Wiele osób musi (mimo, że często nie chce, a przynajmniej nie ma takiej potrzeby) „iść i zrobić bierzmowanie”. Przez to powstaje sytuacja, że sakrament małżeństwa jest „kupowany” w pakiecie, z drugim, na którym nam zależy. Ale równocześnie wierny, który w ekspresowym czasie przyjmuje dwa sakramenty duchowo nic z tego nie zyskuje.
A co na to Prawo Kanoniczne?
W Kan. 1065 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 roku czytamy, że „Katolicy, którzy nie przyjęli jeszcze sakramentu bierzmowania, powinni go przyjąć przed zawarciem małżeństwa, gdy jest to możliwe bez poważnej niedogodności”.
Powinni, a więc nie muszą. Oczywistym jest, aby dla pełnego życia duchowego wierny posiadał tak ważny sakrament, jakim jest bierzmowanie, sakrament, który „wyciska charakter i przez który ochrzczeni, postępując na drodze chrześcijańskiego wtajemniczenia, są ubogacani darem Ducha Świętego i doskonalej łączą się z Kościołem, umacnia ich i ściślej zobowiązuje, by słowem i czynem byli świadkami Chrystusa oraz szerzyli wiarę i jej bronili” (Kan. 879 KPK/83). Ale tu rodzi się pytanie jak bardzo duchowni udzielający śluby, czy dokonujący badania przedślubnego nupturientów powinni angażować się w decyzję związaną z sakramentem bierzmowania.
Zobacz również: Rozwód kościelny
Jak widać, Kodeks Prawa Kanonicznego jasno stwierdza, że nupturienci powinni przystąpić przed ślubem do sakramentu bierzmowania, ale nie muszą. Nie można więc stawiać warunku, że albo bierzmowanie i ślub, albo nic. Należy wytłumaczyć, zachęcić, ale na pewno nie zamykać drogi do ślubu, jeśli ktoś z Młodych nie przystąpił wcześniej do bierzmowania.
Zobacz również serwis: Sprawy rodzinne