Stwierdzenie nieważności małżeństwa - jakie koszty?
REKLAMA
REKLAMA
W Liście apostolskim motu proprio z 2015 r. Mitis Iudex Dominus Iesus czytamy: „(…) Konferencje Biskupów winny, z zachowaniem sprawiedliwego i godnego wynagrodzenia pracowników sądów, w miarę możliwości zadbać, aby proces był bezpłatny (...)”.
REKLAMA
Już na podstawie samej tylko literalnej interpretacji tego stwierdzenia można wysunąć wniosek, iż bezpłatność jest propozycją. Taka sama konkluzja jest możliwa do wyciągnięcia również z faktu skierowania przedmiotowej propozycji do Konferencji Episkopatu, która zna dobrze warunki materialne panujące w danym kraju. Do takiego samego wniosku można również dojść na podstawie objęcia przepisami Kodeksu Prawa Kanonicznego katolików bez względu na ich miejsce pobytu (kan. 1 KPK). To tyle, jeśli chodzi o teorię.
Polecamy: Pokolenie millenialsów jest wypalone. Potrzebuje rozwoju, a nie tylko pracy
REKLAMA
Natomiast warto podejść do tegoż postulatu przede wszystkim pod kątem jego celowości. Tę odnajdujemy w pozostałej części stwierdzenia: „(…) gdyż Kościół, ukazując się wiernym jako szczodra matka w kwestii tak blisko związanej ze zbawieniem dusz, wyraża bezinteresowną miłość Chrystusa, dzięki której wszyscy zostaliśmy zbawieni”. Innymi słowy, chodzi o fakt nieuwarunkowania wszczęcia kościelnego procesu małżeńskiego od kosztów. Gdyby bowiem chodziło o literalne ujęcie bezpłatności, a nawet o zastosowanie jej do każdej z procesowych stron, to koszty sądowe na szczeblu Najwyższego Trybunału Roty Rzymskiej byłyby czymś niezrozumiałym. A tak przecież nie jest.
REKLAMA
Pozostałe kwestie są już sensu stricto praktyczne. I tak, w samej tylko Polsce proces małżeński – jak wiadomo - jest obłożony pewnymi kosztami. Te jednak są w naszym kraju zróżnicowane. W ich ustalaniu bierze się pod uwagę nawet panującą ekonomiczną sytuację w danej diecezji bądź archidiecezji. Po drugie, sądy do każdej sprawy podchodzą indywidualnie, i przy zasadności są przychylne do rozłożenia opłaty na tzw. raty. Tutaj warto dodać jeszcze jedną praktyczną wskazówkę, tj. gdy strona sama uwarunkowuje wszczęcie swojego procesu od kosztów, to przy istnieniu możliwości dokonania wyboru właściwego oficjalatu (tj. Trybunału Kościelnego) może rozeznać przyszły swój wybór właśnie w oparciu o sądowe koszty.
O jakie koszty chodzi? Na pewno, obok – nazwijmy je roboczo – kosztów procesowych, dochodzą dodatkowe, gdy przykładowo kościelny proces małżeński wymaga zaangażowania odpowiedniego biegłego. Najczęściej z taką sytuacją mamy do czynienia, gdy proces przebiega w oparciu o niezdolność natury psychicznej (kan. 1095 KPK). Kolejny koszt związany jest cofnięciem ewentualnego zakazu zawarcia ponownie ślubu kościelnego. Warto w ramach pewnej całości tylko dopowiedzieć, iż taki ewentualny zakaz może zostać nałożony również w przypadku pewnych prawnych tytułów: wzmiankowanej już psychicznej niezdolności, ale też jakiegoś rodzaju wykluczenia (czyli symulacji) (kan. 1101 KPK) czy podstępnego wprowadzenia w błąd (kan. 1098 KPK). Mówiąc o kosztach należy uwzględnić tak sądy działające jako I Instancja, jak i trybunały na szczeblu apelacyjnym. Kolejna już całkiem praktyczna informacja to taka, iż koszty mogą być zróżnicowane w zależności od tego, czy strona zamieszkuje terytorium naszego państwa, czy też przebywa za granicą. Następna, ostatnia już dana, to potrzeba dowiedzenia się, jak pod tym względem wygląda praktyka danego sądu. Tylko dla przykładu i celem poparcia postawionej tezy: w niektórych trybunałach złożenie skargi powodowej związane już jest z jakimś minimalnym kosztem, w innych – niekoniecznie.
Biorąc pod uwagę rzeczony problem w Polsce, to należy przyznać, iż koszty procesowe naprawdę nie należą do wysokich, zważając na wkład pracy poszczególnych sądowych pracowników (odebranie zeznań przez Strony, Świadków zaproponowanych przez nie, przedłożenie uwag przedwyrokowych, redakcja wyroku, i - po prostu - cała korespondencja ze stronami czy korespondencja celem pozyskania tzw. świadectw kwalifikacyjnych itp.). Są to naturalnie same tylko przykłady, ale czymś oczywistym jest, iż pod każdym z nich – kolokwialnie mówiąc – kryje się pewna wiedza, a więc tzw. merytoryczne podejście.
Polecamy serwis: Rozwody
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat