Generalna zasada jest taka, iż jeśli proces zakończył się negatywnym wyrokiem z danego tytułu prawnego (przyczyny prawnej), zaś strona ma możliwość wszczęcia kościelnego procesu o nieważność małżeństwa jeszcze w innym sądowym trybunale, to i tak nie powinno się tego robić.
Jeżeli strony mają prawo do tego, aby to inny kościelny sąd przeprowadził ich proces, to można zastanowić się nad tym, czy jest możliwe wszczęcie procesu z zupełnie innego prawnego tytułu niż ten dotychczasowy. Gdy jednak nie ma takiej możliwości, to istnieje też inne rozwiązanie takie jak apelacja od dotychczasowej przyczyny. Warto przy tym dodać, iż strony najczęściej apelują do trybunału II instancji wyznaczonej dla instancji pierwszej, rzadko uwzględniają apelację do Najwyższego Trybunału Roty Rzymskiej.
Warto zastanowić się również nad tym czym przedmiotowy zakaz jest uzasadniony.
Na pewno jednym z powodów jest rozwiązanie sytuacji sprzeczności w wyrokach sądów tej samej Instancji. Nie chodzi tylko o fakt przypisania później – kolokwialnie mówiąc – „etykietki” działania liberalnego bądź restrykcyjnego danemu sądowi, ale o uniemożliwienie pewnego rodzaju konfliktu prawnego.
Gdy jednak mimo tego zakazu strona z sobie wiadomych względów rozpoczyna proces z tej samej przyczyny, jednak w innym sądzie, a nowy wyrok dla tej samej sprawy jest już tym razem pozytywny, to nie staje się on nieważny.
Według mnie najważniejszą kwestią pozostaje zatem poszukanie rozwiązań na tego typu sytuację. Tych z pewnością jest sporo.
Czasami w praktyce danego sądu na tej płaszczyźnie wystosowana zostaje prośba do strony inicjującej proces o odpowiedź, potwierdzenie przez nią, iż nie toczyło się dotychczas inne postępowanie z danej przyczyny, na podstawie której strona obecnie prosi o rozpoczęcie procesu. Na pewno jest to już jakieś wyjście, które można dodatkowo poszerzyć o takie samo pytanie, jednak tym razem skierowane już do strony przeciwnej. Sąd jednak powinien się liczyć z tym, iż odpowiedź, jaka zostanie podana, nie zawsze musi odpowiadać stanowi faktycznemu. Konieczna jest więc próba znalezienia jeszcze innych rozwiązań.
Kolejnym z nich może być prowadzenie rejestru spraw. Dobrze jednak byłoby, aby taki rejestr obejmował wszystkie kościelne trybunały, czyli nie tylko te w obrębie danego kraju. Pamiętajmy bowiem o możliwości złożenia skargi powodowej nawet za granicą, gdy – przykładowo – jedna ze stron tam przebywa. Taki rejestr winien jednak obejmować także całość spraw. Uniemożliwiłoby to z pewnością tzw. dublowanie spraw z tej samej przyczyny. Kolejnym wreszcie wyjściem jest pociągnięcie za sobą pewnych konsekwencji, jak – chociażby na płaszczyźnie prawnej – przyznanie pierwszego miejsca temu wyrokowi, który zapadł wcześniej. Na pewno tych rozwiązań jest więcej i warto je wziąć pod uwagę. A wynika to – wydaje się – z jednego podstawowego względu, a mianowicie uniknięcia przypisania kościelnym sądom „rozwodów kościelnych”.
Na zakończenie warto wziąć pod uwagę jeszcze jedną kwestię, a mianowicie: co w sytuacji, kiedy postępowanie już przebiega, jednak strona powodowa chce się z niego wycofać, czyli, co w sytuacji, kiedy następuje zmiana decyzji już w trakcie procesu? I ponownie, według prawa, jeśli postępowanie dowodowe nie zostało zakończone, to istnieje taka możliwość. Gdy jednak nastąpiło już jego zakończenie, to sąd winien zakończyć proces. Inną natomiast możliwością jest przejęcie roli strony powodowej przez stronę pozwaną. Wówczas proces może przebiegać dalej, mimo że strona wszczynająca chce z niego zrezygnować. Tym sposobem pośrednio dotyka się kolejnego tematu, jakim jest instytucja pojednania w kościelnym prawie małżeńskim. Myślę, iż sam temat można potraktować oddzielnie, natomiast warto go było w tym miejscu przynajmniej zasygnalizować.
Polecamy serwis: Rozwód kościelny