Hałas, bójki, parkujące, gdzie się da samochody, śmieci i bezsilność sąsiadów – tak można streścić skargi, które leją się lawiną do posłów oraz resortu rozwoju i technologii od tych, którzy stali się ofiarą nowej, polskiej plagi. Domy jednorodzinne zamieniane są w hotele robotnicze. Rząd chce z tym walczyć i kręci bat na ten „biznes”. Szykuje się rewolucja w przepisach?
- Takiej plagi jeszcze nie było
- Dom jednorodzinny to nie hotel. Ministerstwo szuka rozwiązania problemu
- Wprowadzą ograniczenia powierzchni domów jednorodzinnych?
- Maksymalną liczbę osób w domu jednorodzinnym. Nie ma na to przepisu
- Czym się skończy ten kubaturowy galimatias?
Takiej plagi jeszcze nie było
Nowa plaga rozpleniła się na polskich osiedlach. Domy jednorodzinne są zamieniane w hotele robotnicze. Problem w tym, że ów „prywatny interes” stał się w koszmarem dla tych, którzy mieszkają obok. To między innymi hałas, bójki, parkujące, gdzie się da, samochody i śmieci.
O sprawie napisał „Dziennik Gazeta Prawna”. Ludzie czują się bezradni, bo właściciele nieruchomości mają ignorować zwracanie im uwagi i nawet wizyty służb. Ponieważ gruncie obecnych przepisów, problemu rozwiązać nie można, niektórzy ślą skargi do posłów oraz ministerstwa rozwoju i technologii.
Dom jednorodzinny to nie hotel. Ministerstwo szuka rozwiązania problemu
Jak przypomina dziennik, sprawa była już wcześniej dyskutowana podczas jednego z posiedzeń komisji infrastruktury. Czy problem może rozwiązać wprowadzenie nowych przepisów? „Gazeta Prawna” przywołuje wypowiedź Moniki Wróblewskiej, dyrektora departamentu architektury, budownictwa i geodezji w resorcie rozwoju.
- Robimy spotkania. Widzimy, że stąpamy po wąskiej linii. Będziemy się starali te przepisy w miarę szybko wprowadzić. To nie są przepisy jednej ustawy i tutaj myśleliśmy o jakimś ograniczeniu kubatury budynków jednorodzinnych – mówiła Wróblewska.
Wprowadzą ograniczenia powierzchni domów jednorodzinnych?
Jedna z radykalnych, rozważanych opcji rozwiązania problemu to ograniczenie dopuszczalnej kubatury budynków jednorodzinnych. Ale czy takie rozwiązanie może być skuteczne i sprawiedliwe? Pojawiły się też wątpliwości dotyczące rodzin wielodzietnych i tego, jaką kubaturę przyjąć „na głowę? Kolejna kwestia, to takie zabezpieczenie regulacji, żeby nie dochodziło do nadużyć.
Pytane o to przez gazetę ministerstwo wyjaśnia, że „informacja o ograniczaniu kubatury budynku jednorodzinnego była jedynie luźną informacją, choć to może najprostsze rozwiązanie problemu, może być nadmiarowe, a nawet krzywdzące”. Resort zaznacza, że obecnie przegląda obowiązujące przepisy, pod kątem rozwiązania problemu bez nadmiernego obciążania i ograniczania zwykłych inwestorów.
Maksymalną liczbę osób w domu jednorodzinnym. Nie ma na to przepisu
Zdaniem Andrzeja Falkowskiego, przewodniczącego zespołu prawno-regulaminowego Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa kwestia większej czy mniejszej kubatury nie ma tu nic do rzeczy. - Problemem nie jest wielkość domu, tylko liczba osób go użytkujących, a w prawie budowlanym nie ma przepisu, który mówiłby, ile maksymalnie osób może mieszkać w domu jednorodzinnym – cytuje dziennik wypowiedź eksperta.
Z tym, że ograniczenie kubatury domów jednorodzinnych nie rozwiąże problemu zgadza się też Mariusz Ścisło, ekspert do spraw legislacji Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP. - Takie przepisy wprowadzono w latach siedemdziesiątych i Polacy szybko stali się mistrzami w ich obchodzeniu – mówi architekt i dodaje, że pomóc mogłoby dofinansowanie i wzmocnienie kompetencyjne nadzoru budowlanego.
Czym się skończy ten kubaturowy galimatias?
Jak na razie ze strony ministerstwa nie padły konkretne propozycje rozwiązania problemu. Wiadomo, że trwają prace nad nowymi regulacjami i że resort prowadzi w tej sprawie konsultacje.