Co dzieje się ze wspólnym majątkiem po śmierci partnera?
REKLAMA
REKLAMA
Co jeśli większość rzeczy była wspólnych
W przypadku współwłasności – np. samochodu, czy nieruchomości (zakładając, że jest ona ujawniona w odpowiednich rejestrach) sytuacja zależy jedynie od tego, czy partner sporządził testament powołujący konkubenta do dziedziczenia.
REKLAMA
Jeśli testament był sporządzony – wówczas dziedziczenie podlega jego zasadom, spadkobiercy ustawowi zaś, mają jedynie (choć czasem aż) prawo do zachowku.
Jeśli testamentu nie było- sytuacja się komplikuje, udział należący do zmarłego partnera przypada jego spadkobiercom ustawowym (np. rodzicom i rodzeństwu, bądź samym dzieciom). Stawia to partnera w niewygodnej sytuacji, w której sam posiada np. połowę udziału w nieruchomości, pozostała zaś część rozdzielona jest pomiędzy kilku spadkobierców. W takiej sytuacji dochodzi zazwyczaj do zniesienia współwłasności, która może okazać się kosztowna- udziałowców (spadkobierców) trzeba będzie spłacić.
Partner może jednak być spokojny o swój udział.
Zobacz serwis: Konkubinat
Co jeśli czyniliśmy nakłady na cudzą rzecz
Zdarza się jednak, że to jeden partner dysponuje większym majątkiem, z którego korzysta i na który ponosi nakłady drugi. Brak współwłasności może także czasem wynikać z określonych reguł prawa cywilnego.
Jedną z podstawowych jest zasada zgodnie z którą, to co znajduje się na gruncie, stanowi własność właściciela gruntu- niezależnie kto dany budynek postawił (nie licząc budowania na gruncie objętym użytkowaniem wieczystym).
REKLAMA
Jan C. był właścicielem niezabudowanej nieruchomości gruntowej, którą otrzymał w spadku po dziadkach. Wraz ze swoją życiową partnerką Joanną G. wybudował na nim dom. Z uwagi na większe dochodu Joanny – to na niej spoczął ciężar finansowania inwestycji. Zanim dokonali jakiegokolwiek rozliczenia (planowali podzielić się nieruchomością) Jan C. zmarł.
W takiej sytuacji, cała nieruchomość (łącznie z budynkiem) podlega dziedziczeniu przez spadkobierców zmarłego (ustawowych lub testamentowych), a w pierwszej chwili może się wydawać, że partner spadkodawcy pozostanie z pustymi rękami (a często i z kredytem).
Jednakże, w przypadku śmierci konkubenta, który nie zawarł umowy majątkowej z partnerem, prawo stwarza możliwość domagania się zwrotu nakładów poczynionych na majątek.
Adresatami takiego żądania będą spadkobiercy partnera, którym na mocy testamentu lub ustawy przypadł majątek.
Podstawą prawną roszczenia jest art. 405 k. c. (bezpodstawne wzbogacenie). W myśl tego przepisu, ten kto uzyskał bez podstawy prawnej korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze (czyli w postaci wydania określonego przedmiotu, nieruchomości), a gdyby nie było to możliwie, do zwrotu jej wartości.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 7 maja 2009 roku, wartość poniesionych nakładów (a więc sumę której będziemy żądali w procesie), należy ustalić według ceny i stanu w chwili orzekania, a nie w momencie ich ponoszenia.
REKLAMA
Gdy wyłożyliśmy pieniądze 10 lat temu na remont mieszkania konkubenta i zapłaciliśmy za tamten remont 10 tys. zł, a w chwili obecnej taki sam remont kosztowałby 20 tys zł, wtedy sąd zasądzi kwotę 20 tys zł. Należy pamiętać, iż kwota 20 tys zł zostanie pomniejszona o amortyzację urządzeń, czyli ich zużycie, zniszczenie czy też pogorszenie.
Takie rozwiązanie pozwala na odzyskanie od spadkobierców nakładów poczynionych na majątek zmarłego partnera – czyli tych wszystkich świadczeń, które podniosły wartość tego majątku.
Zadaj pytanie: Forum
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat