To pracownik sam podejmie decyzję, czy chce przejść na emeryturę stażową, czy chce dalej pracować, w zależności od swojego zdrowia, sytuacji zawodowej czy rodzinnej - powiedział PAP wiceminister rodziny Stanisław Szwed.
Emerytury stażowe - czym mają być, dla kogo
W czasie konferencji programowej Prawa i Sprawiedliwości w Końskich (Świętokrzyskie) w dniu 9 września 2023 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił zapowiedź wprowadzenia emerytur stażowych. "W roku 1980, w Porozumieniach Sierpniowych, była mowa o stażowych emeryturach. Długo to trwało, bo już przeszło 43 lata minęło od podpisania tych porozumień. Dziś mogę z radością powiedzieć, że wprowadzimy emerytury stażowe: 38 lat dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn" - powiedział prezes PiS.
W rozmowie z PAP minister Szwed zaznaczył, że propozycja z programu wyborczego PiS jest kompromisem pomiędzy projektem prezydenckim, który przewidywał możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę przez osoby ze stażem pracy 39 lat w przypadku kobiet i 44 lata w przypadku mężczyzn, a przygotowanym przez "Solidarność" projektem obywatelskim (w nim była mowa o stażu 35 lat dla kobiet i 40 dla mężczyzn).
Podkreślił, że wprowadzenie emerytur stażowych jest postulatem od wielu lat podnoszonym, głównie przez NSZZ "Solidarność". Przypomniał, że rząd zawarł w czerwcu tego roku porozumienie z "Solidarnością". "Zobowiązaliśmy się w nim, że rozwiążemy kwestię wygasających emerytur pomostowych. To już zostało zrobione, bo wprowadziliśmy zmianę, że emerytury pomostowe nie są wygasające. Drugim zobowiązaniem było to, że będziemy pracować nad dalszym etapem, wprowadzeniem emerytur stażowych i ta propozycja znalazła się w naszym programie wyborczym w postaci 38 lat dla kobiet i 43 lat dla mężczyzn" - powiedział wiceminister rodziny i polityki społecznej.
Dodał, że w porozumieniu z "Solidarnością" zawarto zapis, że w stażu pracy uprawniającym do wcześniejszej emerytury uwzględniać się będzie okresy składkowe. "Konkretne rozwiązanie ustawowe będziemy przygotowywać po wygranych wyborach" - wskazał.
Decyzja należy do pracownika
"Jeżeli kobieta przepracuje 38 lat, będzie mogła - bez względu na wiek - przejść na emeryturę, i mężczyzna, jeśli przepracuje 43 lata, będzie mógł - bez względu na wiek - przejść na emeryturę, ale oczywiście decyzja będzie należeć do pracownika. To pracownik zdecyduje, czy chce przejść na wcześniejszą emeryturę, czy chce dalej pracować, bo zależy to od jego sytuacji zdrowotnej, sytuacji zawodowej i warunków pracy, sytuacji rodzinnej; przecież część osób, szczególnie kobiet, rezygnuje z pracy w tym okresie, by zajmować się wnukami" - zauważył.
Pytany, czy to będzie jeden z pierwszych, priorytetowych projektów po wyborach, Szwed odparł: "zgodnie z tradycją, jeżeli zapowiadamy rozwiązania, to staramy się je jak najszybciej wprowadzać w życie".
Dodał, że przy przygotowywaniu projektu resort rodziny weźmie pod uwagę zapisy zarówno projektu prezydenckiego, jak i obywatelskiego.
Emerytury stażowe - wcześniejsze projekty
Obywatelski projekt ustawy wpłynął do Sejmu pod koniec września 2021 r. Zakłada, że prawo do emerytury stażowej miałyby osoby urodzone po 31 grudnia 1948 r., które osiągnęły okres składkowy i nieskładkowy wynoszący 35 lat dla kobiet i 40 dla mężczyzn. Emerytura stażowa przysługiwałaby pod warunkiem, że jej wysokość ustalona przy zastosowaniu tzw. formuły zdefiniowanej składki, nie jest niższa od minimalnej emerytury. W grudniu 2021 r. przeprowadzono pierwsze czytanie projektu. Prace nad nim nie były kontynuowane.
Również w grudniu 2021 r. do Sejmu został skierowany projekt prezydencki. Zgodnie z nim, na wcześniejsze emerytury mogłyby przechodzić osoby, które mają odpowiednio wysoki staż pracy: 39 lat w przypadku kobiet oraz 44 lata w przypadku mężczyzn oraz zgromadzony kapitał emerytalny wystarczający na emeryturę w wysokości co najmniej najniższej emerytury. Projekt obejmuje regulacją osoby ubezpieczone w powszechnym systemie emerytalnym, a także te objęte rolniczym systemem ubezpieczeń społecznych.(PAP)
Autor: Karolina Mózgowiec
kmz/ mir/
Minister Marlena Maląg: emerytury stażowe będą zależne od odprowadzanych składek
Emerytury stażowe będą zależne od odprowadzanych składek; szczegóły ustawy będziemy prezentować po wyborach - powiedziała w wywiadzie dla i.pl minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Wskazała, że rozwiązanie jest dedykowane osobom, których zdrowie nie pozwala na pracę do wieku emerytalnego.
Szefowa MRiPS podkreśliła w wywiadzie, że emerytury stażowe, których wdrożenie zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, staną się przedmiotem prac w nowej kadencji, po wygranych przez ugrupowanie wyborach. "Jak zapisaliśmy w naszym programie wyborczym, na największym poziomie ogólności mają one objąć kobiety, które przepracowały 38 lat oraz mężczyzn, którzy przepracowali 43 lata. W obu przypadkach okresy te muszą być oskładkowane. Zakładamy tutaj, że w wyniku odprowadzanych składek osoby takie mają prawo do minimalnej emerytury – to bardzo ważne" - powiedziała.
"Emerytury stażowe to kolejny konkret w bardzo obszernym programie Prawa i Sprawiedliwości. To kontynuacja tego, co już zostało zrobione. Program, który dopiero co ogłosiliśmy, obejmuje najbliższe cztery lata, ale ukazuje również perspektywy aż do 2031 roku" - dodała.
Jak podkreśliła, Prawo i Sprawiedliwość przywracając poprzedni wiek emerytalny: 60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn przywróciło Polakom wolność i godność. Wskazała, że proponowane emerytury stażowe są rozwiązaniem dedykowanym pracownikom, którzy pracują – nawet niekoniecznie w warunkach szkodliwych – lecz ich zdrowie nie pozwala im na to, by pracować aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. "Pomysł, który zaproponowaliśmy, jest wynikiem współpracy z Solidarnością, z którą wypracowaliśmy konkretne rozwiązania" - przypomniała.
"Oczywiście gwarantem tego, że emerytury stażowe zostaną wdrożone, są wygrane przez Prawo i Sprawiedliwość wybory. Po nich rozpoczniemy prace. To misja, którą chcemy kontynuować. Cechujemy się wiarygodnością – pokazaliśmy to, realizując wszystkie programy społeczne oraz gospodarcze i podobnie będzie z emeryturami stażowymi" - zapewniła.
Pytana, czy okres studiów będzie się wliczał do emerytury stażowej, odpowiedziała, że nie chciałaby na razie omawiać, jak dokładnie będzie wyglądała ustawa. "Rząd przedstawi jej projekt, który trafi do Sejmu, a tam będziemy ją procedować. Mówienie dzisiaj o poszczególnych przepisach ustawy mogłoby wprowadzić Polaków w błąd ze względu na brak precyzyjności, a nikogo nie chciałabym narażać na takie nieporozumienie. Podkreślam: emerytury stażowe będą zależne od odprowadzanych składek. Szczegóły ustawy będziemy prezentować po wyborach" - stwierdziła Maląg.
Przypomniała, że swój pomysł na emerytury stażowe przedstawiła "Solidarność". "Kiedy przyjdziemy do Sejmu z rządowym projektem, będziemy dyskutować oba zaproponowane rozwiązania, by wypracować jak najlepszy pomysł. Ogólna zasada, którą dziś możemy przyjąć za pewnik, jest taka, że emerytury stażowe będą przysługiwać kobietom, które przepracowały 38 lat oraz mężczyznom, którzy przepracowali 43 lata" - zaznaczyła minister rodziny.
