Długi weekend: zginęło 71 osób, blisko 3 tys. pijanych kierowców
REKLAMA
REKLAMA
"Te statystyki pokazują, że nadal mimo apeli nie kierujemy się na drodze zdrowym rozsądkiem. To zbyt duża liczba wypadków, osób zabitych, rannych" - mówił PAP w poniedziałek rano rzecznik komendant głównego policji Mariusz Sokołowski. "Polakom wydaje się, że są dobrymi kierowcami ale tak nie jest jeśli prędkość, brawura zwyciężają nad zdrowym rozsądkiem" - dodał.
Jak zaznaczył najtragiczniejszym dniem weekendu była niedziela, gdy wiele osób zdecydowało się na "powroty". W 96 wypadkach, zginęły 22 osoby, a 127 zostało rannych. Doszło m.in. do dwóch tragicznych wypadków w woj. opolskim (w miejscowości Szczepanek) i warmińsko- mazurskim (miejscowość Tatary). W sumie zginęło 11 osób.
Największy ruch na drogach był w środę - gdy rozpoczęły się wyjazdy na wydłużony weekendy i właśnie w niedzielę. Korki tworzyły się m.in. na drogach dojazdowych do miast.
Policjanci od początku weekendu apelowali by nie wsiadać za kierownicę pod wpływem alkoholu. Mimo to od środy do soboty zatrzymali aż 2795 pijanych kierowców, najwięcej również w niedzielę, bo aż 590.
REKLAMA
"To ogromna liczba. Każdego dnia zatrzymywaliśmy ponad 0,5 tys. pijanych kierowców. Mimo apeli, mimo grożących kar. Te osoby stanowiły ogromne zagrożenie nie tylko dla siebie ale także dla innych użytkowników dróg i dla swoich bliskich, którzy z nimi jechali" - dodał Sokołowski.
"Zauważyliśmy, że jest pewna prawidłowość. Tam gdzie stoją policyjne patrole nie ma wypadków, ale nie możemy postawić policjantów wszędzie. Przed nami jeszcze bardzo długa droga by zmienić mentalność i nawyki wielu polskich kierowców" - zaznaczył rzecznik.
Zgodnie z przepisami za tzw. jazdę po użyciu alkoholu - gdy jego zawartość we krwi kierowcy wynosi od 0,2 do 0,5 promila - grozi zakaz prowadzenia pojazdów do trzech lat, do 30 dni aresztu i do 5 tys. zł grzywny; jeśli stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila - kierowcy grozi do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy na 10 lat.
Od piątku trwał też "Weekend bez Ofiar" - finał "Narodowego Eksperymentu Bezpieczeństwa", w ramach którego przez cały czerwiec, w różnych miastach Polski organizowano happeningi edukacyjnej mające na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Organizatorem akcji jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad a jej partnerami są m.in. Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej, Komenda Główna Policji, PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., Komenda Główna Żandarmerii Wojskowej, Główny Inspektorat Transportu Drogowego, Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Infrastruktury oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Mimo kampanii i apeli związanych z tą akcją - od piątku do niedzieli doszło do 296 wypadków, w których zginęło aż 47 osób a 384 zostały ranne.
REKLAMA
Policyjna akcja związana z długim weekendem czerwcowym rozpoczęła się w środę. Nad bezpieczeństwem podróżujących weekendu czuwało ok. 10 tys. policjantów. W akcji uczestniczyły też radiowozy z wideorejestratorami - zarówno oznakowane, jak i nieoznakowane. W gotowości były policyjne śmigłowce.
Policjanci sprawdzali przede wszystkim prędkość z jaką jechali kierowcy a także ich trzeźwość. Kontrolowali też czy dzieci są przewożone w fotelikach a kierowca i pasażerowie mają zapięte pasy.
REKLAMA