Od lutego mali narciarze tylko w kaskach
REKLAMA
- Specjalnie dzwoniłem do Ministerstwa Sportu, by dowiedzieć się, co mamy robić i jakie mamy uprawnienia. Dowiedziałem się jedynie, że my w ogóle nie odpowiadamy za to, by dzieci jeździły w kaskach - mówi Bronisław Mrugała, prezes zarządu stacji narciarskich „Laworta” i „Gromadzyń” w Ustrzykach Dolnych. - Powiedziano mi, że nawet nie mamy obowiązku żadnych ostrzeżeń wywieszać. Ale i tak to zrobimy - dodaje.
Podobne problemy mają administratorzy innych stoków. - Organizowaliśmy specjalne spotkania, by wyjaśnić jak ma wyglądać egzekwowanie tego przepisu, bo zarządcy niestety zostali zostawieni sami sobie bez żadnych wskazówek - mówi Sylwia Groszek z stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne.
REKLAMA