Rejestr pedofilów od 2017 r.
REKLAMA
REKLAMA
Zobacz aktualne: Rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym ruszył
REKLAMA
Rząd przyjął projekt ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym pod koniec 2015 r. Resort sprawiedliwości, który go przygotował, uzasadniał, że państwo potrzebuje nowych, prewencyjnych narzędzi do walki z pedofilią. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki podkreślał, że średnio co drugi dzień łapany jest pedofil. "Troska i empatia - tak, ale wobec dzieci, a nie wobec pedofilów" - mówił.
Ustawa zakłada powstanie rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym, do którego trafiałyby dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa przeciw wolności seksualnej. Składać się on będzie z dwóch części: rejestru z dostępem ograniczonym i rejestru publicznego, do którego dostęp będzie powszechny i bez ograniczeń.
Polecamy: Przewodnik po zmianach przepisów 2017/2018
Prawo dostępu do rejestru ograniczonego - gdzie będą wszystkie szczegółowe dane o skazanych, w tym miejsce zameldowania i faktyczny adres pobytu - będą miały m.in.: sądy, prokuratorzy, policja, ABW, Służba Celna, CBA, organy administracji rządowej i samorządowej. Druga - powszechnie dostępna część - dotyczyłaby danych tych skazanych, którzy popełnili swój czyn wobec nieletnich, ze szczególnym okrucieństwem lub działali w recydywie. W tym przypadku nie byłyby podawane tak szczegółowe dane, jak np. dokładny adres, a jedynie nazwa miejscowości, w której skazany przebywa oraz jego fotografia. Jawne będą też informacje m.in. o dacie i miejscu przestępstwa, o jego kwalifikacji prawnej, o przerwie w karze czy warunkowym zwolnieniu skazanego.
Zobacz serwis: Sprawy karne
REKLAMA
Uchwalając ustawę 13 maja, Sejm przyjął senackie poprawki, przesuwające z rejestru publicznego do tego z dostępem ograniczonym informacje o wieku pokrzywdzonego małoletniego - w celu jego ochrony "przed utratą anonimowości i stygmatyzacją" - oraz określające tryb sprostowań danych z rejestru w przypadku pomyłek lub uchybień.
W "szczególnie uzasadnionych przypadkach" sąd będzie mógł orzec, że dane skazanego nie trafią do rejestru. Te przypadki to: ochrona życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego albo jego osób najbliższych, zwłaszcza dobro małoletniego pokrzywdzonego. Sąd nie skieruje też danych do rejestru, jeśli uzna, że spowodowałoby to "niewspółmiernie surowe skutki dla skazanego".
Sprawcy figurowaliby w rejestrze - prowadzonym na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości - do zatarcia skazania, ułaskawienia czy amnestii.
REKLAMA
Ustawa nakłada nowe obowiązki na pracodawców i innych organizatorów działalności związanej z wychowaniem, edukacją, wypoczynkiem, leczeniem małoletnich czy opieką nad nimi. Przed nawiązaniem z daną osobą stosunku pracy lub innej działalności, pracodawcy będą mieli obowiązek sprawdzić, czy osoba ta figuruje w rejestrze.
KGP będzie prowadzić mapę przestępczości na tle seksualnym, która będzie stale aktualizowana i publicznie dostępna na stronach KGP. Do dwóch lat więzienia będzie grozić temu, kto bez uprawnienia uzyskałby dostęp do rejestru ograniczonego. Skazanemu umieszczonemu w rejestrze, który nie podałby swego adresu lub jego zmiany, grozić będzie areszt, ograniczenie wolności lub co najmniej tysiąc zł grzywny. Taką samą odpowiedzialność poniesie ten, kto dopuściłby osobę z rejestru do pracy z dziećmi.
Ustawa wejdzie w życie 1 października 2017 r., gdyż - jak tłumaczyło MS - potrzebny jest czas na przygotowanie systemu informatycznego do obsługi rejestru.
W trakcie prac legislacyjnych odrzucano poprawki PO i Nowoczesnej, które przestrzegały przed "retorsyjnymi zachowaniami" wobec sprawców. PO chciała np. rezygnacji z rejestru publicznego jako ingerującego w prawa jednostki i niebezpiecznego dla ofiar przestępstw. Argumentowano, że skoro 90 proc. przestępstw seksualnych dokonuje się wśród osób bliskich, to jawny rejestr powodowałby stygmatyzację ofiar. PO wnosiła by dostęp do rejestru publicznego, jeśli już ma on być, odbywał się tylko na wniosek osoby zainteresowanej i pod kontrolą, np. w sądzie. Nowoczesna chciała z kolei, by dostęp odbywał się tylko w jednostkach policji. Poprawki przepadły w głosowaniu.
Zobacz serwis: Więziennictwo
Polskie Towarzystwo Seksuologiczne uznało, że ogólnodostępny rejestr nie przyczyni się do zmniejszenia zagrożenia przestępczością seksualną. Według RPO istnienie tego rejestru w znaczny sposób zmniejsza możliwości prowadzenia terapii przestępców seksualnych, ponieważ - zdaniem Adama Bodnara - dla sprawców, których dane zostaną umieszczone w rejestrze, nie będzie perspektywy powrotu do społeczeństwa. Bodnar wyrażał też obawy, że może dochodzić do identyfikacji ofiar - gdy pokrzywdzonym jest członek rodziny sprawcy.(PAP)
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat