Jest zasadnicza różnica pomiędzy pewnością moralną a pewnością absolutną, tej ostatniej prawodawca nie wymaga z przyczyn zupełnie oczywistych. Pewność absolutna nie dopuszcza przeciwnego wyniku. Można podać szereg argumentów za tym, dlaczego nie jest ona obligatoryjna. Przykładowo, skoro w kościelnym procesie małżeńskim istotnymi dowodami są oświadczenia stron procesowych, zeznania świadków, to nigdy nie osiągnie się pewności, co do faktu ich prawdomówności. A nawet, gdyby została ona osiągnięta, to przecież przekaz ich może być na tyle subiektywny (mogą prezentować jedynie własne zdanie), że zaprzeczy prawdzie. Co do dowodu z dokumentów, to są one na pewno bardziej obiektywne, oparte na faktach, popartych jakąś naukową analizą czy badaniem, ale też nie ma całkowitej pewności odnośnie ich prawdziwości. Z kolei, przechodząc do opinii sporządzonej przez właściwego biegłego, to należy wziąć pod uwagę stały rozwój nauki, co powoduje, iż „dzisiejsza” prawda może już nią nie być po pewnym czasie. Pewność moralna w odróżnieniu do absolutnej dopuszcza więc wynik przeciwny, ale nie pozwala na prawdopodobieństwo, jest ona czymś większym aniżeli zwykłe prawdopodobieństwo.
Zobacz także: Specyficzne sformułowania w kościelnym prawie małżeńskim
Pojawia się kolejne pytanie, a mianowicie: w jaki sposób można ją osiągnąć. Odpowiedź na to pytanie zasadniczo wiąże się z oceną środków dowodowych, zawierających pewne fakty. I tak, aby zawyrokować w oparciu o tę pewność, winno się ocenić zebrane dowody pod kątem: materialnym (chodzi tutaj o spójność w obrębie jednego dowodu; tej spójności może zabraknąć, gdy strona czy świadek jakiś kłamie, wówczas jego odpowiedzi mogą stać wobec siebie w sprzeczności), numerycznym (tu z kolei chodzi o spójność wszystkich dowodów ze sobą; zawarcie kłamstwa w jednym z nich, a przez to brak korelacji z innymi, potwierdzi brak jego prawdziwości), intelektualnym (kontekst ten odnosi się do źródła wiedzy świadka, o wiele bardziej cenni są ci opierający wiedzę na własnych obserwacjach aniżeli na tym, co przekazała im dana strona, równocześnie bierze się pod uwagę czas wejścia w posiadania danej wiedzy, najcenniejszą jest ta zdobyta w tzw. czasie niepodejrzanym), moralnym (to nic innego jak ocena prawdomówności, wiarygodności strony, świadka, jak jednak już w jednym z artykułów zaznaczyłam, status osoby niewierzącej czy będącej wyznawcą innej religii nie eliminuje z grona mówiących prawdę).
Polecamy również: Jak zawrzeć ważne kościelne małżeństwo
To, co powyżej zostało ukazane w bardzo prostym schemacie, w praktyce już takim nie jest, bowiem ocena dowodów, zebranego materiału, ale i zebrania jego (zgromadzenia szczegółowego czy wręcz pobieżnego) zależna jest przede wszystkim od wiedzy, doświadczenia wyrokujących sędziów. Mamy tu zatem swoistego rodzaju relatywność w osiągnięciu pewności, nie zawsze bowiem wyrok zapada na sposób jednomyślny. W praktyce swojej, na każdym etapie procesu (pisanie skargi, skargi wzajemnej, przygotowanie do przesłuchania, zaproponowanie dodatkowych pytań, udział w odczycie akt, replika, apelacja itp.) stosuję zasadę ograniczonego zaufania. Innymi słowy: nie dopuszczam do pominięcia jakiejś kwestii, licząc iż zostanie ona poruszona w trakcie procesu, na jakimś jego etapie, stosuję zasadę poruszenia wszystkiego, co jest ważne dla sprawy, i to na sposób szczegółowy. Dopuszczając też swoje własne niedociągnięcia, jestem zwolenniczką angażowania wielu kompetentnych osób w daną sprawę, nie ma przecież człowieka posiadającego absolutną wiedzę, całkowicie wszechstronnego, chodzi w końcu o dobro strony a nie o własny popis. Ważne jest stąd zrozumienie przez strony procesowe, iż samo zaangażowanie się przez nie, może nie być wystarczającym. Jak powtarzam, każdy jest kompetentny w swojej dziedzinie, nie zawsze jest nią prawo kanoniczne w interesującym nas wymiarze – kościelnego prawa małżeńskiego. A dalej, nie każda sprawa jest na tyle ewidentna, iż obroni siebie samą. Takie przyjęcie postawy wymaga zatem ustawicznego kształcenia, ale bez niego trudno jest właściwie pomóc stronom procesowym. To też wskazuje, iż nie tylko stan posiadanej wiedzy, doświadczenie ma wpływ na ukonstytuowanie pewności moralnej, co także własna wrażliwość, osobowość.
Jak zatem widać, pewność moralna jest zależna od wielu czynników, także od czasów, w jakim przyszło żyć, ale i dla tego problemu prawodawca znalazł rozwiązanie, kiedy stanowi, iż liczy się stan obiektywny w kwestii nieważności czy ważności małżeństwa.
Polecamy serwis: Konkubinat