"Wina" stron w kościelnym procesie małżeńskim
REKLAMA
REKLAMA
W obu przypadkach dochodzi do rozbicia związku, nierzadko po negatywnych przeżyciach. Różnicę tę omówię na przykładzie wybranych wad zgody małżeńskiej.
REKLAMA
REKLAMA
Zasadniczo można powiedzieć, iż gdy kościelny proces małżeński przebiega z jakiegoś rodzaju niezdolności natury psychicznej, to raczej nie można stronie, po której domniemywa się tę niezdolność, przypisać „winy”, czyli tego, iż ona niejako specjalnie zawiniła wszystkim problemom w swoim małżeństwie. I rzeczywiście, gdyż pod kanon obejmujący ową niezdolność podchodzą m. in. różnego rodzaju zaburzenia osobowości, choroby psychiczne, u podnóża których mogą być czynniki genetyczne czy wychowawcze.
Często powtarzam, chociaż strona „niewinna” w danym małżeństwie sporo wycierpiała, iż tak naprawdę, to być może mogło być tak, iż niezdolna strona nawet chciała, aby jej związek był szczęśliwy, ale nie była w stanie tego dokonać, nie była w stanie tego uczynić ze względu na swoją zaburzoną osobowość, z racji swojej choroby. Oczywiście abstrahujemy przy tym kanonie od sytuacji, która również podpada pod niezdolność, ale do której można doprowadzić na sposób już zawiniony, np. pozbawiając siebie używania rozumu poprzez wprowadzenie siebie w stan upojenia alkoholem (kan. 1095 nr 1 KPK). Można jednak wówczas powątpiewać, aby asystujący ksiądz wyraził zgodę na taką ceremonię. Nie poruszam też sytuacji, gdy strona nie podejmuje leczenia, terapii.
Zobacz również: "Rozwód kościelny" z powodu zdrady
REKLAMA
Również nie można mówić o tak rozumianej winie, gdy orzeka się nieważność małżeńskiego związku z tytułu jakiegoś rodzaju błędu (kan. 1096 §1 KPK, kan. 1097 KPK, kan. kan. 1099 KPK). Nie omawiam treści tegoż szczegółowo, gdyż w Polsce rzadko prowadzone są procesy z tego tytułu. Celem jednak wyjaśnienia, to nie można obarczać winą strony, która nie z własnej woli zawierała związek w błędnym przekonaniu, mającym wpływ na jej wolę. Oczywiście, sprawą dyskusyjną jest, czy tak do końca moralnie godziwą jest sytuacja, gdy strona zawiera związek dla jakiegoś przymiotu drugiej strony, ale w tym momencie chodzi o zwrócenie uwagi bardziej na fakt, iż np. zawierając taki związek dla jakiegoś rodzaju przymiotu strona nie dysponowała prawdziwą wiedzą odnośnie jego nie posiadania przez stronę drugą.
O „winie” również nie można mówić, gdy związek zawarty zostaje w wyniku przymusu i bojaźni (kan. 1103 KPK) i gdy potem dochodzi do rozejścia się stron. Tu warto jednak zwrócić uwagę na pewien niuans. Czasami rzeczywiście bywa tak, iż przykładowo jedna ze stron wstępuje w związek małżeński, gdyż nie widzi dla siebie innego rozwiązania, gdyż zostaje do zawiązania węzła małżeńskiego przymuszona. Czasami może mieć miejsce też inna sytuacja, gdy tylko strona ta odczytuje okoliczności, jako zmuszające ją do wstąpienia w związek małżeński.
Wówczas warto zbadać, czy czasami związek nie jest nieważny nie z tytułu przymusu i bojaźni, ale z niezdolności jakiegoś rodzaju. Co prawda wówczas tak samo trudno mówić o „winie, ale gdy szukalibyśmy jej przyczyny, to nie umiejscowiona byłaby ona na zewnątrz (przymus i bojaźń) co wewnątrz tejże osoby (niezdolność natury psychicznej).
Zobacz również: Niezdolność natury psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich - przykłady
Zupełnie inna sytuacja jest w przypadku nieważności małżeństw z tytułów: podstępnego wprowadzenia w błąd - przy czym bierzemy wówczas pod uwagę nupturienta wprowadzającego w błąd, nie zaś osoby trzecie, gdyż w przypadku działania ze strony osób trzecich, znowu trudno byłoby mówić o zawinieniu samej strony zawierającej związek (kan. 1098 KPK); jakiegoś rodzaju symulacji (inaczej wykluczenia) (kan. 1101 §2 KPK); czy nawet postawienia warunku (kan. 1102 §1 i §2 KPK). Przy tych tytułach, jak wyjaśniam, strona czy podstępnie działająca, czy wykluczająca coś, czy w końcu stawiająca jakiś warunek działa z pełną świadomością, z niejako pewnym wyrachowaniem. Ona bowiem doskonale zdaje sobie sprawę, iż zataja, bądź kłamliwie wypowiada się, aby tylko zawrzeć związek. Ona bowiem doskonale wie, czym jest małżeństwo, a jednak wyklucza z niego jakąś istotną rzecz, ona bowiem ma inny cel, niż zawarcie związku, jego po prostu nie chce, a jednak okłamuje na zewnątrz otoczenia i pozoruje wyrażenie zgody małżeńskiej; ona wreszcie, będąc czegoś niepewna stawia warunek, zamiast rozwiązać daną kwestię w zupełnie inny sposób. W takich przypadkach rzeczywiście można mówić o zawinieniu przynajmniej jednej ze stron.
Nie leży w naszej gestii konkludowanie, kto bardziej ucierpiał w małżeństwie, gdyż nie można porównywać ze sobą sytuacji, ale warto tylko dopowiedzieć, iż czasami strona całkiem „niewinna” nieważności związku doprowadza poniekąd też do takiej sytuacji, wybaczając za wiele przed ślubem, dając w nieskończony sposób szanse bez podjęcia jakichś innych kroków (widać to wyraźnie przy niezdolności natury psychicznej), bądź pomijając pewne tematy (to z kolei widać przy symulacji, warunku, błędzie).
Polecamy serwis: Rozwody
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat