Polacy chcą funduszy z KPO ca cenę ustępstw [SONDAŻ]
REKLAMA
REKLAMA
- Wyborcy opozycji niemal jednogłośnie chcą ustępstw
- Rząd chce środków z KPO oraz twardych negocjacji jednocześnie
- Blokada środków z KPO dla Polski – czy jest szansa na przełom?
- Blokada KPO dla Polski. Kto winny?
Wyborcy opozycji niemal jednogłośnie chcą ustępstw
Szczegółowe wyniki pokazują jednak duży rozdźwięk w spojrzeniu na tę kwestię w zależności od sympatii politycznych. Niemal 70 proc. wyborców PiS nie chce kolejnych ustępstw wobec Komisji Europejskiej, by odblokować 36 mld euro, o które Polska wnioskuje w ramach KPO. Na drugim biegunie są zwolennicy opozycji; kroku wstecz ze strony rządu oczekiwałoby aż 85 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej, niemal wszyscy wyborcy Lewicy i 78 proc. wyborców ludowców. PiS zapewne dysponuje podobnymi badaniami, a to może sugerować jeden z głównych powodów przedłużającego się klinczu w tej sprawie. - Elektorat opozycji uważa, że te środki z KPO są tak ważne, że jest w stanie przyjąć postawę uległą. Natomiast elektorat PiS widzi, że są potrzebne twarde negocjacje i to właśnie będzie robił rząd.
REKLAMA
Rząd chce środków z KPO oraz twardych negocjacji jednocześnie
Podzielamy stanowisko większości elektoratu PiS, że środki z KPO są ważne, ale muszą być efektem twardych negocjacji - komentuje wyniki sondażu osoba z otoczenia premiera Mateusza Morawieckiego.
Blokada środków z KPO dla Polski – czy jest szansa na przełom?
Sama Komisja Europejska potrafi zaskakiwać rząd kolejnymi żądaniami. Bruksela skonstruowała system rozliczania KPO, w którym wypłata pieniędzy zależy w jakimś sensie od jej dobrej woli. Ale większa liczba problemów jest po stronie PiS, kurczowo trzymającego się reform sądowych, z których dla przeciętnego Kowalskiego niewiele wynika. Z perspektywy czasu coraz wyraźniej widać, że koalicja, choć próbowała przekuć KPO i ogólnie sprawę eurofunduszy w swój sukces negocjacyjny (kampania „770 mld zł dla Polski”), dziś stała się zakładnikiem sytuacji. Mimo zaakceptowania polskiego KPO przez Komisję pieniędzy jak nie było, tak nie ma, a w dodatku tracimy cenny czas na ich wydanie. Dzisiaj nikt nawet nie chce deklarować, kiedy wreszcie złożymy pierwszy wniosek o płatność, czy pieniądze będą, a jeśli tak, to czy zdążymy je wydać do sierpnia 2026 r. - Co do tej sprawy, to się nie wypowiadam, bo za wiele już było zwrotów sytuacji, żeby można było cokolwiek przewidzieć. Już parę razy wydawało się, że już wszystko jest załatwione - przyznał z rozbrajającą szczerością Jarosław Kaczyński w poniedziałek w Radiu Wrocław.
Blokada KPO dla Polski. Kto winny?
REKLAMA
To także sprawa, która co najmniej od momentu ratyfikowania przez Sejm nowych zasobów własnych UE w zeszłym roku definiuje relacje na linii PiS-Solidarna Polska. Z jednej strony znów nakręca się spór o to, kto jest winien sytuacji wokół KPO i kto jest gotów „przehandlować polską suwerenność”. Ziobryści bezpardonowo atakują premiera, a w odwecie ich wiceminister klimatu Jacek Ozdoba - mówiący o tym, że premierostwo Morawieckiego to „pasmo porażek” - z dnia na dzień zostaje pozbawiony kompetencji, ale już nie samego stanowiska, bo to zagroziłoby trwaniu koalicji. Sytuacji z nieukrywanym zdziwieniem przygląda się opozycja. - Gdyby jakiś minister w naszym rządzie w ten sposób publicznie wypowiedział się o premierze, nie zdążyłby wrócić ze studia, a przestałby już pełnić funkcję - przekonuje jeden z ludowców.
Kolejny etap przesilenia już w najbliższych dniach, bo Morawiecki szykuje grunt pod przegłosowanie - z ziobrystami lub z pomocą opozycji - nowej ustawy wiatrakowej, stanowiącej ostatni niezrealizowany kamień milowy objęty pierwszym wnioskiem o płatność z KPO. Ponadto w przyszłym tygodniu będziemy świadkami zaciekłej obrony ministra Zbigniewa Ziobry, którego w drodze wniosku o wotum nieufności próbuje odwołać opozycja. PiS jednak, choć sam by się z chęcią pozbył Ziobry, nie może sobie pozwolić na to, by polityczni adwersarze meblowali gabinet Morawieckiemu. Poza tym Ziobro i jego posłowie będą też potrzebni PiS do uchwalenia przyszłorocznego budżetu. Gdy to się stanie, skłonność PiS do „zgubienia” koalicjanta gdzieś po drodze do wyborów parlamentarnych może się zwiększyć. Zwłaszcza jeśli zdarzy się to, czego sam Ziobro wolałby pewnie uniknąć, czyli zacznie dominować narracja, że blokada KPO nie wisi już na niezrealizowanych kamieniach milowych, lecz na nieudanej reformie sądów. ©℗
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat