Zaczął się wyścig o miejsca w przedszkolach
REKLAMA
Irena Gabinecka prowadzi niepubliczne przedszkole "Promyczek" w Bydgoszczy. Kiedy w ubiegły poniedziałek przed siódmą rano dojechała do pracy, przed budynkiem czekała na nią przeszło setka rodziców. Nie zdziwiło jej to: tamtego dnia rozpoczynały się zapisy na rok szkolny 2010/2011. Rodzice ustawili się w kolejkę dwanaście godzin wcześniej.
Stali tak całą nic z termosami gorącej herbaty, owinięci kocami, bo w Bydgoszczy była wtedy mroźna pogoda. Wytrwałość opłaciła się jedynie 28 pierwszym osobom, których dzieci zostały zapisane do pierwszej grupy.
Kolejne 25 maluchów dostało się na listę rezerwową, a reszta została odprawiona z kwitkiem. "Żal mi ich było bardzo. Zwłaszcza tych, którzy mówili, że staliby i dwie noce, byle tylko zapisać dzieci" - mówi dyrektor Gabinecka.
REKLAMA