Każdy proces sądowy jest wieloetapowy, często skomplikowany i zawsze z niepewnym rozstrzygnięciem. Jednak w każdym procesie najważniejszy jest sam początek, czyli przygotowanie się do procesu i właściwe zredagowanie pozwu. Pozew warunkuje w dużej mierze taki, czy inny przebieg procesu. Tak samo jest w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Jeśli złożona skarga o stwierdzenie nieważności małżeństwa będzie miało dobrze dobrane podstawy prawne, jeśli będzie spełniała wszystkie wymogi formalne, jest wtedy szansa, że całe postępowanie nas nie zaskoczy, będzie prowadzone zgodnie z wcześniej założonym planem.
Niezwykle istotne znaczenie kanoniczno-prawne, a jeszcze większe kanoniczno-procesowe, ma określenie tytułów, z których ma się toczyć proces małżeński. Można to porównać do procesu cywilnego, w którym oskarża się kogoś o kradzież, a zostało się pobitym - sąd nie orzeknie kradzieży, a o pobicie nikt sądu nie zapytał - sprawę się przegra. Podobnie w procesie małżeńskim - jest poprosimy sąd kościelny o orzeczenie nieważności małżeństwa z tytułu niezdolności, sądu nie będzie interesowała ewentualna symulacja i odwrotnie. A konsekwencje mogą być przemienne w skutkach - po nieraz długim i kosztownym procesie otrzymuje się wyrok negatywny (niestwierdzający nieważności małżeństwa), choć z łatwością można by uzyskać wyrok pozytywny, gdyby tylko zamiast niezdolności badać sprawę pod kątem symulacji lub odwrotnie.
Nie do rzadkości należy pytanie o to, czy nowo założona rodzina, czyli sytuacja, kiedy na świat przyszło już dziecko, ma wpływ na kościelny proces małżeński. W pytaniu tym często kryje się nadzieja, iż kościelny trybunał sądowy, biorąc pod uwagę aktualną sytuację stron, przychylniej spojrzy na sprawę.