Więcej osób z chorobami zawodowymi
REKLAMA
REKLAMA
Leśnicy, górnicy oraz osoby zatrudnione przy wydobywaniu torfu należą do pracowników najczęściej narażonych na choroby zawodowe. Z danych Instytutu Medycyny Pracy im. Jerzego Nofera w Łodzi wynika, że w leśnictwie współczynnik zachorowalności na choroby zawodowe w przeliczeniu na 100 tys. zatrudnionych wynosi aż 1250,1. Dla porównania dla wszystkich pracowników ogółem wynosi on zaledwie 34,7. Nawet praca w hutach przy produkcji metalu jest mniej niebezpieczna. Współczynnik zachorowalności na choroby zawodowe w hutach wynosi 162,6.
REKLAMA
– Obecnie dysponujemy nowoczesnymi metodami diagnostycznymi, które umożliwiają szybkie wykrycie boreliozy, czyli wywoływanego przez kleszcze zapalenia mózgu i opon mózgowych – mówi lek. med. Ewa Wągrowska-Koski, krajowy konsultant w dziedzinie medycyny pracy.
Zwraca uwagę, że duża liczba osób zatrudnionych w lesie, u których stwierdzono zagrożenie boreliozą, to przede wszystkim efekt zaniedbań pracodawców z poprzednich lat. Firmy zajmujące się leśnictwem nie zapewniły szczepień ochronnych przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu i opon mózgowych u prawie 2 tys. osób. Z tego też powodu w ubiegłym roku na choroby zakaźne lub pasożytnicze zachorowało 956 pracowników.
Pracodawcy nie tylko nie zapewniają pracownikom szczepień, ale także środków ochrony indywidualnej. Oszczędzają m.in. na spodniach z wkładką przeciwprzecięciową i obuwiu ochronnym.
– W Polsce nadal poważnym problem jest pylica i choroby nowotworowe. Wśród czynników najczęściej wywołujących taką chorobę zawodową jest azbest. Wiele firm wciąż nie pamięta, że jest on najbardziej niebezpieczny w momencie jego usuwania, gdyż w postaci pyłu może się dostać do dróg oddechowych – wyjaśnia Ewa Wągrowska-Koski.
Z danych Instytutu Medycyny Pracy wynika, że w ubiegłym roku na pylicę płuc zachorowało 697 osób, na choroby opłucnej lub osierdzia wywołane pyłem azbestowym – 40.
Jednocześnie coraz częściej do lekarzy medycyny pracy zgłaszają się osoby mające uszkodzenie nadgarstka dłoni.
– Osoby takie pracują źle przy komputerze lub przy pakowaniu, ale zgłaszają choroby obwodowego układu nerwowego. Objawia się właśnie ostrymi bólami nadgarstka – dodaje lek. med. Ewa Wągrowska-Koski.
W efekcie w 2008 roku po raz pierwszy od lat zwiększyła się liczba zgłoszonych chorób zawodowych. Pracodawcy twierdzą, że kryzys jednak ograniczy liczbę osób korzystających z uprawnień związanych z chorobami zawodowymi.
– Mamy nadzieję, że postęp technologiczny spowoduje ograniczenie liczby chorób zawodowych. Kryzys gospodarczy przyniesie nowe zjawisko, jakim jest szacunek do pracy – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert ubezpieczeniowy PKPP Lewiatan.
Zwraca uwagę, że podobne przypadki miały miejsce w poprzednich latach, kiedy pracownicy, mając możliwość kontynuowania zatrudnienia, rezygnowali nawet z rent z tytułu niezdolności do pracy wywołanej chorobą zawodową.
REKLAMA