W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej, Ministra Zdrowia Izabela Leszczyna powiedziała, że ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych ma trzy zasadnicze wady, które psują system opieki zdrowotnej. Ministerstwo Zdrowia pracuje nad zmianami, które spowodują, że presja płacowa publicznej służbie zdrowia się zmniejszy. Zdaniem ministry Leszczyny nie ma w systemie ochrony zdrowia przestrzeni do obniżenia składki zdrowotnej.
- Czy wystarczy pieniędzy na ochronę zdrowia w 2025 roku?
- Kiedy reforma szpitali?
- Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: nie ma przestrzeni do obniżenia składki zdrowotnej
- Zarobki lekarzy
- Mapa potrzeb zdrowotnych
- Bon dentystyczny dla dzieci
- Zniesienie limitów w lecznictwie szpitalnym
Czy wystarczy pieniędzy na ochronę zdrowia w 2025 roku?
PAP: Pani minister, czy 222,2 mld zł na ochronę zdrowia w 2025 r., zapowiedziane w projekcie budżetu państwa, wystarczą na leczenie pacjentów, biorąc pod uwagę, że w 2024 r. trzeba było dosypać 21 mld zł, korzystając z różnych instrumentów, w tym z funduszu zapasowego NFZ, który już się wyczerpał?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Pieniędzy na ochronę zdrowia w 2025 roku będzie więcej, niż w roku 2024, przede wszystkim dzięki rekordowej dotacji z budżetu państwa w wysokości 18 mld 300 mln zł. Drugą dobrą wiadomością jest to, że wprowadzamy rozwiązania, które pozwolą lepiej zarządzić zasobami kadrowymi i kapitałem, jakim dysponujemy - infrastrukturalnym i przede wszystkim finansowym.
Kiedy reforma szpitali?
PAP: Transformacja systemu, w tym reforma szpitalnictwa, wymaga czasu, a projekt ustawy jest dopiero w konsultacjach.
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Jestem przekonana, że ustawa zostanie do końca roku przyjęta przez parlament, wejdzie w życie 1 stycznia albo na początku roku i szpitale będą miały szansę konsolidować się, przekształcać, zamieniać np. oddziały chirurgiczne ostre na planowe, a przede wszystkim przestaną rywalizować o lekarzy.
PAP: Czyli reforma już w 2025 r. pozwoli w ramach pieniędzy, które wpłyną ze składki zdrowotnej, na utrzymanie poziomu finansowania świadczeń z 2023 r., kiedy to system korzystał z funduszu zapasowego, gdy szpitale otrzymywały pieniądze za nadwykonania?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Potrzeby pacjentów są każdego roku wyższe. Do niedawna nie leczyliśmy bardzo drogą terapią genową dzieci chorych na SMA (rdzeniowy zanik mięśni - PAP), ponieważ nie było badań przesiewowych. Teraz je leczymy, a to dodatkowy koszt od przyszłego roku dla Funduszu. Mamy coraz nowsze i droższe programy lekowe. Na refundację wydamy w tym roku około 24 mld zł. Nie zgodzę się więc z sugestią, że w 2023 r. potrzeby zdrowotne były zaspokajane lepiej, niż w roku 2024, czy będą w roku 2025. Jest odwrotnie. Opieka zdrowotna w Polsce każdego roku jest na coraz wyższym poziomie, a potrzeby zdrowotne pacjentów są każdego roku zaspokajane coraz lepiej.
To, jak zostaną zaplanowane i będą wydatkowane środki, które wynikają z umów z NFZ, zależy także od menadżerów i zarządzających szpitalami. Mamy w systemie ochrony zdrowia procedury, które muszą być priorytetowe, bo ratują życie, np. onkologiczne, niektóre kardiologiczne czy kardiochirurgiczne. Mamy też cały szereg innych procedur, które nie muszą być wykonane natychmiast.
Biorąc pod uwagę to, jakie mamy przychody ze składki zdrowotnej, a także to, że nie ma poparcia społecznego nawet dla dyskusji o podniesieniu tych wpływów, musimy zarządzać jak najlepiej tymi środkami, które mamy do dyspozycji. Jestem przekonana, że zmiany systemowe, nie tylko duże, jak konsolidacja szpitali, czy transformacja oddziałów szpitalnych, ale także deregulacja, pozwolą szpitalom zmniejszyć koszty funkcjonowania, a jednocześnie zwiększyć dostępność dla pacjentów.
Pakiet deregulacyjny także będzie gotowy do końca roku. Poza tym będziemy przenosić procedury ze szpitala do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Tak że ten proces rozpocznie się już od 1 stycznia. Bardzo dużo zależy oczywiście od podejścia organów tworzących szpitale, od właścicieli szpitali i samych lekarzy oraz innych pracowników medycznych.
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: nie ma przestrzeni do obniżenia składki zdrowotnej
PAP: Powiedziała pani, że nie ma nawet dyskusji o podnoszeniu wpływów ze składki zdrowotnej. Wiemy jednocześnie, że brakuje pieniędzy, NFZ musiał przesunąć dodatkowe pół mld zł na programy leczenia stwardnienia rozsianego (SM) i rdzeniowego zaniku mięśni (SMA). Czy to nie jest moment, by zawalczyć o większe nakłady na ochronę zdrowia i wyjść z postulatem podniesienia składki zdrowotnej? Czy to nie moment, by stanąć w prawdzie: pieniędzy w systemie jest za mało?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Stanąć w prawdzie, wobec sytuacji w ochronie zdrowia, oznacza zmianę i naprawę tego systemu. To jest pierwsze zadanie. Uważam, że uczciwsze wobec osób ubezpieczonych i płacących składki jest zrobienie trzech kroków:
- konsolidacja szpitali,
- przeniesienie procedur do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, żeby były tańsze, a dostęp do nich szerszy oraz
- lepsza, skoordynowana opieka nad pacjentem w podstawowej opiece zdrowotnej.
Od tego musimy zacząć, ponieważ dosypywanie pieniędzy do złego systemu niczego nie naprawi.
Bardzo jasno i wielokrotnie wyraziłam swoje stanowisko: nie ma w systemie ochrony zdrowia przestrzeni do obniżenia składki zdrowotnej. Natomiast polityka polega na tym, że podejmujemy wyzwania bardzo ambitne, ale nie nierealne. Jeśli znaczna część klasy politycznej, nasi koalicjanci, mówią o obniżeniu składki, to postulowanie podniesienia składki byłoby skazane na przegraną. A mnie zależy, żeby pacjent był wygrany.
PAP: Czy 4 mld zł w projekcie budżetu na 2025 r. zaplanowane na pokrycie straty związanej z obniżeniem składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, mają pokryć niższe wpływy wynikające ze zniesienia składki od zbycia środków trwałych, czy także ubytek spowodowany rozwiązaniami dotyczącymi składki, o których Ministerstwo Finansów rozmawia z koalicjantami?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Wydaje się, że koszt zniesienia składki zdrowotnej od przychodów ze zbycia środków trwałych dla przedsiębiorców będzie niższy niż 4 mld zł, ale trudno jest to oszacować. Szacunki możemy robić na podstawie zagregowanych danych Krajowej Administracji Skarbowej. KAS nie posiada jednak danych o wartości przychodu ze zbycia środków trwałych, ani wartości dokonanych od nich odpisów amortyzacyjnych. Dane pojawią się dopiero po pierwszym roku funkcjonowania naszego rozwiązania.
PAP: Jak podaje Federacja Przedsiębiorców Polskich, rolnicy płacą średnio składkę zdrowotną w wysokości 8,60 zł miesięcznie. Może tu szukać dodatkowych nakładów, a przy okazji zniwelować niesprawiedliwe różnice w obciążeniu finansowania systemu ochrony zdrowia?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: To niejedyna nierówność, którą mamy w systemie składkowym i podatkowym. Moim zadaniem jako ministra zdrowia jest przeprowadzić zmiany systemowe, organizacyjne i deregulacyjne tak, aby opieka zdrowotna nad pacjentami funkcjonowała jak najlepiej. Wszystko inne jest domeną całego rządu, w tym ministra finansów, ministra rolnictwa. Jeśli pyta mnie pani, czy nie chciałabym mieć więcej pieniędzy w systemie, to tak, chciałabym mieć więcej pieniędzy w systemie.
Zarobki lekarzy
PAP: 100-200 tys. zł miesięcznie – takie zarobki lekarzy specjalistów wąskich dziedzin pracujących na kontraktach, czyli de facto firm, jednoosobowych działalności gospodarczych w publicznym systemie to już norma. Pojawiają się głosy, że zarobki te są nieetyczne, niemoralnie wysokie, biorąc pod uwagę, że mówimy o publicznym, niedofinansowanym systemie. Może potrzeba dodatkowych regulacji?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Ministerstwo Zdrowia nie widzi wynagrodzeń pojedynczego lekarza, nie jesteśmy pracodawcą.
