Zmiany prawa 2025: Dostępność – szansa na lepsze usługi i produkty. Kogo dotyczą nowe przepisy i jak się do nich przygotować [Wywiad]
REKLAMA
REKLAMA
Dostępność – źródła regulacji
REKLAMA
Witold Siekierzyński: Rozmawiamy dzisiaj o bardzo ważnym temacie, jakim jest dostępność. Pod koniec kwietnia 2024 roku Sejm uchwalił Ustawę o zapewnianiu spełniania wymagań dostępności niektórych produktów i usług przez podmioty gospodarcze. Jest Pani jedną z jej autorek. Jaka potrzeba stała za jej powstaniem i uchwaleniem?
REKLAMA
Zuzanna Raszkowska: Chcę podkreślić, że nad Ustawą pracował cały zespół. Szczególną rolę odegrała w nim pani doktor Anna Drabarz, która jest prawniczką, wspaniałą ekspertką, ale też osobą, która ma wiele cennych spostrzeżeń na temat dostępności. Bez niej nasza praca byłaby o wiele trudniejsza.
Ustawa wdraża europejską dyrektywę o wymogach dostępności produktów i usług, zwaną Europejskim Aktem o Dostępności (EAA). Miałam okazję uczestniczyć w negocjacjach i pracach nad jej brzmieniem od samego początku, czyli od stycznia 2016 roku, zaraz po tym, kiedy Komisja Europejska przedstawiła pierwszy projekt tego dokumentu. Prace nad nim trwały do połowy 2019 roku. Jak widać to był bardzo długi proces, co wynika między innymi ze skomplikowanej natury tego aktu prawnego, jego wielowymiarowości i horyzontalności – dyrektywa porusza sprawy społeczne, ale także gospodarcze i technologiczne. Jest jednym z aktów prawnych regulujących działanie wspólnego rynku, wprowadza rozbudowany system jego nadzoru . Jest też jednym z narzędzi wdrożenia konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, do której przystąpiła Unia Europejska, jak i wszystkie jej państwa członkowskie.
Zaangażowani w prace attachés społeczni mieli pewną wiedzę na temat dostępności, jednak wielu kwestii trzeba było nauczyć się od początku, choćby tego, jakie zasady rządzą poszczególnymi branżami gospodarczymi, które reguluje dyrektywa (dla przykładu: transport, telekomunikacja, usługi audiowizualne, e-commerce, oznakowanie CE czy normalizacja europejska). A przede wszystkim musieliśmy nauczyć się, czym jest dostępność, jak wielkie ma znaczenie w życiu osób z niepełnosprawnościami, ale także – jak szybko zrozumieliśmy – w życiu każdego z nas. Czyli tego, co obecnie musimy przekazać biznesowi i społeczeństwu.
Dostępność, jak i sama dyrektywa o dostępności, są bardzo szerokim zagadnieniem. Z jednej strony, EAA jest odpowiedzią na potrzeby wspólnego rynku – wyrazem dążenia do ujednolicenia prawa na tym rynku, tak aby ułatwić funkcjonowanie przedsiębiorstw. Z drugiej strony, i to cel podstawowy, EAA i polska ustawa mają zapewnić, byśmy wszyscy – niezależnie od sprawności, zdolności, możliwości poznawczych – mogli swobodnie i samodzielnie korzystać z tego co nam daje świat i uczestniczyć w życiu społeczno-gospodarczym oraz korzystać z produktów i usług. Barier w dostępie do tych wszystkich dóbr doświadczają zwłaszcza osoby z niepełnosprawnościami i to szczególnie z myślą o nich powstał Europejski Akt o Dostępności, a za nim – polska ustawa.
Szczególne potrzeby ma ponad siedem i pół miliona osób w Polsce
WS: No właśnie, temat dostępności kojarzy się często z osobami z niepełnosprawnościami, szczególne potrzeby – o których mówi Ustawa – to jednak dużo szersze zagadnienie. Jak Pani szacuje, ile osób w Polsce zyska dzięki tej Ustawie?
REKLAMA
ZR: Musimy się opierać na szacunkach, które mamy, m.in. na ostatnim Narodowym Spisie Powszechnym z 2021 roku. Sama niepełnosprawność ma różne definicje – mówimy o niepełnosprawności biologicznej lub prawnej, część osób posiada orzeczenie o niepełnosprawności.
Przełomem w definiowaniu niepełnosprawności była wspomniana Konwencja ONZ.
Szacunki mówią o pięciu do ponad siedmiu i pół miliona osób. Nie należy także zapominać o osobach starszych, które choć nie mają poczucia przynależności do grupy osób z niepełnosprawnościami, to stają przed tymi samymi wyzwaniami co osoby z niepełnosprawnościami, jeśli chodzi o codzienne czynności związane z używaniem choćby narządu wzroku. Powinniśmy też wiedzieć, że większość niepełnosprawności jest niewidoczna. O niewidocznej niepełnosprawności mówimy, kiedy osoba doświadcza ograniczeń w codziennym funkcjonowaniu, ale nie jest to łatwo dostrzegalne przez otoczenie. To może obejmować różne aspekty zdrowia fizycznego, psychicznego, neurologicznego czy sensorycznego, które nie objawiają się w oczywisty sposób, jak np. poprzez widoczne pomoce (wózek, biała laska) lub inne zewnętrzne sygnały. Posługujemy się również terminem „osoba ze szczególnymi potrzebami”, który występuje we wcześniejszej ustawie o dostępności z 2019 roku, a więc dla zachowania spójności w prawodawstwie. Mamy tu znacznie szerszą grupę osób, również tych, które mogą czasowo doświadczać ograniczeń funkcjonalnych (np. osoba ze złamaną ręką, chorym okiem). Możemy mieć „szczególne potrzeby”, kiedy prowadzimy wózek dziecięcy, a wtedy też zaczynamy lepiej rozumieć sens obniżonych krawężników czy dostępności wind. Swoją drogą – mamy wszyscy podobne i zwyczajne potrzeby, niezależnie od naszej sprawności, więc sam termin „szczególności” jest dyskusyjny, ale faktycznie – bardzo pojemny i doskonale pasuje do dostępności, która jest dla każdego.
Mówi się zatem, że co najmniej 20 proc. osób w Europie ma różnego rodzaju niepełnosprawności, to jest od jednego do półtora miliarda osób na świecie. A to również istotna siła nabywcza, co jest ważnym wątkiem w rozmowach z biznesem, dla którego dostępność to zarówno wyzwanie, ale też szansa na rozwój dzięki dotarciu do nowych klientów.
Niestety dla części firm niepełnosprawność pozostaje niewidoczna. Kierujący firmami często nie zdają sobie sprawy, ilu osób i których grup ona dotyczy. Na pewno te firmy, które są bardziej świadome i lepiej zadbają o dostępność – pierwsze skorzystają z szansy na rozwój, jaka się z nią łączy, zyskają najwięcej.
WS: Tu ciekawym przykładem może być aplikacja Dostępne kino. Dzięki niej osoby niewidome, które wcześniej nie korzystały z usług kin, mogą pójść obejrzeć film, słuchając na swoich słuchawkach audiodeskrypcji, czyli opisu tego co się dzieje na ekranie. Jednocześnie słyszą dialogi i inne dźwięki filmu.
Przedsiębiorcy objęci nowymi przepisami
WS: Wróćmy do Ustawy. Już w swoim tytule mówi ona o „niektórych produktach i usługach”. Jakich kategorii ona dotyczy i które podmioty gospodarcze powinny się z nią zapoznać w pierwszej kolejności?
ZR: Pierwszym krokiem, moim zdaniem, powinno być przejrzenie ustawy pod kątem katalogu produktów i usług, które ona obejmuje. Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że w przypadku produktów odpowiedzialność dotyczy całego łańcucha dostaw. Czyli ta odpowiedzialność zaczyna się od producentów, upoważnionych przedstawicieli, przez dystrybutorów i importerów (sprowadzających produkty spoza Unii) po sprzedawców. Zwracam uwagę, że również podmioty spoza Europy, chcąc sprzedawać swoje produkty na terenie Unii będą musiały zadbać o ich dostępność zgodnie z EAA.
Przygotowując się do wejścia ustawy w życie, spotykamy się z organami nadzoru rynku i omawiamy rożne kategorie przepisów ustawy i dotyczące ich wątpliwości. Na przykład taki bankomat – kto odpowiada za jego dostępność? Z jednej strony, bank jako dostawca usługi bankowej powinien zadbać o to, by cały proces jej świadczenia był dostępny. Cały proces, czyli również komunikacja z klientem, informowanie, pomoc i obsługa, a także strony internetowe oraz urządzenia służące do realizacji usługi – powinny być dostępne. Również właściciel takiego bankomatu, jego dostawca oraz producent są odpowiedzialni za to, by był on dostępny dla wszystkich. Odpowiedzialność za dostępność jest bardzo szeroka i dotyczy wielu podmiotów.
Regulacja jest tak skonstruowana, by objąć właśnie te różne punkty widzenia, co może czasami rodzić pytania, kto finalnie jest za dostępność odpowiedzialny. Na przykład w e-handlu, sklep internetowy korzysta z różnych dostawców, na przykład płatności, którzy też muszą zapewnić dostępność. Do kogo w takiej sytuacji ma się zwrócić konsument? Oczywiście do sklepu. Konsumenta nie musi interesować, że taki przedsiębiorca ma poddostawców, którzy są niedostępni. Przedsiębiorca działający w e-handlu, jak każdy inny, którego dotyczy ustawa, musi znaleźć takich poddostawców, którzy pozwolą mu zapewnić dostępność całej usługi. Tak, by na końcu konsument miał w pełni dostępną usługę. Podobnie ma się rzecz z produktami.
