HR to dziś dużo więcej niż rekrutacja
REKLAMA
REKLAMA
HR - więcej niż rekrutacja
We Francji od niedawna prawnie usankcjonowano fakt, że rekruterzy, a nawet banki mogą oceniać przyszłych pracowników lub kredytobiorców, korzystając z Social Mediów. O tym, że są one nieocenionym źródłem informacji o użytkownikach wiadomo od dawna, jak się okazuje wciąż pojawiają się nowe obszary, w jakich te informacje można wykorzystywać.
REKLAMA
Przykład? Wystarczy wejść na grupę Praca Warszawa na Facebooku, żeby znaleźć tam 180 tysięcy osób, a aż 97 proc. polskich managerów jest na Linkedinie. Dlatego śledzenie mediów społecznościowych (także Instagrama) jest dziś jednym z „rutynowych zadań” jakie musi wykonywać rekruter poszukujący kandydata do pracy. Zbieranie tam kontaktów rekrutacyjnych wymaga też sporych umiejętności komunikacyjnych i społecznych. Rekruter musi być wiarygodny i autentyczny, żeby budować zaufanie niezbędne do relacji.
Polecamy: Personel i zarządzanie – prenumerata.
Rekrutacja na SM
– Dla rekruterów i firm bardzo ważna jest dziś transparentność. Użytkownicy portali społecznościowych wymieniają się dość otwarcie doświadczeniami, opiniami. Jakakolwiek próba ukrycia czy przekręcenia faktów może odnieść odwrotny do zamierzonego efekt – mówi Krystian Dryniak, prezes agencji digitalowej Social Media London Style oraz spółki Software House Wise Guys, które specjalizują się m.in. w rekrutacji specjalistów IT. Jego zdaniem dziś nie chodzi już o być czy nie być w social mediach, tylko o to jak w nich być. - Media społecznościowe zaczynają wieść prym w rekrutacji i to jest trend wznoszący na całym świecie.
Liczy się też strategia. Dawniej pracodawca i rekruter w odpowiedzi na ogłoszenie dostawali górę CV, z których po analizie mogli wybrać kandydatów. W epoce „rynku kandydata” żeby pozyskać pracownika, muszą się najpierw sami mocno napracować, bo gromadzić trzeba nie CV tylko tzw. leady rekrutacyjne (imię, nazwisko, mail i numer telefonu kandydata). Za to, kiedy już pozna się możliwości portali społecznościowych, proces rekrutacji staje bardziej skuteczny. Przyśpiesza go np. direct search, czyli wyszukiwanie osób o konkretnych umiejętnościach i doświadczeniu. Najlepiej sprawdza się na Linkedinie, gdzie ok 70 proc. kandydatów do pracy to tzw. kandydaci pasywni, czyli tacy, którzy jej aktywnie nie szukają, ale są otwarci na nowe propozycje.
Mainstreamowy pod tym względem jest Facebook, który przyciąga większość kandydatów z różnych branż. Tu sprawdzają się grupy, na których można publikować oferty pracy i bezpośrednio się komunikować. Zainteresowani pracą wymieniają się między sobą opiniami o pracodawcy, atmosferze w firmie i informacjami o stawkach wynagrodzeń. Od niedawna Facebook umożliwia również stronom pracodawców bezpłatne zamieszczanie ofert pracy, które algorytm promuje wśród potencjalnych zainteresowanych. Portal umożliwia także tworzenie tzw. basenów talentów - stron kariery, gdzie firmy komunikują, jak wygląda praca u nich, przedstawiają swoich pracowników i ich sukcesy, możliwe ścieżki rozwoju zawodowego kariery. Baseny talentów powstają też na Instagramie, który jest portalem popularnym wśród osób w wieku 18-35 lat, szczególnie kobiet.
Deficyt lojalności
Rynek pracy pracownika to ogromne wyzwanie dla rekruterów. Trudność w dotarciu do kandydatów i pozyskania ich, nieodbieranie przez nich telefonów i niestawianie się na rozmowy rekrutacyjne, udział w rekrutacji tylko po to, żeby sprawdzić swoją pozycję na rynku, rezygnacja z dopiero co otrzymanego stanowiska i nie przychodzenie pierwszego dnia do pracy to tylko część codziennych problemów. Także Artur Skiba, prezes agencji Antal i członek zarządu Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ), podkreśla, że kluczem do zmiany zachowań kandydatów jest budowanie z nimi relacji.
