Zatyrani czy zakochani w pracy?
REKLAMA
REKLAMA
Satysfakcja gwarantowana
Większość z nas pracowałaby nadal, nawet gdyby odziedziczyła fortunę umożliwiającą wygodne życie bez konieczności pracy zarobkowej. W pracy, znacznie częściej niż w domu, odczuwamy satysfakcję, ów magiczny stan flow, stan przepływu, w którym czas mija niepostrzeżenie. Ale żeby praca wyzwalała w nas takie poczucie satysfakcji, musi ona spełnić kilka warunków:
• stawiane przed nami wymagania powinny korelować z poziomem kompetencji, umiejętności;
• wykonanie jej wymaga od nas koncentracji;
• wiąże się z poczuciem panowania nad sytuacją;
• musi mieć wyraźnie określony cel i jasno określone reguły działania.
Warto jednak pamiętać, że wszystko - zwłaszcza, co przyjemne - ma swoją cenę. Jeżeli ktoś wyobraża sobie, że potrafi utrzymać poziom koncentracji na najwyższym poziomie, musi ponosić tego koszty. Już wyniki badań Alfreda Bineta, francuskiego psychologa, pierwszego współtwórcy zestawu testów do pomiaru inteligencji, wskazywały na to, że wielogodzinny wysiłek umysłu i koncentracja uwagi nieuchronnie prowadzą do patologicznych stanów. Niemniej właśnie to m.in. dzięki koncentracji znacznie łatwiej osiągnąć stan flow w pracy, gdzie stajemy przed zadaniami, które zmuszają nas do pełnego zaangażowania niż w domu. Nawet jeśli znajdziemy się w sytuacji, kiedy zadania, które mamy zrealizować, wcale nie wynikają z naszego wolnego wyboru, a są narzucone z góry, nie pogorszy to automatycznie naszego nastroju. Jeśli jednak stwierdzimy, że zajmujemy się czymś, bo nie mamy co robić, lub jeśli nie widzimy żadnego sensownego celu w wykonywaniu powierzonych nam zadań, dopiero wówczas nasze samopoczucie - przechodząc ze znudzenia w niepokój - może się pogorszyć.
Radość z pracy...
Człowiek autoteliczny podejmuje czynności dla nich samych. Właściwie i pracoholik, i człowiek autoteliczny są bezgranicznie oddani swej pracy, spędzają w biurze bądź na spotkaniach z klientami wiele godzin, zapominając o całym świecie, odsuwając na dalszy plan swoje życie rodzinne. Czy dla pracodawcy to istotna różnica, czy ten, który pozostaje po godzinach, to pracownik autoteliczny czy pracoholik? Różnica jest bardzo wymierna: o ile pracownik autoteliczny dostarcza swojej firmie nowych pomysłów, pozytywnej wiary w końcowy sukces, pracoholik tak naprawdę generuje straty. Powód jest oczywisty. Zarówno człowiek o osobowości autotelicznej, jak i pracoholik potrafią o swojej pracy mówić godzinami, ale ten pierwszy będzie się koncentrował na pozytywnych jej aspektach, podczas gdy pracoholik zaleje nas potokiem narzekań na jej temat. Dla pierwszego praca jest źródłem satysfakcji, podczas gdy dla drugiego sposobem na zagłuszenie własnych lęków i niepokojów, stłamszenia wewnętrznego cierpienia. Pracoholik po prostu nie cierpi swej pracy.
...i z wypoczynku
Stosunek do pracy jest podstawową różnicą między człowiekiem o osobowości autotelicznej a pracoholikiem. Niezmiernie ważnym wyróżnikiem jest tutaj sposób spędzania wolnego czasu. Oczywiście bywają takie momenty, w którym człowiek jest tak zmęczony, że nie ma ochoty na nic. Ale jeżeli głównym sposobem spędzania wolnego czasu są bierne formy wypoczynku, np. surfowanie po internecie, zaleganie w fotelu przed telewizorem bądź bezsensowne snucie się po galerii sklepów w centrum handlowym, nietrudno przewidzieć, że zaczyna się tęsknić, aż w końcu ktoś zadzwoni. Najlepiej z pracy, że jesteś potrzebny, i to zaraz, natychmiast. Trzeba przejść do aktywnego sposobu spożytkowania czasu, np. zajęcie się hobby, zorganizowanie wyjścia do kina, teatru, uprawianie sportu. Dla wielu osób czas wolny jest trudnym momentem, bo właśnie wtedy najłatwiej jest też spotkać się z samym sobą. Nie wszyscy lubią te spotkania. Niektórzy pracoholicy pędzą przez życie właśnie dlatego, żeby do tego nie doszło. Są bezradni wobec odkrywanych w sobie emocji, myśli. Inni nie zdejmują nogi z gazu, bo do szaleńczej jazdy przez życie zmusza ich własna ambicja, skonstruowana z toksycznych wewnętrznych standardów: „liczy się tylko sukces” i równie irracjonalnych przekonań: „trzeba być zawsze i wszędzie skutecznym” lub chorobliwa chęć sprostania oczekiwaniom innych, objawiająca się w perfekcjonizmie, którego istotą jest tak naprawdę lęk przed niezaspokajaniem potrzeb innych - nie własnych. Przy tak szaleńczej jeździe do celu, którego niczym horyzontu nigdy nie można osiągnąć, trzeba wyeliminować wszystko, co przeszkadza: emocje, niezaspokojone potrzeby, stłamszone pragnienia. Trzeba spróbować je uśpić, zamrozić. Chociaż najczęściej one i tak wrócą, i to zwykle wtedy, kiedy nie będzie się na to zupełnie przygotowanym. Lekceważenie własnych potrzeb i własnych emocji, własnego ja często kończy się nie tylko pojawieniem się syndromu wypalenia zawodowego, ale również wystąpieniem tzw. ciernia psychopatycznego, czyli zubożenia życia psychicznego, kompensowanego przez narcyzm - wyczulenie na przejawy niedoceniania.
Pomocny krąg przyjaciół
REKLAMA
Liczba rozwodów wśród małżeństw dotkniętych pracoholizmem wynosi 40 proc. Stajemy się nacją, w której zaczyna dominować trend do zmniejszania się liczby przyjaciół. Nie pielęgnujemy przyjaźni. Jeżeli zaczynamy w domu odczuwać pustkę, uciekamy do pracy. Koło się zamyka i praca staje się pułapką, biegiem po niekończącym się labiryncie, a nie możliwością rozwoju.
Zachowania osoby autotelicznej i pracoholika cechuje pewien brak stabilności. O ile jednak człowiek autoteliczny po okresie twórczej erupcji stosunkowo łatwo wraca do równowagi, o tyle pracoholik nie ma do czego wrócić, bo w miejscu, z którego uciekł, czekają na niego te same niezałatwione ważne sprawy z bliskimi, zignorowane i niezaspokojone własne potrzeby.
Pracoholizm nie jest drogą w jedną stronę, drogą bez powrotu, ale nie każdy chce podjąć ten trud wyjścia z pułapki. Pokusa ucieczki bywa zbyt silna.
Marek Warecki,
Wojciech Warecki
Autorzy są psychologami, od 1989 roku zajmują się prowadzeniem szkoleń, treningów oraz doradztwem psychologicznym. Publikują artykuły i książki z zakresu szeroko rozumianej psychologii i zarządzania.
Kontakt:
warecki@warecki.pl
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.