Wakacyjne polisy ubezpieczeniowe
REKLAMA
REKLAMA
Z danych firmy Coris Varsovie wynika, że ponad połowa interwencji medycznych realizowanych na rzecz posiadaczy polis turystycznych to efekt kłopotów żołądkowych.
Kolejne przykłady najczęstszych interwencji firm assistance również dotyczą problemów ze zdrowiem. Są to zwykłe przeziębienia, zapalenia uszu, poparzenia słoneczne czy inne drobne urazy czy skaleczenia (np. w morzu czy na basenie).
- Nawet w szczycie sezonu letniego mamy przypadek urazu kolana podczas jazdy na nartach na lodowcu. Tak więc okres wakacyjny nie kojarzy się już jednoznacznie z typowo letnimi zachorowaniami - mówi Paulina Gierada z Coris Varsovie.
W takich przypadkach posiadacze polis turystycznych z opcją assistance mogą liczyć na organizację i pokrycie kosztów ambulatoryjnych wizyt lekarskich. Ma to też ten plus, że szczególnie osoby, które wyjeżdżają we własnym zakresie i nie mogą liczyć na pomoc rezydenta biura turystycznego, nie muszą samodzielnie szukać najbliższej placówki. Mało tego: okazuje się, że często wystarczą konsultacje telefoniczne. Na przykład w Inter Partner Assistance około 7 proc. świadczeń stanowią właśnie telefoniczne konsultacje z lekarzami współpracującymi z firmą.
Generalnie około 90 proc. spraw, jakimi zajmują się firmy assistance, dotyczy kłopotów ze zdrowiem.
- Pozostałe to m.in. utrata i zniszczenie bagażu, korzystanie z serwisu informacyjnego czy udzielenie pożyczki w razie zagubienia lub kradzieży środków płatniczych - mówi Joanna Bełza z Europ Assistance.
Nie tylko zdrowie
Każdy posiadacz polisy turystycznej przed wyjazdem za granicę powinien ustalić numer telefonu, pod który powinien zadzwonić np. w razie problemów ze zdrowiem
Zdarzają się też bardziej egzotyczne formy pomocy.
- Turystka zwiedzająca rezerwat w Kenii została okradziona przez małpę. W torebce, którą straciła, miała lekarstwa na cukrzycę. Utraconych rzeczy nie udało się odzyskać, więc zorganizowaliśmy dowóz insuliny i pozostałych lekarstw na miejsce pobytu poszkodowanej - mówi Paulina Gierada.
Nie zawsze jest tak różowo.
- Klienci często korzystają z usługi repatriacji do Polski, dlatego przed wyjazdem radzimy sprawdzić, czy ta opcja jest ujęta w polisie ubezpieczeniowej i jak jest określony limit kosztów - mówi Joanna Bełza.
REKLAMA
Najlepiej, jeśli koszty repatriacji mają limit oddzielny od kosztów leczenia. Zapobiega to sytuacji, w której proces leczenia wyczerpuje limit na polisie (10 tys. euro na standardowej polisie kupowanej w biurze podróży topnieje bardzo szybko) i nie zostaje nic na pokrycie kosztów transportu do Polski w celu dalszego leczenia czy rekonwalescencji. Zresztą nie zawsze towarzystwo będzie nas kurować za granicą.
- Pewna turystka po upadku ze schodów trafiła do prywatnego szpitala. Ten zaproponował operację za niebotycznie wysoką cenę. Nasz konsultant stwierdził, że jakość proponowanej usługi jest niezadowalająca i stanowczo przeceniona - twierdzi Joanna Bełza z Europ Assistance.
Dodaje, że tańsze było wysłanie do poszkodowanej lekarza, zweryfikowanie jej stanu zdrowia i transport ambulansem lotniczym do szpitala w Polsce, gdzie pacjentka została operowana.
Takie decyzje to nie tylko efekt oszczędności po stronie firmy assistance, ale też kwestia uniknięcia ryzyka obciążenia klienta częścią kosztów leczenia.
MARCIN JAWORSKI
marcin.jaworski@infor.pl
REKLAMA