PAP: Widzi jednak wyceny konkretnych świadczeń. Wie, za które procedury NFZ płaci kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy złotych. Część kontraktów jest skonstruowana tak, że gdy rośnie wycena świadczenia przez NFZ, to automatycznie rośnie wynagrodzenie lekarza. Szpital oddaje lekarzowi nawet 40 czy 50 proc. tego, co płaci NFZ. Może wprowadzić regulację, że może to być maksymalnie 10 lub 20 proc. w przypadku najdroższych świadczeń? Lekarze na kontraktach, czyli firmy, nie ponoszą kosztów zakupu specjalistycznego, jego utrzymania.
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Rozliczenia z lekarzem to decyzja dyrektora szpitala, choć bardzo mocno determinowana ustawą o wynagrodzeniach pracowników medycznych.
PAP: W sytuacji deficytu kadr, dyrektor nie do końca ma wybór.
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Wracamy do początku naszej rozmowy. Właśnie dlatego, żeby przeciwdziałać pewnym, jak to pani nazwała, patologicznym zjawiskom, proponuję konsolidację szpitali, żeby nie musiały rywalizować o lekarza, a dyrektor szpitala nie stawał się zakładnikiem tej sytuacji. Nad tym pracujemy.
Zgadzam się, że kontrakty, które kiedyś były koniecznością w związku z unijnym prawem określającym maksymalny czas pracy, stały się zmorą systemu i negatywnie wpływają nie tylko na finanse systemu ochrony zdrowia, ale też relacje pomiędzy lekarzem i szpitalem, a często także pacjentem.
Ustawa o najniższych wynagrodzeniach kadry medycznej, nie tylko lekarzy, spowodowała, że od 2022 do 2024 r. koszt wzrostu wynagrodzeń to 100 mld zł.
PAP: Czy ma pani minister plany w związku z tym?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Rozmawiamy na ten temat w ramach Komisji Trójstronnej, także ze związkami zawodowymi i pracodawcami, ale w Sejmie jednocześnie jest obywatelski projekt, który podnosi minimalne wynagrodzenie niektórych grup zawodowych.
Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w wersji obecnie obowiązującej ma co najmniej kilka słabych punktów. Po pierwsze nie wskazuje źródeł finansowania wzrostu płac. Nie może nim być składka zdrowotna, która nie rośnie tak dynamicznie, jak zgodnie z ustawą, rosną wynagrodzenia. Po drugie zgodnie z ustawą wzrost wynagrodzeń minimalnych następuje w połowie roku budżetowego, co dla planów finansowych podmiotów leczniczych jest kłopotliwe, bo mówimy o sferze publicznej, w której finanse planowane są od stycznia do grudnia.
Trzeci słaby punkt to wskaźniki w tabeli odnoszące się do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce z ubiegłego roku. W przypadku pielęgniarek są to trzy różne wskaźniki, na podstawie których wylicza się wynagrodzenie. To wywołuje konflikty.
Także to, że różnice pomiędzy wskaźnikami dla minimalnego wynagrodzenia lekarza ze specjalizacją i pielęgniarki z wykształceniem magisterskim i specjalizacją są zbyt niskie. Tak, jakby ustawodawca założył, że skoro prawie 80 proc. lekarzy pracuje na kontraktach i negocjuje indywidualne stawki wynagrodzeń w ramach B2B, to nie ma znaczenia, jaki wskaźnik ustalimy dla lekarza na umowie o pracę. To psuje system.
PAP: Czy Ministerstwo Zdrowia chce zmienić przepisy tak, żeby lekarze chcieli pracować na etatach?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Oczywiście, że wolałabym, aby lekarz był związany ze szpitalem umową o pracę, to lepsze dla wszystkich uczestników systemu, lepsze dla pacjentów, ale także lekarzy, bo daje poczucie stabilizacji. Przechodzenie większej liczby lekarzy na etaty to proces. To, nad czym obecnie pracujemy i co wydaje się najistotniejsze, to zmiany, które spowodują, że presja płacowa się zmniejszy. Dopiero wówczas będą warunki i podstawa do tego, aby dyskutować o formie zatrudnienia.
Mapa potrzeb zdrowotnych
PAP: Mapy potrzeb zdrowotnych są gotowe? Wiemy już, jakiego rodzaju opieki potrzebują mieszkańcy konkretnych regionów? Zamknięcie oddziału, jakiekolwiek zmiany, także podyktowane demografią np. zamknięcie porodówki wywołają niepokój społeczności. Ministerstwo Zdrowia ma pomysł, jak o tym rozmawiać z mieszkańcami?
I.L.: Tak, wiemy, gdzie i jakich świadczeń potrzebują pacjenci.
