Wina w rozwodzie cywilnym a proces kościelny
REKLAMA
REKLAMA
Na początku warto przeanalizować wzajemną relację, jaka istnieje pomiędzy rozwodem cywilnym a kościelnym procesem o nieważność małżeństwa.
REKLAMA
Po pierwsze, oba procesy są niezależne od siebie. Oznacza to, iż można otrzymać rozwód, ale nie pociąga to automatycznie za sobą otrzymania pozytywnego wyroku, w którym małżeństwo zostaje uznane za nieważne, jak i odwrotnie. Z drugiej zaś strony, proponuje się, aby przyszłe strony procesowe (w procesie kościelnym) były już po rozwodzie.
Wyjaśnienia tego są różne: oba procesy wymagają zaangażowania stron, zatem z praktycznego punktu widzenia ów udział będzie pełniejszy, gdy będą już po rozwodzie. Uzasadnienie takiej propozycji jest jeszcze jedno: treść wyroku orzekającego rozwód może być dowodem w małżeńskiej sprawie kościelnej. Gdy zatem nie ma rozwodu, gdyż nie mógł on zostać orzeczony (bądź, gdy przytaczane tam argumenty nie pozostają w koherencji z wymogami Kodeksu Prawa Kanonicznego), to może to już być argumentem za nieorzeczeniem nieważności kościelnego małżeństwa.
Polecamy: Dziewięć wykresów, które pokazują, jak bardzo brexit podzielił Wielką Brytanię
Tym sposobem zbliżyliśmy się do tzw. winy w cywilnym rozwodzie oraz do spojrzenia na kościelny proces małżeński w jej perspektywie.
REKLAMA
O wiele częściej mamy do czynienia z sytuacją braku orzekania o winie po którejkolwiek stronie. Strony dążą bowiem do jak najszybszego uregulowania swojej sytuacji na forum cywilnym, a taki proces bez orzekania o winie jest krótki. Na pewno brak winy nie powinien być głównym argumentem podczas procesu o nieważność małżeństwa. Z kolei, gdy którakolwiek strona, bądź nawet obie, decydują się na stwierdzenie winy, obliguje to kościelnych sędziów do pochylenia się nad cywilną sprawą nawet w perspektywie pozytywnego wyroku, tj. takiego, w którym nieważność małżeństwa została udowodniona. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, ponieważ nawet orzeczenie winy nie oznacza stwierdzenia nieważności małżeństwa. Po raz drugi zatem widać autonomię obu porządków prawnych: porządku cywilnego oraz kanonicznego. Wynika to z prostego faktu, iż kościelny prawodawca podaje wymogi, jakie winny spełniać tytuły prawne, na podstawie których przebiega małżeński proces kościelny. Chociaż dla cywilnego prawa wina jest ewidentna, nie mówiąc już o uzyskaniu rozwodu, to jednak nie może to być argumentem za nieważnością zawiązanego węzła małżeńskiego.
Niekiedy strony kościelnego procesu małżeńskiego po swoich doświadczeniach rozwodowych nie chcą już, aby proces przebiegał z przyczyny po ich stronie. Przyczynę taką utożsamiają bowiem z cywilnym pojęciem winy w procesie rozwodowym. Tymczasem instytucja winy w kościelnym procesie nie istnieje. Owszem są takie tytuły prawne, które są niejako zawinione przez stronę lub strony. Przykładem może być nałożenie na stronę zakazu ponownego zawarcia ślubu kościelnego w sytuacji, gdy dochodzi do jakiegoś rodzaju symulacji. Jednak nawet w takiej sytuacji nie mówi się o winie.
I na zakończenie już praktyczna informacja: co powinno się poradzić stronie, która jest jeszcze przed swoim cywilnym rozwodem, jak i kościelnym procesem. Czy powinna ona dążyć podczas cywilnej sprawy do orzekania o winie, czy może nie?
Każda sprawa jest naturalnie indywidualna. Najpraktyczniejszym rozwiązaniem jest wybranie procesu połączonego ze stwierdzeniem winy, jeżeli mamy w ręku poważne argumenty, a tym bardziej, gdy można je skorelować z kościelnym procesem.
Warto jednak pamiętać, iż finansowe konsekwencje takiego stanu rzeczy (kwestia alimentów), nie występują podczas kościelnego procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
Polecamy serwis: Rozwód kościelny
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat