Możesz śledzić partnera, tylko jeśli się na to zgodzi
REKLAMA
REKLAMA
„Namierz telefon swojego partnera w kilka sekund. Zobacz, co robi, gdy nie ma cię w pobliżu” – zachęca tajemniczy SMS. Kolejny sposób na wyłudzenie pieniędzy od naiwnych czy realne narzędzie dla domorosłych szpiegów zazdrośników? – Technicznie taka lokalizacja jest możliwa i jest nawet dość precyzyjna. W centrach miast dokładność może się wahać od kilkudziesięciu do kilkuset metrów. Poza miastem – od jednego do kilku kilometrów. Wszystko zależy od zagęszczenia stacji bazowych – przyznaje właściciel internetowego serwisu DlaSzpiega.pl Paweł Moroń. W praktyce nie jest to jednak takie proste.
Oszustwo czy żart?
REKLAMA
W sieci pełno jest stron z ofertami komórkowych lokalizatorów. Większość to jednak produkty złośliwych internautów. Po wpisaniu numeru komórki w odpowiednie pole program niby namierza pozycję na mapie satelitarnej. W momencie gdy pojawia się już czerwony kwadracik z namiarami, na ekranie widać zdjęcie pary w intymnej sytuacji z komentarzem: „Jeśli naprawdę chciałeś sprawdzić, gdzie jest właśnie twoja żona, to rusz tyłek sprzed komputera”.
Sprawdzamy reklamowaną usługę. Ściągamy wskazaną w SMS-ie aplikację sieciową. Z naszego konta znika ponad 6 zł. Ale bramka nie odpowiada. Problem z telefonem czy zwykłe oszustwo? Szukamy organizatora zabawy.
REKLAMA