Załataniem powstałej dziury w budżecie zajęli się szefowie Komendy Głównej Policji. Rozwiązaniem okazało się zadłużenie u policjantów poprzez przesunięcie o rok wypłaty świadczeń dodatkowych, m.in. zwrotów za urlopy i dojazdy do pracy. Decyzja ta oraz zapowiedź reformy emerytalnej wywołała duże protesty funkcjonariuszy, szczególnie w Warszawie i Krakowie. Problem płynności finansowej oznacza, że z ulic zniknie wiele patroli, a policji nie będzie stać na opłacenie biegłych. To także fatalna wiadomość dla setek firm, które współpracują z mundurowymi, bo policja przestanie korzystać z ich usług, wobec czego grozi im bankructwo.
Zobacz również serwis: Prawo karne
Inspektorzy NIK zwracają jednak uwagę, że dziura w budżecie policji to nie tylko skutek rządowych cięć, ale często przyczyniają się do tego sami policjanci poprzez nieściąganie należności, np. od pijanych trzeźwiejących w izbach zatrzymań czy od firm wykupujących specjalne konwoje prowadzone przez radiowozy. Po ich zliczeniu przez inspektorów okazało się, że opiewają one na niemalże 40 mln zł. Dla porównania należności nieściągnięte przez strażników granicznych wynoszą 10 mln.
Wakaty w komisariatach
Dziura budżetowa to nie jedyny problem z jakim boryka się policja. Od dłuższego czasu zastanawiano się co zrobić z odczuwalnymi brakami policjantów w komisariatach przy jednoczesnym ograniczaniu etatów w ramach oszczędności. Pewnym wyjściem z sytuacji okazała się redukcja etatów w Komendzie Głównej Policji i przeniesienie funkcjonariuszy do pracy w stołecznych komisariatach. Od 1 czerwca br. wszyscy przeniesieni policjanci stawili się w nowych miejscach pracy.
Zobacz również serwis: Wykroczenia
Rozwiązanie to może być jednak prowizoryczne i krótkoterminowe, gdyż funkcjonariusze już zapowiadają odejścia ze służby, w związku z zapowiedziami rządowymi reformy emerytalnej, która ma włączyć ich do powszechnego systemu emerytalnego i pozbawić dotychczasowych przywilejów.