Sprawa od początku budziła wiele wątpliwości. W 1994r. Robert B. miał uprowadzić dziewczynkę, sprzedać ją i wyjechać do Austrii. Tam bezskutecznie był poszukiwany listem gończym. Pierwszy wyrok zapadł dopiero w kwietniu 2009r. w Sądzie Okręgowym w Legnicy, po tym jak oskarżony sam zgłosił się do wymiaru sprawiedliwości.
Zobacz: Sprawa skinheadów przed Sądem Najwyższym
Na każdym przesłuchaniu zmieniał wersję zdarzeń: raz córkę sprzedał, innym razem tylko oddał do adopcji albo w ogóle nie przyznawał się do winy. Roberta B. skazano na 15 lat pozbawienia wolności oraz pozbawienie praw publicznych na 5 lat. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu we wrześniu 2009r. utrzymał wyrok w mocy.
Kasacja obrońców skazanego zarzucała wyrokowi sądu II instancji wadliwą ocenę dowodów, nieustosunkowanie się do wszystkich zarzutów apelacji i błędne uznanie za czyn karalny w chwili jego popełnienia, przekazanie dziecka innym osobom.
Dożywocie w sprawie Polaka utrzymane
Jak mówił na rozprawie adwokat oskarżonego „jako wymiar sprawiedliwości musimy przyznać, że nie daliśmy rady wyjaśnić tego, co się działo. Z jednej strony nie znamy biegu wydarzeń, z drugiej orzeczono maksymalny wymiar kary – istnieje tu pewien dysonans.”
Obrońcy zarzucili naruszenie art.410 kpk, twierdząc, że Sąd nie ujawnił listu do żony oskarżonego oraz opinii Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie. Prokurator w odpowiedzi na kasację wniósł o jej oddalenie.
Sąd Najwyższy przychylił się do żądań prokuratora oddalając kasację jako oczywiście bezzasadną. W uzasadnieniu podał, że przy zgromadzonych dowodach wersja o sprzedaży dziecka jest pewna. Bez znaczenia jest fakt, że ze względu na postawę oskarżonego nie ustalono szczegółów zdarzenia.
Wyrok Sądu Najwyższego Sygn. akt V KK 117/10