Zapytana, czy składki do KRUS też będą liczone na równi ze składkami do ZUS, by otrzymać emeryturę stażową, potwierdziła. "Oczywiście ciągle mówimy o składkach odprowadzonych. To także znajdzie się w naszym projekcie" - dodała.(PAP)
kmz/ mir/
Prof. Krysiak: osoby, które przejdą na emerytury stażowe mogą kontynuować pracę w innych zawodach, na niepełny etat
Osoby, które zdecydują się na skorzystanie z emerytur stażowych wcale nie muszą wypadać z rynku; mogą nadal kontynuować pracę w innych zawodach, niekoniecznie na cały etat, w elastycznych godzinach pracy - powiedział portalowi tvp.info ekonomista prof. Zbigniew Krysiak.
Prof. Krysiak przypomniał, że emerytury stażowe były jednym z postulatów Sierpnia'80, wówczas szczególnie ważnym, bo dotyczącym ogromnej grupy ludzi pracujących w wyczerpujących zawodach – m.in. hutników, górników, stoczniowców. "Oni pracowali w niezwykle trudnych warunkach, tracili zdrowie w pracy, a i tak byli zmuszeni do pracowania, żeby mieć jakiekolwiek dochody. Dziś struktura zatrudnienia uległa zmianie, ale nadal jest to niezwykle istotna sprawa. Teraz na sprawę można spojrzeć inaczej, bo osoby, które zdecydują się na skorzystanie z emerytur stażowych wcale nie muszą wypadać z rynku. Mogą nadal kontynuować pracę w innych zawodach, niekoniecznie na cały etat, w elastycznych godzinach pracy" - podkreślił.
Jak ocenił, emerytury stażowe otwierają dla osób starszych możliwość kontynuowania pracy. "Nie wiąże się to z przymusem, który proponowała Platforma Obywatelska, podnosząc wiek emerytalny. To był błąd, bo doprowadziłoby to do sytuacji, że na rynku pracy pozostaje cała masa seniorów, która nie jest w stanie efektywnie pracować. Ze względów demograficznych emerytury stażowe pozwalają lepiej wykorzystać potencjał starszych osób, które mają bardzo dużą wiedzę i doświadczenie. Możliwość pozostania na rynku pracy w innym zawodzie i innym wymiarem czasowym będzie też doskonałym elementem aktywizacji tej grupy społecznej" - zauważył ekonomista.
Podał wyliczenia, z których wynika, że gdyby wszyscy uprawnieni chcieli skorzystać z emerytur stażowych, to byłoby to około 100 tysięcy osób. "Na pewno jednak nie wszyscy się na to zdecydują. Dotyczyć to będzie głównie osób zatrudnionych w tzw. ciężkich zawodach. Duża część dojdzie także do wniosku, że po przejściu na emeryturę stażową ich dochody będą zbyt niskie" - zaznaczył.
Jak stwierdził, emerytury stażowe nie będą wiązać się z dużym obciążeniem dla budżetu państwa. "Szacunki maksymalne zakładają, że potencjalna grupa zainteresowanych emeryturami stażowymi nie przekracza 30 proc. Pozostali, którzy byliby uprawnieni do tego świadczenia, będą woleli kontynuować pracę na obecnych zasadach. Do tego, jeśli osoba, która zdecyduje się przejść na emeryturę stażową i będzie kontynuowała prace w innym zawodzie, zapewni przychody do ZUS z tytułu składek w innym miejscu pracy. Z perspektywy budżetu nie będzie to wielki wydatek" - powiedział.
Dodał, że według analiz ZUS obecnie ok. 90 proc. rent i emerytur jest finansowanych ze składek. "To ogromna zmiana, bo gdy rządziła koalicja PO-PSL ten współczynnik wynosił ok. 50 proc." - wskazał prof. Krysiak.(PAP)
kmz/ dki/