Koniec snu o potędze Dubaju
REKLAMA
4 stycznia 2010 r. miał być dla 2,2 mln Dubajczyków narodowym świętem. Zapowiadane na ten dzień otwarcie wieżowca Burj Dubai, którego 818-metrowa konstrukcja wyznaczy kolejny rekord wysokości budowli wzniesionej ludzką ręką, powinno ostatecznie potwierdzić, że Dubaj to nie tylko najprężniejszy z arabskich emiratów, ale również najnowszy cud świata.
Od kilku dni wiadomo jednak, że oddanie Burj Dubai wprawdzie się odbędzie, tyle że raczej w atmosferze stypy. Stało się bowiem to, przed czym ostrzegały zastępy ekonomistów. Dubaj, wznosząc u wybrzeży Zatoki Perskiej kolejne fantazyjne drapacze chmur, hotele, sztuczne wyspy i lotniska, zapomniał o prawidłach gospodarczej logiki. I w konsekwencji stanął na skraju bankructwa.
Kontrolowany przez rząd potężny holding Dubai World, który przez lata w imponującym stylu rozbudowywał kraj, teraz poprosił o przesunięcie terminu spłaty swoich obligacji wartych 3,5 mld dol.
Więcej: Koniec snu o potędze Dubaju
REKLAMA