- Kandydaci nie czują dziś żadnej lojalności w stosunku do konsultantów. Traktują ich jako osoby, które chcą na nich zarobić. Żeby być skuteczny, rekruter musi być bliżej kandydata, utrzymywać z nim bieżący kontakt i być rzeczywistym doradcą, a nie tylko agentem, który chce zarobić na jego CV - mówi Artur Skiba. Tak więc wygrywa ten, kto naprawdę interesuje się danym człowiekiem i potrafi doradzić mu właściwe kroki dla jego dalszej kariery.
Rzeczywistość rynku pracy po prostu się zmieniła, dlatego rekruterzy muszą znaleźć zupełnie nowe rozwiązania dla nowych problemów. Niektóre z nich rozwiązują pracodawcy, np. w liście intencyjnym, który kandydat podpisuje na początku procesu rekrutacji, może być zapis o karach pieniężnych w przypadku niestawienia się do pracy po otrzymaniu zatrudnienia. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale skala takich zachowań jest na tyle duża, że pracodawcy decydują się na nie coraz częściej.
Relacje i roboty
Iwona Szmitkowska, prezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia i prezes spółki Work Service, podkreśla, że choć technologia ma dziś ogromny wpływ na procesy rekrutacyjne nie wolno zapominać o prawdziwych relacjach międzyludzkich.
– Owszem, sztuczna inteligencja i dane z portali społecznościowych wspierają naszą pracę, jednak głównym zasobem firm nadal, a wręcz jeszcze bardziej jest człowiek - mówi Iwona Szmitkowska. Właśnie dlatego hasłem tegorocznego 5th International Recruitment Congress, który SAZ organizuje 9 kwietnia w Warszawie jest „Technologia_Człowiek_Kultura”.
Zdaniem ekspertów budowanie relacji to w Polsce wciąż za mało wykorzystywana metoda. Marek Wzorek, executive i biznes coach, wykładowca i współzałożyciel firmy ecoCoach, który przeszedł rekrutację w turkusowym stylu, jako jeden z pierwszych wprowadza ten model do Polski.
- W firmie igus Polska, gdzie pracowałem na stanowisku prezesa firmy igus Polska wprowadziliśmy np. proces, który nazwaliśmy „dniem kandydata”, a w Niemczech, tam, gdzie ja byłem rekrutowany, nazywają go „dniem obwąchiwania się” - mówi Marek Wzorek. W ostatnim etapie takiego procesu rekrutacyjnego kandydat zostaje zaproszony do firmy na pół dnia roboczego. Jest oprowadzany po budynku, rozmawia z każdą osobą z zespołu, do którego aplikuje, zapoznaje się z kulturą organizacyjną, atmosferą w pracy, często idzie razem z zespołem na lunch, a wszystko odbywa się w przyjaznej i swobodnej atmosferze. Aby dana osoba została zatrudniona musi otrzymać pozytywną ocenę zespołu.
- To jest dłuższy proces niż standardowa rekrutacja, ale skuteczniejszy, ponieważ buduje wzajemne zaufanie. Dzięki temu następuje wzajemna weryfikacja, zespół poznaje kandydata i bardziej ocenia go pod względem tego jaki jest, niż co potrafi, a kandydat też może poczuć czy praca w danej firmie i z danymi ludźmi będzie mu odpowiadać - mówi Marek Wzorek.
Jednym z najnowszych narzędzi wspierających HR, jakie pojawiły się niedawno na polskim rynku są też i-boty rekrutacyjne. Bonifacy i Honorata – pierwsze rozwiązania tego typu, które działają w agencji pracy robotów stworzonej przez firmę Antal, potrafią filtrować CV kandydatów i wykonywać wiele powtarzalnych operacji z obszaru księgowości.
Krystian Dryniak, Artur Skiba oraz Marek Wzorek, będą trzema spośród ośmiu prelegentów na 5th International Recruitment Congress. Więcej informacji o Kongresie znajduje się na stronie: www.kongresy.saz.org.pl.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat