Pacjenci coraz częściej atakują lekarzy
REKLAMA
REKLAMA
Do Ministerstwa Zdrowia została przesłana Karta Praw Lekarza przygotowana m.in. przez samorząd lekarski. Jest zbiorem praw opisanych w 14 różnych aktach prawnych. Zdaniem jej autorów istnieje konieczność jej upowszechnienia, bo nie wszyscy lekarze wiedzą, jakie prawa im przysługują.
Samorząd chce także, aby wszyscy lekarze zyskali status funkcjonariuszy publicznych. Wtedy mieliby zapewnioną ochronę z urzędu i nie musieliby samodzielnie dochodzić swoich praw w sądach. Z drugiej strony mieliby więcej obowiązków.
Zbiór praw
Sami lekarze przyznają, że nie do końca wiedzą, jakie prawa im przysługują. Dlatego Polskie Towarzystwo Prawa Medycznego (PTPM) przygotowało Kartę Praw Lekarza. Jest ona, podobnie jak karta praw pacjenta, zbiorem przepisów znajdujących się w kilkunastu różnych ustawach.
- Karta sama w sobie nie jest aktem prawnym, ale ma przybliżyć lekarzom ich uprawnienia - mówi Mariusz Mikos, sekretarz PTPM.
Samorząd lekarski zobowiązał się do upowszechniania karty wśród lekarzy. Dowiedzą się z niej m.in., że mają prawo do leczenia pacjentów na podstawie decyzji podjętych w zgodzie ze swoim sumieniem i obecnym stanem wiedzy medycznej.
Autorzy karty wskazują, że coraz częściej lekarze stają również wobec sytuacji, które nie są we właściwy sposób regulowane przez prawo. Chodzi tu przede wszystkim o sytuacje, w których to oni są ofiarami agresji ze strony pacjentów.
Nietrzeźwi i agresywni pacjenci
REKLAMA
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Naczelną Izbę Lekarską, na pobicia czy wyzwiska ze strony samych pacjentów, ale również ich rodzin, narażeni są najbardziej lekarze pracujący w izbach przyjęć, w stacjach pogotowia ratunkowego oraz lekarze podstawowej opieki zdrowotnej. Ponad 50 proc. badanych lekarzy deklarowało, że zdarzyło im się paść ofiarą agresji ze strony chorego lub jego opiekuna. W 94 proc. do aktów przemocy dochodzi w miejscu pracy lekarza - gabinecie, ośrodku zdrowia, szpitalu.
Najczęstszymi przejawami agresji są wyzwiska, obelgi czy podważanie umiejętności zawodowych lekarzy. Jednak coraz częściej (18 proc. opisanych przypadków) dochodzi również do bezpośredniej przemocy fizycznej - szturchania, popychania czy opluwania.
- W ciągu roku mamy do czynienia co najmniej z kilkudziesięcioma aktami przemocy wobec lekarzy, ale także ratowników. W ostatnim czasie lekarz został pobity przez syna pacjentki, która niestety zmarła. Wszystkie takie przypadki zgłaszamy do prokuratury - mówi Monika Bąk, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Lekarz funkcjonariuszem
W sytuacji coraz częstszych przypadków ataków na lekarzy przez pacjentów i ich rodziny samorząd lekarski nie wyklucza zgłoszenia propozycji objęcia wszystkich lekarzy statusem funkcjonariusza publicznego. Jednak na razie resort zdrowia nie przewiduje takiej zmiany.
REKLAMA
- Obecnie tylko wybrani lekarze mają do niego prawo. Aby nabyć status funkcjonariusza publicznego, lekarz musi pełnić funkcję administracyjną. Jednocześnie musi się to wiązać z dysponowaniem środkami publicznymi - mówi Tomasz Korkosz, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej.
To oznacza, że statusem takim są objęci np. dyrektorzy placówek medycznych, wybrani pracownicy Narodowego Funduszu Zdrowia, krajowi i wojewódzcy konsultanci w wybranych dziedzinach medycznych. Ochroną przewidzianą dla funkcjonariusza publicznego objęci są również lekarze, którzy udzielają pomocy w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia.
Dzięki rozszerzeniu tego prawa na wszystkich lekarzy zyskaliby oni dodatkowe uprawnienia. Są one szczególnie ważne właśnie w sytuacji, gdy lekarz jest ofiarą przemocy. Zgodnie art. 222 kodeksu karnego za napaść (naruszenie nietykalności cielesnej) na osobę posiadającą status funkcjonariusza, która jest w trakcie wykonywania obowiązków służbowych, grozi kara grzywny, ograniczenie wolności lub kara pozbawienia wolności do trzech lat. Za napaść przy użyciu broni palnej, noża lub innego środka obezwładniającego grozi kara pozbawienia wolności od roku do dziesięciu lat (art. 223 k.k.). Za znieważenie funkcjonariusza publicznego trzeba też liczyć się z karą finansową, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do roku.
- Przynajmniej dla części krewkich pacjentów świadomość, że atak na lekarza byłby traktowany jak np. na policjanta, byłaby wystarczającym straszakiem - mówi Monika Bąk.
W takim przypadku postępowanie byłoby wszczynane z urzędu przez prokuratora. Obecnie natomiast pobity lekarz może dochodzić swoich praw, ale wyłącznie z powództwa cywilnego.
Dodatkowe obowiązki
Z posiadaniem statusu funkcjonariusza publicznego, oprócz dodatkowych praw, wiążą się jednak dodatkowe obowiązki.
- Na lekarza narzucony byłby obowiązek zgłaszania organom ścigania przypadków tych pacjentów, w stosunku do których zachodzi podejrzenie np. pobicia. Za zaniechanie tego groziłaby mu sankcja karna - podkreśla Tomasz Korkosz.
Dodatkowo funkcjonariuszowi publicznemu, który przekracza swoje uprawnienia lub nie dopełnia swoich obowiązków i działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat.
Lekarze jako funkcjonariusze publiczni- kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Dominika Sikora
dominika.sikora@infor.pl
REKLAMA