Czy strona jest w stanie sama zaangażować się w kościelnym procesie małżeńskim
REKLAMA
REKLAMA
Pisanie skargi powodowej
Pierwszym etapem jest wystąpienie z prośbą o stwierdzenie nieważności małżeństwa (chodzi o etap pisania skargi powodowej). Aby wystąpić z taką prośbą winno się posiadać odpowiednią wiedzę. Nie zawsze ta zdobyta w Internecie czy poprzez analogię do innej sprawy jest wystarczająca. Często obserwuję stawianie pytań przez zainteresowanych na rożnych forach: albo ograniczają się one do jednego wątku, a przez to do jednego tytułu prawnego (przyczyny prawnej), chociaż proces mógłby z powodzeniem być prowadzonym z kilku, albo zapytujący nieumiejętnie formułują jakąś kwestię, narażając się na odrzucenie pozwu przy złej wypowiedzi do ich tematu. To samo dotyczy skargi wzajemnej. Tymczasem, aby napisać pozew winno się na początku zbadać sprawę pod kątem wszystkich tytułów prawnych, a jest ich dosyć sporo, a następnie, przy zasadności, umiejętnie opisać wszystkie zaproponowane przyczyny. Za każdą przyczyną stoi teoria, trzeba ją przenieść na praktykę, czyli na konkretne fakty z danego związku małżeńskiego.
REKLAMA
Polecamy serwis: Konkubinat
Przygotowanie do przesłuchania
REKLAMA
Kolejnym etapem jest przygotowanie do przesłuchania. Etap ten można podzielić na dwie części: przygotowanie strony, ew. stron, gdy współpracują ze sobą, jak i przygotowanie świadków. Strona, będąca już po pierwszym etapie (pisania skargi) „jakąś” wiedzę posiada, ale nie do końca, bowiem, jak podczas pierwszego etapu nacisk położony został na praktykę, tak podczas tego, do praktyki już szeroko pojętej, a dotyczącej przebiegu przesłuchania i całego procesu, a zatem nie ograniczającej się do faktów, dochodzi teoria. Należy poznać teoretyczną sferę tytułu, aby udowodnić go w praktyce.
Następnym etapem jest udział w publikacji akt, wraz z nim strony mogą już mieć możliwość zapoznania się z uwagami obrońcy węzła małżeńskiego. W tej fazie procesu strona, strony winny sobie odpowiedzieć na pytanie: w kierunku jakiego wyroku zmierza proces, aby móc odpowiednio do tego zareagować (propozycja nowego tytułu, nowych dowodów, merytoryczne zajęcie stanowiska do całości akt sprawy itp.). Za „wyczuciem” tym również stoi wiedza, którą należy wykorzystać na poczet sprawy.
Zobacz także: Pewność moralna w kościelnym procesie małżeńskim
Na zakończenie warto wspomnieć o samej apelacji. Na nią składa się nie tylko wiedza odnośnie jej adresata (do jakiego Sądu należy apelować), ale i nowego tytułu, dowodów, ustosunkowania się merytorycznego do treści wyroku, czyli ukazania Sądowi II Instancji, iż w wyroku Instancji niższej są pewne fragmenty wskazujące na istnienie danej przyczyny, zaś z drugiej strony, te, które tej tezy nie potwierdzają, należy gruntownie wyjaśnić.
REKLAMA
Posłużyłam się najprostszymi przykładami, najczęściej spotykanymi, pominęłam te, co do których Strony są już bardziej skore do zaangażowania specjalisty (dodatkowe pisma, np. prośba o dodatkowe pytania, prośba do Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej itp.).
Konkludując: oczywiście strona jest w stanie sama „poprowadzić” proces, ale czy w wypadku wyroku negatywnego może odpowiedzieć twierdząco na pytanie: iż uczyniła wszystko, co w jej mocy, aby takiemu wyrokowi zapobiec? Może też mieć miejsce inna sytuacja, że nawet kompetentna osoba nie przyczyniłaby się do innego brzmienia wyroku, ale dlatego, iż proces prowadzony był zupełnie z innej przyczyny. Według mnie takiej twierdzącej odpowiedzi nie powinna udzielić, chyba że posiada specjalistyczną wiedzę, albo dana sprawa jest ewidentna od samego początku. W tym drugim przypadku warto przynajmniej, jeżeli nie na wszystkich etapach, to w kolejnym, zasięgnąć specjalistycznej porady, aby upewnić się co do słuszności swojej tezy. Myślę, iż wówczas nie spotka się też z zarzutem, iż coś zaniedbała, abstrahuję od tego, od kogo może pochodzić ów zarzut: czy od siebie samego, czy od współpartnera. Owszem, w jednym ze swoich artykułów wspomniałam, iż są sprawy, które mogą obronić się same, ale jest to jednak związane z pewnym ryzykiem. Praktyka uczy, iż mimo szans na powodzenie danej sprawy, może ona zakończyć się zupełnie inaczej i odwrotnie niż było to w zamierzeniu. Błędem jest też szukanie porad „po omacku” na różnorodnych forach, błąd polega na tym, iż każdy udziela jakieś rady w oparciu o własną sprawę, o praktykę własnego sądu, chyba że chodzi o najprostsze pytania, formalne. Fora natomiast mogą służyć wzajemnemu wsparciu czy też mogą być pomocne w uzyskaniu porad ogólnych, wspólnych dla każdej sprawy, ale nie stanowią głównego wyznacznika, a to przez prosty fakt, iż strona bojąc się identyfikacji swojej osoby nie przedstawia historii swojego całego związku za bardzo szczegółowo.
Polecamy również: Funkcja pomocnicza for prawnych w kościelnym procesie małżeńskim
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat