Umiejętne reagowanie na zaczepki
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Jest poniedziałkowy poranek. Za chwilę czeka cię ważna narada. Nagle wyrasta przed tobą szef, który najwyraźniej jest w kiepskim humorze. Przygląda ci się i stwierdza: „Jak ty wyglądasz, masz sińce pod oczami, chyba balowałaś przez cały weekend”. Czujesz się głupio i nie wiesz, co odpowiedzieć. Najgorsze jest to, że szef ma rację, naprawdę źle wyglądasz! Już wyobrażasz sobie, co pomyślą sobie koledzy obserwujący to zdarzenie i zaczynasz bąkać nieśmiało: „Noo, hm..., tak wyglądam, ale czuję się świetnie, naprawdę”.
Takich sytuacji można uniknąć. Albo kłaść się wcześniej spać, albo nauczyć się odparowywać ciosy... Z tym jest tak samo jak z gramatyką. Dopóki rozmawiamy w ojczystym języku, nie zastanawiamy się nad regułami - stają się one ważne dopiero wtedy, gdy zaczynamy poruszać się po obcym dla nas terenie. Satyrycy, dziennikarze rozmawiający z gośćmi w studiu, gospodarze talk-shows nie muszą zastanawiać się nad zasadami błyskotliwego reagowania na zaczepki, robią to przecież na co dzień. Pozostali, którzy często czują, że „zabrakło im języka w gębie”, muszą to sobie wyćwiczyć.
To jeszcze nic!
Jedną z technik reagowania jest doprowadzanie sprawy do absurdu, inaczej mówiąc - przesada do granic możliwości. To doskonały, uniwersalny sposób pozwalający znaleźć dowcipną odpowiedź na każdą zaczepkę, w każdej sytuacji. W dodatku bardzo prosty. Słyszysz krytykę pod swoim adresem i zamiast zaprzeczyć, skwapliwie się zgadzasz, dodając taką dawkę przesady, że cała sprawa zamieni się w żart.
Na przykład:
1. „Twoja fryzura wygląda jak po wichurze”.
„Gorzej, wpadłam pod kosiarkę”.
2. Czy pani nie miała w szkole ortografii?”...
„Wszystko w swoim czasie, na razie uczę się czytać”.
Miło, że zauważyłeś...
REKLAMA
Pewna pisarka, dama w podeszłym wieku, po odczycie podpisywała swoje książki. Jedna z czytelniczek, podając swój egzemplarz, wygłosiła „komplement”: „Doskonale pani wygląda. Czy to efekt liftingu?”. Pisarka bez mrugnięcia okiem odparła: „Dobra robota, nieprawdaż? Dać pani adres?”.
Osobie, która chce ci dopiec, uda się to jedynie pod warunkiem, że zaakceptujesz jej hierarchię wartości i uznasz to, co mówi, za obrazę. Jeśli ku jej zaskoczeniu zrobisz dokładnie odwrotnie i przyjmiesz jej słowa za dobrą monetę, znajdzie się pod ścianą.
Pamiętaj o dwóch rzeczach: twoja odpowiedź ma nawiązywać do usłyszanej zaczepki i nie może zawierać ocen.
Przykłady:
1. „Ale zrobiłaś sobie plamę na spódnicy”.
„Masz doskonały wzrok! Mogłabyś sprawdzić jeszcze z tyłu?”.
2. „Widzę, że przytyło się trochę po świętach”.
„Jasne, bawiłam się świetnie, jak zawsze. A ty?”.
I na tym koniec, żadnych wyjaśnień, żadnego usprawiedliwiania się.
Jasne, że tak!
„Typowa kobieta!”'. Taki okrzyk w wykonaniu mężczyzny słyszałaś zapewne więcej niż raz w życiu, kiedy komuś nie spodobała się twoja wypowiedź czy zachowanie. Jest w nim coś pomiędzy niezrozumieniem, krytyką i oceną. Wydźwięk takiej uwagi niekoniecznie musi być negatywny, choć ma prawo nie przypaść ci do gustu (zwłaszcza określenie „typowa”). Również w takim przypadku możesz z godnością zastosować poprzednio omówioną technikę i kiedy następnym razem będzie mowa o twojej kobiecości, uśmiechnij się i z niewinną miną zauważ: „Tak, i jestem z tego dumna!”.
Magiczne słowo: dziękuję
Czy zdarzyło ci się kiedyś wplątać w jakąś rozmowę, choć zupełnie nie interesował cię jej przedmiot ani to, co miał do powiedzenia jeden czy drugi dyskutant? Prawdopodobnie nie podjęłaś też próby skierowania jej na inne, ciekawsze dla ciebie tory, prawda? To typowe dla większości z nas - na zmianę tematu nie pozwala nam uprzejmość. Potem zaś jesteśmy źli na siebie, że straciliśmy pół wieczoru zwyczajnie się nudząc. Wszystko przez to, że nie przechodzi nam przez gardło jedno krótkie słówko: „nie”. NIE ciekawi mnie ten temat, pomówmy o czymś innym. NIE podoba mi się ta rozmowa. NIE chcę słuchać twoich uwag. NIE próbuj mnie prowokować. Ale i na to jest rada. Słowo „nie” zastąp po prostu uprzejmym „dziękuję”, które znacznie łatwiej przejdzie ci przez gardło. DZIĘKUJĘ za rozmowę/twoje uwagi/spostrzeżenie.
Albo tylko „dziękuję”.
Zacznij ćwiczyć w mniej stresujących sytuacjach. Gdy na ulicy zaczepi cię ankieter, domagający się natychmiastowej odpowiedzi na kilka pytań, powiedz po prostu to magiczne słowo i idź dalej. Jego wydźwięk wzmocnij mową ciała: unikaj kontaktu wzrokowego, przyspiesz kroku.
Pozbawić krytykę jej siły
Naturalną rzeczą jest, że gdy słyszymy jakiś zarzut, jako odpowiedzi używamy przeciwstawnych treści. Bierze się to stąd, że oceniając w myśli taką wypowiedź, dochodzimy dokładnie do odwrotnych wniosków („Ja jestem leniwy? No coś takiego, wszyscy widzą, że haruję za dwóch!”). I to się sprawdza - gdy zastosujemy technikę „prawda-fałsz”, mamy duże szanse zbić argumenty przeciwnika, nikt przecież nie chce być posądzony o to, że myśli lub działa fałszywie.
To najprostsza metoda odpierania zaczepek:
1. „Nie powiedziała mi pani wszystkiego”.
„To nieprawda, zawsze przedstawiam wszystkie okoliczności, panie dyrektorze”.
Zamiast „nieprawda”, grzeczniej będzie powiedzieć „myli się pan” lub „jest pan w błędzie”. Tego rodzaju odpowiedź daje drugiej stronie szansę na przemyślenie swojego stanowiska, lecz czyni sytuację jasną:
2. „Przygotowała mi pani nie te załączniki, co trzeba”.
„Jest pan w błędzie, panie prezesie, to są właściwe dokumenty”.
Stosując tę technikę, musimy pamiętać, aby nie osłabiać siły swojej wypowiedzi. Zupełnie inaczej zabrzmi: „Wydaje mi się, że to są właściwe dokumenty” - odpowiadając w ten sposób, na pewno nie osiągniemy naszego celu.
I znowu pamiętajmy o elementach pozawerbalnych: mówimy głośno, w postawie wyprostowanej, patrząc naszemu rozmówcy prosto w oczy. Po skończonej wypowiedzi niespiesznie odwracamy wzrok, dając tym samym sygnał, że nie dążymy do konfrontacji.
Barbara Hubal
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.