Warto podkreślić, że ustawa nakłada też liczne obowiązki związane z informowaniem konsumenta w sposób dostępny. To oznacza, że informacje o produkcie lub usłudze, regulaminy, oznakowania na opakowaniach powinny spełniać wymagania dostępności, muszą choćby być pisane prostym, zrozumiałem językiem. Przyda się to na pewno wszystkim, jasno przedstawiona informacja daje większe poczucie bezpieczeństwa każdemu.
WS: Faktycznie, temat dostępności kojarzy się często z osobami z niepełnosprawnościami, szczególne potrzeby to jednak dużo szersze zagadnienie. Wystarczy złamać dominującą rękę lub mieć małe dziecko i nie przespać kilku nocy – co odbije się na zdolnościach poznawczych – by odkryć, że nas też dotyczą szczególne potrzeby. Bo dostępność to nie tylko to, o czym zwykle myślimy, kiedy pada hasło „niepełnosprawność”. To również neuroróżnorodność, potrzeby poznawcze, wynikające ze zdolności intelektualnych, a nawet tego, że język, w którym komunikuje się firma, nie jest naszym pierwszym językiem. Na ile ustawa uwzględnia również takie potrzeby?
ZR: Ustawa odwołuje się do bardzo szerokiego rozumienia niepełnosprawności, czy też szczególnych potrzeb. Odwołujemy się w ustawie, jak wspomniałam, do definicji niepełnosprawności zgodnej z Konwencją ONZ. Niepełnosprawność to nie tylko nasze osobiste cechy, sprawność, to zderzenie z otoczeniem pełnym barier tworzy lub potęguje poczucie niepełnosprawności. Nie chcę cytować oficjalnych definicji, mówię to także na podstawie własnego doświadczenia. Często dopiero osobiste doświadczenie niepełnosprawności, niekoniecznie najpoważniejszej, uświadamia nam, jak liczne są bariery wokół nas. A jednocześnie rodzi bunt – jestem w pełni wartościową osobą mimo takich, czy innych ograniczeń funkcjonalnych, daję dużo temu światu od siebie i mam prawo do tego, aby świat mi sprzyjał.
Nadzór rynku i konsekwencje braku dostępności
WS: Co grozi firmom, które nie zadbają o dostępność produktów i usług?
ZR: Tu pewne rozwiązania narzuca nam dyrektywa. Kopiuje ona (z pewnymi modyfikacjami) już istniejące na rynku europejskim rozwiązania dotyczące nadzoru rynku produktów, ich zgodności z prawem i bezpieczeństwa. W dyrektywie i naszej ustawie systemem nadzoru obejmujemy również usługi. Ustawa pozwala na skorzystanie przez organy nadzoru z wielu narzędzi, które mają na celu doprowadzenie do stanu zgodności z ustawą produktów i usług, jeśli tylko nie spełniają ustawowych wymagań dostępności. W pierwszej kolejności organ nadzoru prowadzi podczas kontroli dialog z przedsiębiorcą, wskazując na ewentualne braki w dostępności, wzywa do dopełnienia obowiązków. Ale instytucja nadzoru dysponuje również surowszymi środkami, takimi jak nakaz wycofywania z rynku niedostępnych produktów czy też wstrzymania świadczenia usług. Mamy też w przepisach przewidziane kary finansowe.
Te rozwiązania bardzo dobrze funkcjonują na rynku już od lat w innych obszarach. Znamy je z działalności Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czy też Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Możemy więc sobie wyobrazić, jak to będzie funkcjonowało w przypadku ustawy o dostępności.
Przypominam, że zostało nam tylko pół roku do wejścia tej regulacji. Dlatego zachęcam wszystkich przedsiębiorców do weryfikacji, na ile oferowane przez nich produkty i usługi pod nią podlegają. A przede wszystkim, do przemyślenia, co mogą zrobić, by zapewnić lub zwiększyć dostępność tego, co oferują. Tu często drobne zmiany mają olbrzymie znaczenie. Ważne, aby zacząć tę pracę jak najszybciej.
