Patostreaming. Co czeka patostreamerów
REKLAMA
REKLAMA
Projekt zakłada karę pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat dla wszystkich tych, którzy za pośrednictwem sieci teleinformatycznych będą upowszechniać treści przedstawiające popełnienie przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności co najmniej pięć lat. Jeśli rozpowszechnianie takich treści łączyłoby się z osiąganiem korzyści osobistej lub majątkowej – maksymalna kara wzrastałaby do 10 lat pozbawienia wolności.
REKLAMA
Co to jest patostreaming
REKLAMA
Chodzi o treści przedstawiające m.in. znęcanie się, pobicie, uszkodzenie ciała, uszczerbek na zdrowiu, rozpijanie małoletniego. Ponadto projekt mówi o treściach przedstawiających naruszenie nietykalności cielesnej „w sposób prowadzący do poniżenia lub upokorzenia innej osoby” oraz o treściach przedstawiających znęcanie się nad zwierzętami lub zabicie zwierzęcia.
Tej samej karze podlegałyby rozpowszechnianie treści przedstawiających pozorowanie takich przestępstw i ukazywanie ich jako czynów popełnionych faktycznie. Nie chodzi tylko o upowszechnianie treści w Internecie „na żywo”, ale też o umieszczanie filmików, które zostały nagrane wcześniej – wyjaśnia jeden z inicjatorów projektu wiceminister sprawiedliwości Michał Warchoł.
Kto nie jest patostreamerem
REKLAMA
Zgodnie z propozycją Suwerennej Polski karze nie będzie podlegał ten, kto nie jest sprawcą, podżegaczem lub pomocnikiem czynu zabronionego, a rozpowszechniając treści przedstawiające popełnienie takiego czynu działa w celu obrony interesu publicznego lub zasługującego na uwzględnienie interesu prywatnego. „Pamiętamy o tym, że Internet służy też do pokazywania treści w celu na przykład znalezienia sprawców przestępstw. Nie chcemy absolutnie karać kierowców, którzy pokazują zarejestrowany na swoich kamerkach wypadek drogowy, po to, aby na przykład znaleźć bandytę drogowego” – mówi Warchoł.
Projekt powstał w konsultacjach z resortem sprawiedliwości i prokuraturą. Tak naprawdę to jest jeden przepis, który zostanie wprowadzony do Kodeksu karnego. Przepis wymierzony w patostreamerów – mówi przedstawiciel wnioskodawców, minister w KPRM Michał Wójcik. Z kolei Warchoł wyjaśnia: „Cały szereg zachowań, które są przestępstwem, a poprzez Internet niestety uzyskują szerszy rozgłos”. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat