O tym, że nie w warto żartować z bomby w bagażu na lotnisku przekonał się 36-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego. Kara była surowa, a przeprosiny mężczyzny nie wystarczyły.
Pasażer na lotnisku zgłosił posiadanie bomby
36-latek, mieszkaniec województwa mazowieckiego w niedzielę chciał wylecieć z Lotniska Chopina do Eindhoven w Holandii, ale na jednym ze stanowisk kontroli bezpieczeństwa w strefie AB lotniska powiedział, że w swojej podręcznej torbie ma trotyl i bombę.
"O incydencie zostali natychmiast poinformowani funkcjonariusze z Grupy Interwencji Specjalnych z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie, którzy udali się na miejsce w celu zbadania okoliczności zajścia oraz sprawdzenia bagażu mężczyzny" - powiedziała rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału SG kpt. Dagmara Bielec.
Dodała, że pasażer został odizolowany od pozostałych podróżnych, a następnie - wraz z bagażem podręcznym - sprawdzony pod kątem posiadania przedmiotów niebezpiecznych. Niczego jednak nie znaleziono.
Żart za 500 zł i zakaz wejścia na podkład samolotu
"Z uwagi na to, że podróżny nie posiadał bagażu rejestrowanego od razu przeprowadzono go do pomieszczeń służbowych Straży Granicznej, gdzie zostały podjęte wobec niego czynności w sprawie o wykroczenie z art. 210 ust. 1 pkt. 5a Ustawy Prawo Lotnicze. Mężczyzna przyjął mandat w wysokości 500 zł, przepraszając za swoje zachowanie, twierdząc, że to był tylko żart. Ale za ten żart zapłacił słono, bo nie został wpuszczony przez kapitana na pokład samolotu i tym samym nie poleciał do Holandii" - powiedziała Bielec.
autor: Marcin Chomiuk
mchom/ mark/
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Infor.pl