Bardzo nam zależy na tym, aby przekonać biznes, że dostępność opłaca się. Dostępna firma to taka, która jest otwarta na zmianę, która dostrzega ogromną grupę często niezauważanych klientów, a skoro już ich widzi, to zyskuje na tym także finansowo, nie tylko wizerunkowo. Zadbanie o dostępność buduje lojalność nie tylko osób ze szczególnymi potrzebami, ale też ich bliskich i przyjaciół. Będziemy o tym mówić 13 grudnia na planowanej przez nas międzynarodowej konferencji poświęconej dostępności w biznesie. Przy okazji, serdecznie wszystkich zainteresowanych dostępnością na nią zapraszam. Obowiązek prawny to tylko początek. Warto potraktować go jako szansę i potencjał dla firm.
WS: Ustawa ma często bardzo szczegółowe zapisy. Czasami wymaga od przedsiębiorców uwzględnienia rozwiązań, które są już mocno przestarzałe. Technologia rozwija się bardzo szybko i tego typu przepisy mogą szybko się dezaktualizować. Przykładowo, gniazdo słuchawkowe w niewielkim stopniu odpowiada na potrzeby osób z wadami wzroku. Większość z nich korzysta dzisiaj ze swoich smartfonów z podpiętą słuchawką bluetooth. Jakie są plany względem dostosowania Ustawy lub towarzyszącym jej przepisów do zmian technologicznych w tym zakresie?
ZR: Ustawa to przede wszystkim wymagania funkcjonalne. Wspomniany przepis dotyczący gniazda słuchawkowego to jeden z niewielu przepisów o charakterze technicznym. Dyrektywa zwykle nastawia się na wymagania ogólne, czyli mówiące o celu – funkcji, jaka ma być zrealizowana, a nie o metodzie. Na marginesie, to nie zawsze podoba się przedsiębiorcom, którzy często chcieliby dostać prostą instrukcję, listę konkretnych rozwiązań do wdrożenia. Jednak technologia zmienia się bardzo szybko i takie zamknięte listy funkcjonalności będą się szybko starzały. W Unii Europejskiej już dawno odeszło się od tak formułowanych obowiązków. Mamy natomiast normy zharmonizowane, które są wydawane przez europejskie instytucje normalizacyjne. Takie normy zostaną również wydane dla dyrektywy EAA. I to one będą w założeniu najlepszą pomocą w zorientowaniu się, jak stosować ustawowe wymagania dostępności w praktyce.
Rozmawiamy też z innymi państwami członkowskimi o przepisach, które wydają się zbyt techniczne. Bo musimy pamiętać, że dyrektywa EAA to regulacja dotycząca całego rynku unijnego, a przepisy krajowe wydane na jej podstawie oraz ich interpretacja powinny być wszędzie spójne.
Dyrektywa i Ustawa pozwalają przedsiębiorcy na wdrożenie innych rozwiązań technicznych niż te wskazane w ich przepisach – o ile tylko równoważnie albo lepiej zapewnią dostępność. Przewiduje to przepis o zastosowaniu tzw. kryteriów funkcjonalnych. Kluczowe jest to, by przedsiębiorca potrafił uzasadnić, czym się kierował i dlaczego wdrożone rozwiązanie lepiej odpowiada na oczekiwania osób ze szczególnymi potrzebami.
Będziemy na pewno o tym rozmawiali w ramach naszej międzynarodowej grupy, w ramach której rozmawiamy o rożnych aspektach EAA, stojąc przed nieodległym wejściem w życie przepisów krajowych ustaw. Od 2019 roku, kiedy ujrzała światło dzienne dyrektywa EAA pojawiło się wiele nowych technologii. A kluczowy jest cel, czyli zapewnienie dostępności.
WS: Bardzo dziękuję za rozmowę i przybliżenie nam ważnego tematu dostępności.
Zuzanna Raszkowska – Zastępczyni Dyrektor Departamentu Spraw Europejskich i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Pasjonatka i orędowniczka dostępności. Od początku kariery zawodowej koncentruje się na sprawach unijnych – prawie i procesie decyzyjnym w UE. Jednym z jej najcenniejszych doświadczeń zawodowych, jak mówi, było uczestniczenie w roli delegatki Rządu RP w kilkuletnich negocjacjach w Radzie UE Europejskiego Aktu o Dostępności, a następnie wdrożenie tego aktu do prawa polskiego w postaci ustawy w sprawie wymagań dostępności produktów i usług.
Rozmawiał: Witold Siekierzyński – psycholog ekonomiczny, ambasador dostępności i partner w B-Water Consulting Group
Podstawa prawna: Ustawa z dnia 26 kwietnia 2024 r. o zapewnianiu spełniania wymagań dostępności niektórych produktów i usług przez podmioty gospodarcze – (Dz.U. 2024 poz. 731). Ustawa ta wejdzie w życie 28 czerwca 2025 r. Przy czym art. 6 pkt 1, 2 i 5-9 oraz art. 39 pkt 6 tej ustawy wejdą w życie 30 maja 2024 r.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat