiału dowodowego, nawet zmienienie kierunku procesu będzie łatwiejsze. Nieraz w aktach sprawy można napotkać na pewne niedopowiedzenia, zlikwidowanie których może nastąpić tylko dzięki stronie przeciwnej, nie wspominając o możliwości rozszerzenia przedmiotu sporu także dzięki tejże stronie.
Pozostaje jeszcze kwestia kosztów sądowych; gdy strony będą potrafiły na sposób dojrzały podejść do procesu, wówczas podzielą te koszty pomiędzy siebie, tak żeby nie tylko jedna z nich była nimi obarczona, tym bardziej, iż jak już wiemy z innych analiz, wyrok nie dotyczy jednej strony, ale obu.
Podobne w swoich wnioskach rozważania można powtórzyć przy okazji apelacji.
Jak zatem można zauważyć, w wyniku tak rozumianego współdziałania w trakcie kościelnego procesu małżeńskiego można zgromadzić najpotrzebniejsze oraz wartościowe dowody, czasami ułatwić to może tym samym szybsze wydanie wyroku, nie wspominając o zaoszczędzonych nerwach.