Jestem po spotkaniu z konsultant krajową do spraw ginekologii i położnictwa, panią profesor Ewą Wender-Ożegowską. Zwrócimy się o współpracę do konsultantów wojewódzkich, bo nie chcemy narzucać zmian z pozycji Warszawy, czy z pozycji urzędników. Chcemy, żeby lekarze, eksperci, specjaliści określili najlepsze warunki dla kobiety rodzącej i dziecka, zarówno jeśli chodzi o opiekę okołoporodową, jak i odległość od miejsca zamieszkania do najbliższej porodówki. W zależności od sieci dróg, czy ukształtowania terenu, mogą być różne parametry dla różnych oddziałów.
Bon dentystyczny dla dzieci
PAP: Premier Donald Tusk powiedział ostatnio „Gazecie Wyborczej”, że ludzie są w stanie zrozumieć i zaakceptować realia, ale nie zaakceptują i nie wybaczą kłamstwa i słabości. Co w kwestii zdrowia należałoby zakomunikować wyborcom: tego się nie uda, na to trzeba poczekać?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Jest tylko jeden z 12 konkretów (100 konkretów na 100 dni rządu - PAP) dotyczących systemu ochrony zdrowia, co do którego nie mam jeszcze koncepcji, jak go wprowadzić, żeby naprawdę zadziałał. To bon dentystyczny dla dzieci. Trudna, a jednocześnie ważna sprawa. Stomatologia w Polsce nie od dzisiaj jest niestety domeną prywatnej ochrony zdrowia.
Zniesienie limitów w lecznictwie szpitalnym
PAP: Na czym ta trudność polega?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Trudność w systemie ochrony zdrowia najczęściej dotyczy pieniędzy. Cała reszta moich, naszych zobowiązań wobec pacjentów, wobec obywateli jest realizowana. Nie wszystko da się zrobić w ciągu pierwszego roku.
Gdy mówimy o zobowiązaniu, które jest oczekiwane przez wszystkich, to na pewno jest nim zniesienie limitów w lecznictwie szpitalnym. Wszyscy wiemy przecież, że nie chodzi o limity, tylko o dostępność do opieki medycznej. Dlatego dzisiaj przeformułowałabym ten konkret, bo zniesienie limitów to tylko środek do celu, jakim są krótsze kolejki. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna (AOS), gdzie zniesiono limity jest dowodem na to, że brak limitów nie zwiększa dostępności do świadczeń.
PAP: Świadczenia w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej będą nadal nielimitowane?
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: Na pewno nie będę wprowadzała limitów do AOS-u, ale musimy wprowadzić zmiany, które rzeczywiście zaowocują skróceniem czasu oczekiwania i zwiększeniem dostępności dla pacjentów.
Limity znieśliśmy na razie tylko w opiece paliatywnej i hospicyjnej. Postulat zwiększenia dostępności zrealizujemy nie przez zniesienie limitów, ale przekierowanie pacjentów, tam gdzie jest to możliwe z lecznictwa szpitalnego do AOS-u, a także przez promowanie opieki koordynowanej w podstawowej opiece zdrowotnej. Zależy mi na tym, żeby więcej placówek POZ prowadziło opiekę koordynowaną, ale tak na serio, a nie tylko na papierze. Wówczas pacjent trafia do swojego lekarza rodzinnego, który decyduje, czy jest potrzeba wizyty u specjalisty, a po diagnozie, wprowadzeniu terapii i sprawdzeniu przez lekarza specjalistę, czy zastosowana terapia działa, pacjent wraca do lekarza rodzinnego, który cały proces monitoruje i dalej opiekuje się pacjentem.
Wtedy pacjent nie musi pojawiać się u specjalisty sześć czy siedem razy w roku, ponieważ lekarze współpracują, widzą wyniki swojego pacjenta. Jeśli konieczna jest operacja lub inny zabieg, który wykonuje się tylko w leczeniu szpitalnym, to pacjent trafia do szpitala. Gdy pacjent jest osobą w podeszłym wieku, i powrót do zdrowia jest dłuższy, wymaga wsparcia, często rehabilitacji, a rodzina nie może zapewnić wystarczającej opieki, taki pacjent powinien być przekazany do oddziału opieki długoterminowej albo oddziału rehabilitacyjnego. Nie ma potrzeby, aby pacjent był niepotrzebnie przetrzymywany na oddzielne pooperacyjnym. Tak powinien wyglądać system, który stoi na nogach, a nie na głowie. (PAP)
Rozmawiały: Anita Karwowska i Katarzyna Nocuń
kno/ akar/ agz/ mhr/