75 tys. osób odwiedziło w niedzielę Stadion Narodowym
REKLAMA
REKLAMA
Przed wejściem do tunelu prowadzącego na płytę boiska już na godzinę przed otwarciem czekało kilkaset osób. Stadion został udostępniony przed 10 i od tej chwili co godzinę do wnętrza wchodziło około sześciu tysięcy zwiedzających.
"Jestem autentycznie wzruszony, widząc takie tłumy. To najlepszy dowód, jak bardzo ten nowoczesny stadion był potrzebny Warszawie" - skomentował nadspodziewaną frekwencję minister sportu Adam Giersz.
REKLAMA
"Nasi wolontariusze dokładnie liczą zwiedzających. Przed południem w każdej godzinie wchodziło na płytę około sześciu tysięcy osób" - cieszył się prezes Narodowego Centrum Sportu Rafał Kapler. Po godzinie 18, kiedy zamknięto już bramy stadionu, okazało się, że w niedzielę przewinęła się przez płytę boiska rekordowa liczba 75 tys. osób.
Uczestnicy niedzielnego spaceru wchodzili do wnętrza stadionu od strony ulicy Wybrzeże Szczecińskie wprost na ogromny, betonowy plac, na którym za kilka miesięcy ułożona zostanie murawa. Na czterech ogromnych ekranach można było obejrzeć filmy dokumentujące najważniejsze etapy budowy. Wielkim powodzeniem cieszyła się wystawa fotogramów oraz stoisko, gdzie można było złożyć aplikację do służby stewardingowej Stadionu Narodowego.
"Przygotowaliśmy 500 formularzy dla chętnych do społecznej pracy podczas imprez organizowanych na stadionie. Już po godzinie musieliśmy dodrukować kolejne, tak wielu było chętnych" - powiedziała rzeczniczka NCS Daria Kulińska.
Największe zainteresowanie budziła jednak udostępniona dla wszystkich chętnych trybuna zachodnia, znajdująca się w strefie biznesowej. Kolejka osób pragnących osobiście wypróbować jakość czerwonych i srebrzystych krzesełek była tak długa, że wiła się od wejścia na płytę po całym boisku. Nie odstraszało to amatorów pamiątkowych zdjęć, którzy cierpliwie czekali po kilkadziesiąt minut na okazję zajęcia miejsca na trybunie.
Krzesełka chwalił "król kibiców" Andrzej Bobowski. Znany nie tylko w kraju, ubrany w "służbowy" strój (czerwony aksamitny płaszcz z obowiązkową koroną), był pod wrażeniem ogromu obiektu i nowoczesnych rozwiązań architektonicznych.
"Krzesełka są znakomite, widoczność doskonała z każdego miejsca" - ocenił Bobowski, który zasiadał przez ostatnie dziesiątki lat na setkach stadionów na całym świecie.
REKLAMA
Wśród zwiedzających byli także mniej zorientowani, ale zainteresowani samym procesem budowy. Wielu z nich miało okazję omówić szczegóły z osobą najbardziej kompetentną, jednym z autorów projektu Stadionu Narodowego Mariuszem Rutzem. Architekt cierpliwie odpowiadał na dziesiątki mniej i bardziej fachowych pytań, wyjaśniając m.in. zasadę działania ruchomego dachu nad płytą boiska.
"Wszystkie elementy zostaną zmontowane we wrześniu i mam nadzieję, że będzie okazja zademonstrować działanie tego nowatorskiego rozwiązania podczas podobnej jak dziś imprezy. To będzie bardzo efektowne widowisko" - zapewnił Rutz.
Wiele osób interesowało się górującą nad boiskiem 70-metrową iglicą, zawieszoną na konstrukcji ze stalowych lin. Jej najwyższy punkt wznosi się ponad 100 metrów nad poziomem płynącej obok stadionu Wisły. Z kolei najniższy punkt znajduje się ponad 30 metrów nad płytą boiska.
"Jak się tam dostać, kiedy trzeba będzie przeprowadzić jakąś naprawę lub konserwację?" - interesował się pan Zbigniew, emerytowany budowlaniec z Warszawy.
Rutz wyjaśnił, że można wjechać na górę pomostu otaczającego iglicę linową windą. "Wszystkie elementy mają 20 lat gwarancji, nawet czerwona lampka na samym szczycie" - uspokajał Rutz.
"Organizacyjnie byliśmy przygotowani na tak dużą liczbę zwiedzających, ale - prawdę mówiąc - nie spodziewaliśmy się tak wielkiego zainteresowania. Bardzo pomogły nam służby miejskie, mocno zaangażowało się 300 wolontariuszy przygotowanych przez miasto. Widzimy dziś, jak potrzebna była taka impreza i będziemy się starać zorganizować podobny dzień otwarty jeszcze przed oficjalnym otwarciem stadionu" - zapowiedziała Kulińska.
REKLAMA